To już druga śmierć w ciągu miesiąca w tym samym miejscu, a trzecia w ciągu roku. W blaszaku leżącym na terenie dawnego dworca PKP w Stąporkowie umierają bezdomni. Sprawdziliśmy, jakie działania, by zapobiec tragedii podejmowano w stąporkowskim Urzędzie Miejskim.
Dokładnie rok temu w pustostanie zmarła kobieta. Mieszkance blaszaka Miejski Ośrodek Pomoc Społecznej zaproponował umieszczenie w ośrodku dla osób bezdomnych MARKOT przy ul. Niekłańskiej w Stąporkowie, kobieta ostatecznie wzięła od MOPS skierowanie, ale nie zdecydowała się jednak na zamieszkanie w ośrodku. Kobieta otrzymywała kilkakrotnie (udokumentowane jej podpisami w MOPS) propozycje umiejscowienia jej w ośrodku, poza wspomnianym jedynym razem, odmawiała. - Po śmierci kobiety urzędnicy z Wydziału Nieruchomości telefonicznie interweniowali w PKP Oddział Gospodarki Nieruchomościami o zabezpieczenie lub rozbiórkę pustostanów - informuje Anna Kobierska, asystentka burmistrz Stąporkowa. - I choć PKP deklarowało w lutym tego roku, że podejmie działania zabezpieczające przed wejściem, to niestety tak się nie działo - dodaje. Na początku grudnia w pustostanie zmarł 47-letni mężczyzna. Do kolejnego zgonu doszło w miniony wtorek. Wtedy to w tym miejscu znaleziono ciało 47-latka. Policja stwierdziła, że nikt nie przyczynił się do ich śmierci.
Odmówili pomocy
4 grudnia minionego roku Komenda Policji w Stąporkowie poinformowała pismem stąporkowski MOPS, że w ramach akcji pomocy bezdomnym i bezradnych przejrzeli pustostany i temu podobne tereny. Bezdomni przebywający w pustostanie, wśród których był również ostatni denat, odmówili policji odmówili interwencji czy pomocy medycznej. - Policjanci ustalili w MARKOT-cie, że osoby były wcześniej w placówce, lecz na własną prośbę zrezygnowały "twierdząc, że jest tam słabe wyżywienie, dodatkowo trzeba tam pracować jak również powstrzymać się od spożywania alkoholu". Nie wyrazili zgody policji na umieszczenie ich w tego typu placówce - dodaje Anna Kobierska. Pod koniec roku z czterech lokatorów blaszaka, jeden zmarł, jeden zdecydował się na umieszczenie w ośrodku MARKOT, a drugi na inną placówkę. - Warto pamiętać, że niektórzy z nich mają rodziny, które z uwagi na ich uzależnienia odwróciły się od nich - mówi.
Ogólnopolski problem
Jak podkreśla Anna Kobierska od lat żaden rządowy projekt przeciwdziałania bezdomności nie był na tyle skuteczny i zorientowany na cel, jakim powinno być przystosowanie bezdomnych do udziału w życiu społecznym. Wiązałoby się to z dużą pracą wielu instytucji polegającą głównie na motywowaniu bezdomnych do zmiany i chęci rozpoczęcia godnego życia. - Kończyło się na jednorazowych, najczęściej okolicznościowych akcjach pomocowych przedstawicieli wojewodów, lub w odpowiedzi na ich apel – fundacji i stowarzyszeń najczęściej właśnie zimą - kończy Kobierska.
Komentarze opinie