Anna Gregorczyk wychowała się w Końskich, ale swoją przyszłość związała z Krakowem. W jednym z krakowskich szpitali pracuje jako lekarze anestezjolog. W grudniu minionego roku wzięła udział w Kilimanjaro Extreme Marathon, w którym zajęła pierwsze w kategorii kobiet i trzecie w ogólnej klasyfikacji!!!
Wszystko zaczęło się od miłości do gór. Od zawsze lubiłam po nich chodzić, ale nigdy nie uprawiałam żadnych sportów poza okazjonalnym jeżdżeniem na nartach. We wrześniu 2016 roku zaczęłam biegać. To właśnie bieganie wydało mi się najrozsądniejszą formą. Początkowo były to krótkie dystansy i rzeczywiście wypluwanie płuc - opowiada pani Anna. - Postanowiłam zmierzyć się sama ze sobą i jak dotąd ma za sobą już trzy biegowe imprezy, w tym maraton i półmaraton - dodaje. Szybko okazało się, że los przyniósł konecczance idealne wręcz połączenie jej obu pasji: górskich wędrówek i biegania, ale po kolei.
Do dwóch razy sztuka
We wrześniu minionego roku razem z przyjaciółmi oraz dwiema córkami Julią i Mają podjęła próbę zdobycia Kilimandżaro, najwyższej góry Afryki, leżącej przy granicy Tanzanii i Kenii. - Byłam tam już drugi raz. Pierwszą próbę razem z przyjaciółką Ewą Piekarską podjęłyśmy pięć lat temu. Wtedy się nie udało i postanowiłyśmy, że tam wrócimy. Tym razem towarzyszyły nam moje córki, które są już dorosłymi kobietami i również lubią góry - wspomina. Wędrówka na szczyt liczący 5 895 m trwała siedem dni. Oprócz Polek w ekipie była również grupa Tanzańczyków. Uczestnicy wyprawy spali w wyznaczonych do celu obozach.
[caption id="attachment_28371" align="aligncenter" width="300"] Na szczycie Kilimanadżaro. Od lewej: Ewa Piekarska, Anna Gregorczyk, Maja Środa Michał Piekarski, Julia Środa.[/caption]
Kolejny cel
Wejście zakończyło się sukcesem i zmotywowało panią Annę do kolejnych, zaskakujących działań. - Kiedy stoi się na szczycie jest cudownie, ale potrzebuję wtedy kolejnego celu. Ewa dostała link do wywiadu z Michałem Gawronem, organizatorem Kilimanjaro Extreme Marathon, pierwszej takiej imprezy polegającej na zbieganiu ze szczytu Kilimandżaro. Później przypadkowo spotkali się w Afryce i zaproponowała mu, żebym wzięła udział w wydarzeniu jako obstawa medyczna. Szybko okazało się, że Tanzańczycy nie rozumieją kulturowo takiego biegu i nie można liczyć w tej kwestii na ich wsparcie - mówi.
Przygotowania w komorze
Później wszystko potoczyło się już płynnie. Anna Gregorczyk zgodziła się na udział w Kilimanjaro Extreme Marathon. Wiązało się to z wielotygodniowymi przygotowaniami. - Cały listopad poświęciłam, by po prostu dać radę sprostać temu wyzwaniu. Wśród wielu innyh form przygotowań ważny był czas spędzony w komorze hipoksycznej, w której panują warunki zbliżone do tych w wysokich górach - wspomina. Chodziło o dostosowanie się do warunków, w których panuje obniżona zawartość tlenu. Co ciekawe był to nie tylko czas spędzony w komorze, ale również kilka noclegów. - Doskonale wiedziałam, że będę odpowiedzialna za ludzi, musiałam być na to dobrze przygotowana - zaznacza.
Satysfakcja na mecie
Propozycja, by zajęła się nie tylko medyczną stronę maratonu, ale również była jej regulaminową uczestniczką wyszła od samego organizatora. - Przekonał mnie tym, że w górach biega się po prostu inaczej. Wejście na szczyt zajęło nam pięć dni. Był to wyczerpujący czas. Ostatni nocleg, który spędzaliśmy 200 m pod szczytem był najtrudniejszy. Wszyscy mieliśmy zaburzenia snu, rano byliśmy wymęczeni - wspomina. Stres i zmęczenie odchodziły jednak w czasie biegu. Pani Ania była jedną z dwóch Polek, które pokonały cały dystans Kilimanjaro Extreme Marathon! Trasa była wymagająca, ale radość i satysfakcja na mecie pokazywały, że było warto. O tym, że Kilimandżaro działa jak magnes nie trzeba przekonywać uczestników tego wydarzenia. - Wracam tam już we wrześniu na kolejną edycję. Zaplanowano tam zarówno maraton, półmaraton jak i zejście z kijami nordic walking. Wcześniej planuję wyprawę na Mont Blanc w czerwcu - mówi o swoich planach.
Na blogu
Młoda konecczanka jest również aktywna w sieci. Od niedawna prowadzi bloga, który zdążył się zdobyć stałe grono czytelników. Pod adresem www.zielonadroganaszczyty.blogspot.com znajdziemy mnóstwo motywujących do działania wpisów, bo motywacja to jak przyznaje pani Ania jej misja. - Warto pokazywać, że można działać, zmieniać swoje życie. Dostaję wiele takich sygnałów, że to, co robię może skutkować chęcią aktywizacji - opowiada. Na blogu znajdziemy również mnóstwo informacji na temat zdrowego odżywiania. - Uważam, że zielona żywność jest elementem dobrego paliwa dla organizmu. Pozwoliła mi stanąć na nogi oraz zbudować dobrą odporność. Już dziś nie wyobrażam sobie tego, że mogę nie pić jęczmienia, czy nie przegryzać chlorelli - opowiada. Współpraca z Green Ways otworzyła jej oczy nie tylko na zdrowy styl życia. - To, co jemy ma ogromne znaczenie. Warto czytać etykiety, przyrządzać potrawy samemu, rezygnować z żywności fabrycznie przetworzonej - opowiada.
Akcja Motywacja
Na pewno już w następnych tygodniach na blogu pojawią się wpisy z przygotowań do kolejnych wypraw. Nie zabraknie też wpisów motywacyjnych. Warto wspomnieć, że niedawno Anna Gregorczyk była gościem motywującego spotkania, które odbyło się w Końskich dzięki inicjatywie Anny Kobierskiej. Uczestnicy wydarzenia mogli dowiedzieć się wielu ciekawostek związanych z wyprawą na Kilimandżaro. - Do Końskich wracam rzadko, więc takie zaproszenie było dla mnie dodatkową okazją przyjazdu. Częściej gości u mnie moja mama, która na pewno przyjedzie do nas na Wielkanoc - dodaje. Warto wspomnieć, że pani Anna jest córką Jolanty Gregorczyk, wieloletniej dyrektor ZSP nr 3 w Końskich. Mama jest też najwierniejszą fanką dokonań córki, ale również propagatorką jej sukcesów.