Reklama

Hubal: Nigdy nie uważał się za partyzanta. Był ostatnim żołnierzem Rzeczypospolitej [ZDJĘCIA]

Major Henryk Dobrzański "Hubal" był ostatnim żołnierzem, który w mundurze chciał przetrwać do przyjścia odsieczy z Zachodu. Z dziesięcioma ułanami przybył do wsi Zychy. Zatrzymał się w gajówce Jana Barana. Na tę okoliczność 19 października 2025 roku, pod pomnikiem w Zychach odbyły się patriotyczne uroczystości.

Mjr Henryk Dobrzański "Hubal", oficer 2. Pułku Szwoleżerów Rokitniańskich, żołnierz Legionów Polskich, kawaler Virtuti Militari i czterokrotnego Krzyża Walecznych nigdy nie uważał się za partyzanta.

Brał udział w walkach z Ukraińcami w 1918 r., dowodził plutonem kawalerii podczas walk o Lwów. W latach 1919-1921 uczestniczył w wojnie polsko-bolszewickiej. Za odwagę został odznaczony czterokrotnie Krzyżem Walecznych i krzyżem srebrnym Orderu Virtuti Militari. Był ostatnim żołnierzem Rzeczypospolitej, który w mundurze chciał przetrwać do przyjścia odsieczy z Zachodu. Nie doczekał. Poległ 30 kwietnia 1940 r. w lasach spalskich przeżywszy 42 lata.

U leśników

O Oddziale Wydzielonym Wojska Polskiego mjr Henryka Dobrzańskiego "Hubala" piszemy głównie jesienią i wiosną. A to z tego powodu, że Hubal od jesieni 1939 r. aż do wiosny 1940 r. związany był z powiatem koneckim w granicach z 1931 r. W Zychach kwaterował z kilkoma żołnierzami do 31 października 1939 r. Na tym terenie garbował skórę niemieckiej policji, żołnierzom Wehrmachtu, SS i wszelakim sługusom w niemieckich mundurach.

1 listopada przybył do Cisownika. Tu zaatakowała go niemiecka kompania policji, wyposażona w broń maszynową. Ostatecznie żołnierze zatrzymali się w gajówce Rosochy koło Szałasu.

Trwały ślad

W II wojnie ta chęć walki, zbrojnego działania wciąż w nim była. Ale nie mógł wiedzieć, że to zupełnie inna wojna. Z cywilami, których w każdym momencie można wystawić przed lufy karabinów. Pogonić na atakujących. Tam gdzie kwaterował Hubal, w miejscach gdzie jego żołnierze potykali się z Niemcami, pojawiała się Einsatzgruppe. To najgorszy element ludzkiego rodzaju, kryminaliści, wyzuci z odruchów, empatii, którzy potrafili mordować ludzi na równi ze zwierzętami. Każdemu odbierali życie. Po sobie pozostawiali setki zabitych i zgliszcza. Polowanie na Oddział Wydzielony prowadziły siły specjalnie sformowane z Werhmachtu, SS i czołgów. Razem około 8.000 ludzi, regularnego wojska, dobrze uzbrojonego. A "Hubal" w okresie największego rozkwitu oddziału miał około 300 żołnierzy. Kawalerzystów i piechotę.

Szła nadzieja wolności

Którędy przemaszerował oddział Hubala, tam zostawiał nadzieję na wolność. Ludzie cieszyli się, że żołnierz polski broni nie złożył. Lada moment z odsieczą przyjdą Francuzi i Anglicy. Mieszkańcy tworzyli legendy i nimi się pocieszali. Wojsko Polskie liczyli w tysiącach.

Tu trzeba dodać, że ludzie Hubala lubili się fotografować. Pani Woźniak znalazła w butelce zakopanej pod kamiennym krzyżem, przy drodze z Końskich do Wąsosza fotografie Hubala i podkomendnych. Zupełnie nieznane. Niektóre z dedykacjami pisanymi do żon, narzeczonych. Na wzór przedwojennych czasów, gdy chłopak był w wojsku słał do domu list ze zdjęciem. Żeby rodzina miała się czym chwalić. Bo było czym i kim. I właśnie hitlerowski wywiad wcale nie miał trudności ze szpiegowaniem poczynań Hubala. W swoich kartotekach posiadał fotografie. Na pewniaka wysyłał swoje wojsko na żołnierzy Hubala.

W kwietniu 2017 r. wnuk niemieckiego oficera Urlich Gauer przekazał stronie polskiej dwa albumy zawierające ponad 1385 zdjęć, a także sześć krótkich filmów ukazujących Spałę i jej okolicę na przełomie lat 1939-40. Wśród fotografii znalazły się również nieznane pośmiertne zdjęcia majora Hubala. Materiały trafiły do Archiwum IPN w Warszawie i poddane zostały digitalizacji.

Tajny ośrodek kierowania

Podczas pobytu oddziału, a właściwie kilkunastu kawalerzystów w Zychach, Jan Baran przedwojenny żołnierz skontaktował "Hubala" z oficerami i podoficerami rezerwy, elitą wyszkolonych w żołnierskim fachu. Widzieli się z Hubalem, rozmawiali choćby Jan Stoiński, Józef Liśkiewicz, Józef Wyrwa, Jan Pacek, Stanisław Wilk, dr Alfons Krysiński, lekarz z Radoszyc, Stanisław Bednarski, Józef Sadowski, ks. Adam Łukawski i Pawłowski. Za ich pośrednictwem major Dobrzański nawiązał kontakty w całym powiecie koneckim. Gajówka Zychy stała się pierwszym tajnym ośrodkiem kierowania ludźmi i walką z nieprzyjacielem.

 28 października 1939 r. kierownik Szkoły Powszechnej z Lipy Józef Wyrwa późniejszy "Furgalski" z synem Tadeuszem dotarł do gajówki w Zychach na spotkanie z majorem. W efekcie rozmów utworzył placówkę konspiracyjną.

Jan Stoiński nauczyciel z Radoszyc, jak każdy ówczesny belfer to ppor. rezerwy WP, komendant Obwodu Końskie SZP, ZWZ-AK i Armii Krajowej w trzeciej dekadzie października, nawiązał kontakt z kwaterującym w gajówce Zychy majorem Dobrzańskim, który podjął właśnie decyzję o powołaniu organizacji pod nazwą "Okręg Bojowy Kielce".

Odwet na cywilach

Późnym wieczorem 31 października 1939 r., major Dobrzański opuścił gajówkę. 1 listopada do wsi zajechała furmanka. Przykryty słomą konfident wskazywał Niemcom gospodarzy, którzy polskie wojsko darzyli uznaniem i pomagali. Wtedy aresztowany został gajowy Jan Baran i 16 mieszkańców wsi Zychy. 27 marca 1940 r. Jan Baran został skazany na 8 miesięcy więzienia. Natomiast na 6 miesięcy więzienia skazano sześciu mieszkańców Zych, na 4 miesiące kolejnych dwóch, a sześciu uniewinniono. Do niemieckiego obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu wysłano trzech mieszkańców Zych, z których dwóch dzień wcześniej otrzymało wyrok 6 miesięcy więzienia.

Pamięć w kamieniu

11 listopada 2014 r. mieszkańcy wsi Zychy, innych miejscowości gminy Radoszyce i goście uczestniczyli w patriotycznej uroczystości, odsłonięciu pomnika. Podobnie jak 19 października 2025 r., gdy pod pomnikiem zjawiają się ci, którzy o Hubalu zapomnieć nie potrafią.

W dniu odsłonięcia pomnika, ppłk Wiesław Margas, wnuk Jana Barana "Dąbrowy", inspirator upamiętnienia tego miejsca, przybliżył zgromadzonym historię Zychów, gajówki i samego Jana Barana, którzy na początku II wojny odegrali ważna rolę.

Szlifowany głaz upamiętnia te wydarzenia. Wyryte litery głoszą "W domu obok mieściła się gajówka, w której u gajowego Jana Barana kwaterował w drugiej połowie października 1939 r. mjr Henryk Dobrzański "Hubal". Przybyłych z nim 10 ułanów zamieszkało u zaufanych gospodarzy ze wsi Zychy. Tu podpisano dokument o powołaniu Okręgu Bojowego Kielce. Jan Baran "Dąbrowa" został mianowany pierwszym dowódcą Kadrowej Drużyny Strzeleckiej w Zychach. W wyniku donosu o udzielonej hubalczykom pomocy, mieszkańcy Zych zostali w dniach 26-27.03.1940 r. skazani przez Niemców i uwięzieni na 8 miesięcy (Baran Jan), 6 miesięcy (Lewosiński Jan, Lewosiński Stanisław, Nowacki Wincenty, Ruszkiewicz Feliks), 4 miesiące (Stępień Piotr, Włodarczyk Władysław) natomiast Kowalewski Leon, Ruszkiewicz Józef i Stępień Wiktor zostali wywiezieni do niemieckiego obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Ku czci pamięci skazanych, więzionych wnukowie i prawnukowie oraz mieszkańcy Gminy. Radoszyce - Zychy, 31.10.2014.

Miejsce pochówku nieznane

30 kwietnia 1940 r. o godz. 5.30 wskutek zdrady Niemcy zaskoczyli oddział "Hubala", który nocował w lesie wsi Anielin. Po krótkiej walce zginął mjr Henryk Dobrzański "Hubal" i kilku jego żołnierzy. Ciało majora Niemcy przewieźli do Tomaszowa Mazowieckiego, a następnie pochowali w nieznanym miejscu. Zatem działalność zbrojną Hubala będziemy wspominać. Bo tak należy w imię ofiar.

Melchior Wańkowicz skwitował "Hubalczyków": - Nie mając dostępu do niczego napisałem jednak ilem wiedział bo kruche i niepewne nasze pamiątki, są nasze dokumenty - równie kruche jak niemal życie świadków. Więc kiedy papier skręca się w ogniu, niechaj zostanie wolna pieśń o Hubalu.

Na ścianie sklepu w Radoszycach przy ul. Koneckiej jest mural z wizerunkiem Hubala. Ma wymiary 10 na 15 metrów. Został odsłonięty 29 października 2023 roku o godzinie 13.

W 2004 r. w Końskich, przy zbiegu ulic Hubala i Polnej, odsłonięto pomnik mjr Hubala, który przechodził renowację w 2016 r.

Aktualizacja: 20/10/2025 09:00
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Konecki24.pl




Reklama
Wróć do