Reklama

Po pożarze musimy zacząć żyć od nowa. Sprawdź, jak można pomóc (zdjęcia)

15/10/2018 13:43
Rodzina Fąfarów z Wólki Plebańskiej, w gminie Stąporków, musi na nowo układać sobie życie. Ich dom po pożarze nadaje się tylko do rozbiórki. Pani Ewa wraz z mamą, mężem i synami powoli zaczyna urządzać mieszkanie w Stąporkowie, które otrzymała z magistratu. Możemy dołączyć się do pomocy i sprawić, by zakończyły się one szybciej.


W jednej chwili stracili dorobek całego życia. 1 września tuż po godzinie 15 wybuchł pożar, który w ciągu kilkunastu minut pochłonął drewnianą konstrukcję domu państwa Fąfarów. - Mąż z siostrzeńcem pracowali kładąc papę termozgrzewalną na ganku, ogień dostał się jednak przez dach do słomy, która była zgromadzona tuż pod nim. Wszystko zaczęło płonąć bardzo szybko - opowiada Ewa Fąfara. - Usłyszałem, że się pali, szybko wybiegliśmy z domu, żeby się ratować. Zaczęliśmy ciągnąć wodę ze studni, żeby zacząć gasić dom - opowiada Kacper Fąfara, jeden z trzech synów.

Jak zapałka

Okazało się, że na ratunek nie było dużo czasu, drewniany dom płonął jak zapałka. Do akcji rzucili się sąsiedzi i strażacy.Tylko dzięki szybkiej reakcji nikomu nic się nie stało. - Nie zdążyliśmy prawie nic wynieść. Wszystko się nam spaliło, meble, ubrania. Została nam np. wersalka, na której teraz siedzimy, telewizor, czy lodówka,  jednak z niej się leje, bo ucierpiała podczas wynoszenia. W jednej chwili zostaliśmy bez niczego. Dom nie był ubezpieczony więc nic nam się nie należy - opowiada pani Ewa.

 Niedawno pomagała

W niewielkim domu (dwa pokoje, sień, kuchnia) w Wólce Plebańskiej, niedaleko przejazdu kolejowego mieszkała wraz z mamą Henryką Sorbian, mężem Markiem, trzema synami: Kacprem (9 lat), Kamilem (11 lat), Mateuszem (18 lat). To ona jako pierwsza, kiedy kilka miesięcy doszło do katastrofy kolejowej na przejeździe w Wólce Plebańskiej, zainicjowała pomoc dla strażaków pracujących przy usuwaniu skutków zderzenia pociągu z ciężarówką. Przy torach rozdawała strażakom ciepłą herbatę z wielkiego garnka. Dziś sama potrzebuje pomocy.

W mieszkaniu

Reakcja Urzędu Miejskiego w Stąporkowie była natychmiastowa. - Jeszcze tego samego dnia zostaliśmy przeniesieni do mieszkania w Stąporkowie, które przyznała nam pani burmistrz. Później przyniosła nam nawet ze swojego domu materace, bo nie mieliśmy na czym spać. Jestem bardzo wdzięczna za tę pomoc - wspomina pani Ewa. Fąfarowie wprowadzili się do dwupokojowego mieszkania na czwartym piętrze w centrum miasta. Co ważne mają łazienkę!

Nie mam butów

Od ponad miesiąca cała rodzina próbuje sobie na nowo ułożyć życie. Z całą sytuacją trudno jest się pogodzić seniorce. - Nigdy bym nie pomyślała, że na starość spotka mnie takie nieszczęście. Już jeden pożar w życiu przeżyłam, teraz drugi. Nie mam nawet butów, ani płaszcza na zimę - mówi pani Henryka, która cały dzień spędza na krześle wpatrując się w ustawione w pokoju pudła pełne uratowanych rzeczy. Jak na razie nie ma ich gdzie ułożyć, bo w mieszkaniu nie ma segmentu.

Przyszła pomoc

W akcję pomocy rodzinie włączyli się zarówno mieszkańcy Wólki Plebańskiej jak i uczniowie szkoły w Niekłaniu, w której uczyli się chłopcy. Prowadzono zbiórkę pieniędzy i potrzebnych sprzętów domowych jak i ubrań. Pogorzelców wsparła również rodzina i przyjaciele. Udało się uzbierać pieniądze na meble do kuchni, szafę w przedpokoju, czy trzypiętrowe łóżko do pokoju chłopców.  - Jestem wdzięczna za każdą pomoc - zaznacza pani Ewa. To jak się okazało kropla w morzu potrzeb. - Idzie zima, synowie ani my nie mamy ani ubrań, ani butów na zimę  - mówi pani Ewa. Na liście potrzeb znajduje się również segment,  meble łazienkowe i lodówka. - Być może ktoś z czytelników TYGODNIKA ma takie niezniszczone buty, czy chce wymienić segment albo lodówkę na nowe i może nam je oddać? - zastanawia się kobieta. Konieczne będzie również przeprowadzenie prac remontowych w mieszkaniu np. malowanie, czy położenie płytek w przedpokoju.

Powrotu nie będzie

Wszystko wskazuje na to, że rodzina pozostanie już w Stąporkowie. Kacper i Kamil zmienili szkołę i są uczniami stąporkowskiej Dwójki. - W szkole przyjęto nas dobrze, jest w porządku. Mamy nowych kolegów i nauczycieli - opowiada Kamil. Najstarszy syn Mateusz, jest uczniem samochodówki w Skarżysku-Kamiennej, strażakiem OSP Odrowąż, należy do grona wolontariuszy działających przy Urzędzie Miejskim w Stąporkowie.Pani Ewa opiekuje się mamą i dziećmi, mąż wrócił do pracy.  - Nie mamy po co wracać do Wólki. Dom nadaje się do rozbiórki, musimy uprzątnąć podwórko po pożarze - opowiada. Jak przyznaje w całym nieszczęściu nie brakuje ludzi o dobrych sercach, ale też złośliwości, jakich doświadczyła sporo w związku z zaistniałą sytuacją. - Musimy zacząć żyć na nowo, nie jest łatwo. Ważne jest to, że nikomu nic się złego nie stało - zaznacza.

Wojciech Purtak


To jest potrzebne:

- segment, dywan, meble łazienkowe, płytki podłogowe

- buty zimowe: męskie: 36, 37/38, 39, 43; damskie: 39, 40, kurtki zimowe

Więcej szczegółów pod numerem telefonu: 797 411 065

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Iwona - niezalogowany 2018-10-20 15:47:46

    Dziekuje za poprawne wpisanie numeru telefonu :) pozdrawiam

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Iwona - niezalogowany 2018-10-17 19:17:30

    Czy podany numer telefonu jest prawidlowy? Nie moge sie polaczyc, mam kilka rzeczy dla rodziny, prosze o kontakt 578563447

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Konecki24.pl




Reklama
Wróć do