Trzeciej porażki w I lidze doznali szczypiorniści KSSPR Końskie. Tym razem minimalnie ulegli na wyjeździe SPR Tarnów 27:28. Losy meczu ważyły się do ostatnich sekund.
Podopieczni Michała Przybylskiego przespali pierwszą połowę. W 11. minucie Sebastian Smołuch pokonał bramkarza gospodarzy (7:7 - ostatni remis w tym meczu). W ostatnim kwadransie konecczanie zdobyli tylko trzy bramki i miejscowi zeszli na przerwę z 7-bramkową zaliczką. Dopiero po zmianie stron gra KSSPR-u nabrała rumieńców. Dzięki dobrej postawie naszych szczypiornistów przewaga gospodarzy w 40. minucie stopniała do jednego "oczka" (21:20).
Proste błędy
Niestety, w ważnych momentach znów w szeregach konecczan zaczęły mnożyć się proste błędy. - Można to złożyć na karb młodości - mówi trener Przybylski. Do Tarnowa nie pojechali m.in. kontuzjowany od dłuższego czasu Krzysztof Słonicki i Przemysław Matyjasik, który nabawił się urazu podczas meczu z Piotrkowianinem. W 45. minucie tarnowianie prowadzili 24:20, ale nasi nie dawali za wygraną. W 57. minucie, przy stanie 27:26, karnego nie wykorzystał Tomasza Napierała, a na 6 sekund na akcję na remis nie zdecydował się Dawid Maleszak, oddał piłkę na skrzydło do Ernesta Pilarskiego, ale jego strzał wybronił bramkarz SPR-u.
SPR Tarnów - KSSPR
28:27 (18:11)
SPR: Barnaś, Ciochoń, M. Nowak - Misiewicz 6, Kowalik 5, Dutka 4, Szatko 4, Ł. Nowak 4, Karwowski 3, Kubisztal 2, M. Niemiec, Wajda, Jewuła, Sanek, Gabiga, B. Niemiec. Trener Bartłomiej Jarosz. Karne: 2/3. Kary: 18 minut.
KSSPR: Wnuk, Szot - Pilarski 7, Smołuch 6, Mastalerz 4, T. Napierała 4, Kempiński 2, Bąk 2, Maleszak 1, Jamioł 1, M. Napierała, Szczepanik, Rurarz, Andrysiak. Trener Michał Przybylski. Karne: 4/6. Kary: 2 minuty.
Sędziowali: Mirosław Pazur - Grzegorz Schiwon (Ruda Śląska - Zabrze). Widzów: 250.
Przebieg gry: 3:3, 7:6, 12:8, 13:10, 16:11, 18:11; 20:16, 21:20, 24:20, 24:23, 26:24, 28:27.
Powiedział po meczu
Michał Przybylski, trener KSSPR: O naszej przegranej zadecydowało kilka momentów. W pierwszej połowie zagraliśmy zbyt pasywnie w obronie i bramkarze nie odbijali piłek. W 57. minucie Tomasz Napierała nie wykorzystał karnego na remis, a na kilka sekund przed końcem sytuacji na wyrównanie „przestraszył się” Dawid Maleszak. Porażka ta boli tym bardziej, że przegraliśmy jedną bramką.
Komentarze opinie