Reklama

KOŃSKIE. Biografia księdza Marcelego Prawicy w książkowym wydaniu [ZDJĘCIA]

W wydawnictwie ARSLibris działającym w koneckiej bibliotece trwają prace redakcyjne nad nową książką, która opowiadać będzie o księdzu Marcelim Prawicy. Misjonarzu, który kilkadziesiąt lat spędził w Afryce, w Czingombe w Zambii. Zmarł w Końskich i tu został pochowany.

- Wydawnictwo ARSLibris wydaje książki o historii regionu i postaciach związanych z Ziemią Konecką - informuje Dariusz Kowalczyk, dyrektor Biblioteki Publicznej w Końskich.

Wielu konecczanom wiadomo, że ksiądz Marceli Prawica to postać związana z Końskimi. Był wikariuszem w kolegiacie św. Mikołaja. Stąd wyjechał do pracy misjonarskiej w Zambii. Po powrocie zmarł w Końskich i został pochowany na koneckim cmentarzu, w grobie koneckich księży.

Biografia

Książkę napisała Zofia Münnich, jego koleżanka, z którą utrzymywał kontakt, wymieniał korespondencję podczas pobytu w Afryce. Jak mówi Dariusz Kowalczyk, w nowej publikacji znajdziemy pełną biografię księdza.

- To opowieść o rodzinie księdza, o jego latach w seminarium, potem o pobycie w Anglii, gdzie wyjechał by podszkolić swój język angielski. Wreszcie to opowieść o Zambii, gdzie był wielbiony, był tam bohaterem. W 1972 roku wyjechał do Zambii. Był misjonarzem Chingombe, w środku afrykańskiego buszu. Przyjeżdżał do Polski. Za każdym razem pojawiał się w Końskich, gdzie najdłużej był wikariuszem. Jak powiedziała jedna z sióstr Czingombe, podczas uroczystości pogrzebowych w 2017 roku, "był świętym człowiekiem". Misja, którą założyli jezuici w 1914 roku trwa, także dzięki olbrzymiej, bo 45-letniej pracy i posłudze Bogu i ludziom księdza Marcelego Prawicy.

Bezinteresowność

Dr n. med. Lech Lipiec, przyjaciel i lekarz księdza Marcelego Prawicy podkreśla, że był on człowiekiem bezinteresownym. Wspomina jego przyjazdy do Polski, by zbierać fundusze na pomoc potrzebującym w dolinie Czingombe w Zambii. Świetnie władał lokalnym językiem i uczył dzieci szczególnie dotknięte przez biedę.

- Ksiądz Marceli opowiadał pewną historię, żeby uzmysłowić na jakim poziomie ludzie prowadzili życie w tej części Afryki. Podczas sadzenia kukurydzy, gdy orano pole, to dzieci z ptakami konkurowały, kto pierwszy złapie mysz. Myszy łapały nie dla zabawy, ale żeby je zjeść, bo nie mieli co jeść. Ksiądz Prawica stworzył tym ludziom namiastkę domu, zjednoczył ich. Ksiądz Prawica był pierwszą osobą, do której mieszkańcy zwracali się w przeróżnych, często szczególnych sytuacjach jak choroby, wypadku, czy zagrożenia. - Kiedy trzeba było wiózł ludzi do najbliższego szpitala swoim samochodem przez góry, 250 kilometrów od wioski. To było odizolowane od cywilizacji miejsce - opowiada.

Przyjaciel konecczan

Nam opowiadał, że był dobrze znany lokalnym policjantom. Nawet go nie zatrzymywali, gdy łazikiem jeździ na łysym ogumieniu. Często mu pomagali. Przyjaźnił się też ze swoimi rówieśnikami, bliższymi i dalszymi znajomymi mieszkańcami Końskich. Był zawsze oczekiwany, witany jak dzieci witają ojca po jego długiej nieobecności w domu. Szczerze, serdecznie ściskali dłonie. Chociaż przez kilka chwil, chcieli porozmawiać, wspomnieć czas, gdy ksiądz Marceli, na co dzień był blisko nich, w Końskich. Radni miejscy przyznali mu tytuł "Honorowego Obywatela Miasta Końskie".

W ostatnich dniach życia mocno osłabiony przebywał na leczeniu w szpitalu św. Łukasza w Końskich. Został wybudzony ze śpiączki farmakologicznej. Wszyscy mieli nadzieję, że wraca do zdrowia. Niestety, Boży plan był inny. Pożegnaliśmy go w kolegiacie. I na cmentarzu, gdzie spoczęły jego doczesne szczątki.

A książka ukaże się jeszcze w tym roku.

Aktualizacja: 15/03/2024 19:00
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Konecki24.pl




Reklama
Wróć do