W mieszkaniu przy ul. Warszawskiej w Końskich czujnik alarmował o pojawieniu się tlenku węgla. O tym ze wszech miar niebezpiecznym wydarzeniu, właścicielka zawiadomiła straż pożarną. Okazało się, że tlenku nie było, ale czujnik gwizdał na ludzi, by mu wymienili baterię zasilającą.
Zastęp JRG Końskie dowodzony przez mł. kpt. Łukasza Zawadzkiego błyskawicznie pojawił się pod wskazanym adresem. Na klatce schodowej przed wejściem do mieszkania stało małżeństwo z dwójką dzieci, które opuścili mieszkanie, gdzie miał się pojawić tlenek. Nim wyszli z mieszkania pootwierali okna. Poinformowali strażaków, że w mieszkaniu bloku załączył się czujnik tlenku węgla, który zamontowany był w łazience, gdzie znajdował się gazowy przepływowy ogrzewacz wody.
Strażacy ratownicy wykonali pomiary swoim detektorem gazowym. Urządzenie nie wykazało obecności tlenku węgla. Uruchomili piecyk ogrzewający wodę i ponownie dokonali pomiaru detektorem w łazience. Precyzyjne urządzenie i tym razem nie wskazało obecności szkodliwych gazów. W efekcie strażacy wyjęli z czujnika baterię. I zalecili, by założyć nową baterię. Teraz detektorem MicroClip mierzyli atmosferę w pionie wentylacyjnym, w mieszkaniu piętro niżej.Urządzenie nie wskazało obecności tlenku węgla – relacjonował na st. kpt. Mariusz Czapelski, oficer prasowy koneckich strażaków PSP.
Gwiżdże na ludzi
Wszelkiego rodzaju czujniki domowe zasilane są głównie z baterii. Czujnik tlenku węgla jest takim urządzeniem elektronicznym, które alarmuje o pojawieniu się tlenku i.. .wyczerpaniu baterii zasilających. Niestety ludzie wówczas mniemają, że pojawił się tlenek węgla. Wzywają strażaków. Takie działania wcale nie są niestosowne, chociaż, gdyby czytali instrukcję obsługi czujnika pewnie był się dowiedzieli, czujnik jest fabrycznie zaprogramowany, że gdy bateria jest na wyczerpaniu, alarmuje, gwiżdże na ludzi jakby pojawił się tlenek.
Komentarze opinie