
Strażacy z Komendy Powiatowej PSP w Końskich kilka razy w ostatnim czasie interweniowali w nietypowych zdarzeniach z udziałem zwierząt. Koty, jak to koty – czasem przeceniają swoje możliwości. Wspinają się na drzewa i nie mają odwagi zejść, a wygłodniałe pakują głowy do puszek po konserwach, z których nie potrafią się później oswobodzić. Zdarzają się też uwięzione w ogrodzeniach dzikie zwierzęta.
Jak relacjonuje kpt. Jacek Suder z KP PSP Końskie, strażacy zostali wezwani do kota, który utknął na drzewie na wysokości ok. 10 metrów. Właściciele bezskutecznie próbowali zwabić go na ziemię, wołając i kusząc jedzeniem. Na miejsce sprowadzono podnośnik hydrauliczny z koszem. Gdy strażacy zbliżyli się do zwierzęcia, kot – zamiast czekać na ratunek – samodzielnie zszedł po pniu, zeskoczył na ziemię i pobiegł do domu. Strażacy mogli wrócić do bazy bez interwencji sprzętowej.
Inny alarm dotyczył kota, który utknął głową w metalowej puszce po konserwie. Zwierzę, z "metalowym hełmem" na głowie, było wystraszone i przeraźliwie miauczało. Strażacy rozważali użycie nożyc hydraulicznych, jednak obawiali się, że mogliby niechcący skaleczyć kota lub uszkodzić mu wąsy. Ostatecznie jeden z ratowników ostrożnie chwycił zwierzę i delikatnie wyciągnął je, ciągnąc za korpus i puszkę. Resztki tłuszczu wewnątrz ułatwiły wyślizgnięcie się głowy. Uwolniony kot natychmiast uciekł, nie oglądając się na swoich wybawców.
Do innego zdarzenia doszło w Rogowie przy ul. Południowej. Jak informuje mł. bryg. Mariusz Czapelski, oficer prasowy KP PSP Końskie, sarna zaklinowała się między metalowymi prętami ogrodzenia oddzielającego ciek wodny od chodnika. Zwierzę było wyczerpane i miało otarcia na kończynie. Strażacy użyli rozpieracza ramieniowego, by rozgiąć pręty i umożliwić jej swobodne wyjście. Po oswobodzeniu sarna o własnych siłach oddaliła się w nieznanym kierunku.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie