
Przy leśnej drodze za zabudowania gospodarskimi w Młynku, osiem lat temu grupa miejscowych patriotów wybudowała niewielki pomnik. Na jego tablicy wyszczególniono nazwiska zamordowanych Polaków, których niedaleko tego miejsca Niemcy rozstrzelali 22 kwietnia 1944 r.
Głaz granitowy obmurowano kostką brukową. Na licu kamienia przymocowano czarną tablicę z nazwiskami zamordowanych Polaków. Młodych ludzi, którzy nigdy nie przypuszczali, że przyjdzie im oddać życie w przypadkowych łowach, jakie żandarmeria czyniła w powiecie koneckim.
Pomniczek usytuowano przy dróżce leśnej, dawnej przecince. Żeby spacerujący tu ludzie dowiadywali się o kolejnej tragedii z II Wojny Światowej, o mordowaniu przypadkowych mężczyzn, wreszcie by pamięć o ofiarach trwała wiecznie. Od ośmiu lat udokumentowaliśmy tutaj z Krzysztofem Woźniakiem, regionalistą z Końskich ten fakt i ze środków Wspólnoty Gruntowo-Leśnej mieszkańców wsi Rogów została ufundowana tablica. Pomnik znajduje się na działce należącej do wspólnoty.
Okupant "napisał" prawo dla podbitej Polski. Gdy zginie jeden żołnierz niemiecki, w odwecie dziesięciu mężczyzn zostanie rozstrzelanych. Jak wspomniał przy pomniku Marek Kozerawski, regionalista, jeden z inspiratorów uroczystości - niedaleko Nieświnia ktoś zastrzelił niemieckiego żołnierza. Hitlerowcy w odwecie wyciągnęli z więzienia w Końskich pierwszych lepszych, którzy się tam znaleźli. Wśród nich byli Roman Swat i Henryk Jakubowski (sąsiedzi z Nieborowa), który wpadli po akcjach wysadzania pociągów niemieckich. Stracenie tych dziesięciu miało być postrachem dla Polaków.
Na czarnej tablicy pomnika wygrawerowano nazwiska zabitych: ułan Michał Ziomek lat 30 z Ruskiego Brodu, Zygmunt Makuch lat 18 z Końskich, Edward Widuliński lat - 18 z Końskich, Jan Mączyński lat 18 z Końskich, Henryk Jakubowski lat 24 z Nieborowa i Roman Swat lat 24 z Nieborowa obecny Stąporków, Edward Piotrowski, lat 26 Komaszyc, Paweł Madej lat 44 z Woli Kuroszowej, Henryk Rusek lat 20 z Pawłowa i Wincenty Gałecki lat 25 z Radoski.
Wspomnianym ludziom miało się na życie, budowanie szczęścia. Ale tego nie doczekali. Salwy z mauzerów przecięły linie ich życia. Na pomniku, co warto dodać są dwa krzyże. Jeden z nierdzewnej blachy, błyszczący i drugi nieco zaśniedziały, w który wmontowano nabój karabinowy i łuskę jakie fundatorzy pomnika znaleźli na miejscu rozstrzeliwań.
Sołtys Młynka Danuta Krakowiak podpowiada nam, że miejsce śmierci jest oddalone od pomnika kilkadziesiąt metrów. Tam również jest zaznaczony ten brutalny akt hitlerowskich żołdaków. Kilka dni po wykonaniu wyroku śmierci na Polakach, ludzie powiadomili rodziny zamordowanych, o miejscu zagrzebania ciał. Nocami je odkopywali, przewozili na cmentarze swoich parafii. Wywozili m.in. do Odrowąża, Niekłania, Końskich, Gowarczowa, gdzie spoczęli na wieczność między prochami członków ich rodzin. Nam zostało dbanie o wspomniane miejsce, gdzie ginęli ludzie. Czyścimy odkrzaczamy je. Bo nie godzi się, by na krwi wsiąkniętej w ziemię rosły dzikie krzaki.
Wartę honorową przy pomniku zaciągnęli uczniowie ZSP1 pod dowództwem ppor. Witolda Fitasa. Obok zgromadzili się członkowie koneckiego Koła Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej: prezes Andrzej Kosma, wiceprezes Lucjan Górecki, Marian Karbownik, Tadeusz Brzozowicz, Grzegorz Włodarczyk, syn bohaterskiego partyzanta, Piotr Słoka, przewodniczący Rady Miejskiej w Końskich, zastępcy burmistrza miasta i gminy Końskie Krzysztof Jasiński i Marcin Zieliński. Na to spotkanie przyjechali z Warszawy i Krakowa członkowie rodziny Romana Swata - m.in.: Andrzej, Marek, Marcin, Paulinka, Leon, Emil, Aleksander. Przybył pan Jakubowski z córką. Wszyscy złożyli kwiaty, zapalili światła pamięci.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie