Mnóstwo pozytywnej energii, dobrego humoru i wielkiej radości oraz tłumy mieszkańców Końskich. Tak krótko można podsumować Orszak Trzech Króli, który po raz pierwszy w historii przeszedł ulicami miasta.
Sukcesem okazała się organizacja Orszaku Trzech Króli w Końskich. Na pomysł jego zaszczepienia na naszym terenie wpadło małżeństwo Izabela i Andrzej Kosowie, aktywnie działający przy parafii św. Anny oraz w Stowarzyszeniu ST "Point". Szybko do swojej idei przekonali wszystkie parafie, przyjaciół i znajomych oraz konecki magistrat i Dom Kultury, którzy wsparli ich w organizacji. Impreza została zorganizowana przy współpracy z Fundacją Orszaku Trzech Króli, dzięki czemu miała profesjonalną oprawę związaną choćby z atrakcyjnymi strojami.
Trzy kolory, trzech króli
W minioną środę, w święto Objawienia Pańskiego, Orszaki na czele których szli królowie maszerowały sprzed trzech koneckich kościołów. Z Chrystusa Odkupiciela szedł Orszak Zielony - europejski pod wodzą króla Melchiora czyli Tadeusza Skibińskiego. Z Matki Bożej Nieustającej Pomocy wiódł Orszak Błękitny - afrykański z królem Baltazerem - Piotrem Polakiem. Ze świętej Anny Orszak Czerwony - azjatycki z królem Kacprem, w którego rolę wcielił się Robert Wilk. Kolor wiązał się z barwami strojów, jakimi wyróżniali się poszczególni parafianie. To jednak nie wszystko, bo każda z grup idąc głośno śpiewała kolędy i wznosiła okolicznościowe okrzyki. Niemal wszyscy nieśli na głowach papierowe korony, które rozdawały uśmiechnięte harcerki, a niektórzy zdecydowali się przebrać w kolorowe stroje. Wszystkie Orszaki spotkały się przed bramą kolegiaty. Tu wspólnie witali ich gospodarze czyli ks. dziekan Andrzej Zapart i burmistrz Krzysztof Obratański, oczywiście w koronach!
Wspólne działania
Okazało się, że plac kolegiacki ledwo pomieścił wszystkich chętnych. Na udział w imprezie zdecydowało się ponad tysiąc osób, co jak na debiut jest absolutnie zaskakującym wynikiem. Na ołtarzu polowym zaprezentowano nietypowe jasełka, pełne dowcipu i współczesnych odwołań. W rolę Heroda znakomicie wcielił się Andrzej Kos. Bardzo podobała się rola żony Heroda. Zagrała ją Joanna Stołowska - Grzegorczyk, nauczycielka I LO, która brawurowo udowodniła, że ma nie tylko pedagogiczny talent, ale również świetnie radzi sobie jako aktorka! Wielkim zainteresowaniem, całkiem zrozumiałym, cieszyła się Święta Rodzina, w której rolach zobaczyliśmy: Katarzynę, Przemysława oraz dziewięciomiesięcznego Wojtusia Marczyńskich. W czasie jasełek wiele się działo również poza ołtarzem polowym. Taneczną walkę aniołów i diabłów zaprezentowała grupa Studio Tańca Point działająca w Zespole Szkół w Stadnickiej Woli. Zaśpiewały: połączony chór parafialnych scholi oraz Chór im. bł. ks. Kazimierza Sykulskiego pod kierunkiem Marka Samsonowskiego, a do wspólnego kolędowania zachęcał prowadzący Maciej Prawda. Na finał dla wszystkich przygotowano gorący bigos, który na pewno rozgrzał zarówno zmarzniętych aktorów wydarzenia jak i jego widzów.
Komentarze opinie