
80 rocznicę akcji "Burza" uroczyście obchodzono w Końskich. W kościele św. Anny została sprawowana msza święta za Konecczan, którzy polegli w walce o wolną Ojczyznę.
W niedzielę, 28 lipca 2024 roku, w kościele św. Anny ks. kan. Jacek Wieczorek, kapelan koneckiego środowiska ŚZŻAK i ks. Eugeniusz Tyburcy, sprawowali mszę świętą w intencji partyzantów z batalionu koneckiego i innych żołnierzy Armii Krajowej, który uczestniczyli w akcji "Burza", a polegli w walce z niemieckim okupantem. Na tę uroczystość, a głównie mszę święta przybyły poczty sztandarowe Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej w Końskich, starostwa i Cechu Rzemiosł. Przybyli m.in.: kpt. Zdzisław Kowalski - "Wiśnia", żołnierz od "Szarego" Antoniego Hedy, Andrzej Kosma i Lucjan Górecki, prezesi ŚZŻAK, członkowie związku - Grzegorz Włodarczyk, Marian Karbownik, Tadeusz Brzozowicz, Grzegorz Piec, przedstawiciele Gminy Końskie, mieszkańcy Końskich, członkowie rodzin partyzantów, którzy odeszli na wieczną wartę.
Akcja "Burza"
Nim rozpoczęła się msza święta, przed wiernymi wystąpił Krzysztof Obratański, który przypomniał historyczne fakty zaczynając od daty 1 września 1939 roku, gdy to Niemcy zaatakowały Polskę, a 17 września komunistyczna Rosja dobijała naszą ojczyznę od wschodu. Mówił o układzie, który po wojnie w sposób szeptany, przekazywał prawdę młodym pokoleniom, a potem ten element przeszedł do kościołów. Powstanie Warszawskie upadło, a miałoby być powstaniem kroczącym, gdzie żołnierze mieli z różnych stron uderzać na niemieckie oddziały. Żołnierze AK zajęli Wilno, a w zamian za pomoc sowietom zostali wcielani do II armii WP, albo wywożeni na sybir. Akcja pomocy walczącej Warszawie "Burza", zgromadziła ponad 6.500 żołnierzy AK. Nie doszła do Warszawy. Nie miała wzmocnienia z powietrza, ciężkiej artylerii. To była partyzantka, która wszelaką broń nosiła na barkach swoich żołnierzy.
Na zapleczu frontu
Praktycznie akcja "Burza" rozpoczęła się 4 stycznia 1944 roku. Żołnierze AK organizowali, w tajemnicy przed okupantem niemieckim, władze polskie, które po wypędzeniu wroga miały przyjąć nadchodzącą ze wschodu armię i współpracować. Ten akt dobrej woli został przez sowietów zmiażdżony. Rosjanie partyzantów AK rozbroili i uwięzili. Tragiczny przykład wcale nie odstraszył innych leśnych żołnierzy od marszu na pomoc powstańcom warszawskim. Od zamiaru nie odstąpili. Oddziały nie dotarły do walczącej Warszawy, ale nękały Niemców na swoich terenach działania. Na Warszawę szło ponad 6.500 leśnych żołnierzy. Część z nich stacjonowała w rejonie wsi: Cisownik, Kawęczyn, Strażnica, Przyłogi. W nocy z 26 na 27 sierpnia 1944 roku, ok. 400 ochotników z batalionów "Nurta" i "Tarniny", uderzyło na stanowiska artylerii w Dziebałtowie. 30 sierpnia doszło do potyczki pod Rudą Maleniecką. Oddziały nie mogły kontynuować marszu na Warszawę, bo nie zdołały sforsować dobrze strzeżonej przez Niemców rzeki Pilicy. Toteż 2 i 3 września stoczyli walki z oddziałami niemieckimi pacyfikującymi Radoszyce i Grodzisko. 10 września uderzyli na Niemców w Krasnej. 13 września doszło do potyczki pod Miedzierzą i Trawnikami. 6 października 3 pp kpt. Antoniego Hedy - "Szarego" rozegrała się bitwa pod gajówką Piecyki. 6 października pod Eugeniowem walczył 3 pp Leg.AK "batalion konecki".
Bohaterom batalionu koneckiego
Po zakończeniu mszy świętej, dalsza część patriotycznej uroczystości odbywała się na cmentarzu parafialnym koło kościółka. Pod tablicą wmurowaną w ścianę świątyni, na której wyryto słowa "Bóg - Honor – Ojczyzna", Pamięci poległych partyzantów koneckich, żołnierzy I batalionu koneckiego 3 pp leg. AK" kwiaty składali - członkowie Światowych Związków Żołnierzy Armii Krajowej z Końskich, przedstawiciele Cechu rzemiosł, władze miasta i powiatu. Sztandary oddały hołd przed tablicą. Impreza dobiegła końca, gdy zapalono światła pamięci.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie