Z zaworu do tankowania LPG w audi, przed rozpoczęciem nalewania, z instalacji samochodowej zaczęły wypływać jego resztki ze zbiornika auta. Oznaczało to, że rozszczelniła się instalacji. Wezwano straż pożarną.
O godz. 17.45 zawiadomiono straż pożarną, że gdy audi dotarło do dystrybutora LPG stacji paliw by zatankować gaz, rozszczelniła się instalacja gazowa auta. Niewielkie ilości gazu wypływała z instalacji samochodu, właśnie przez zawór do tankowania, nalewania płynnego LPG. Kilka minut po zaalarmowaniu stanowiska kierowania PSP w Końskich o niebezpieczeństwie związanym z wypływaniem gazu, dwa zastępy JRG po przejechaniu 1,5 km były na stacji paliw przy ul. Kieleckiej w Końskich.
Zawór zamarzł
Kapitan Mariusz Czapelski, rzecznik prasowy KP PSP w Końskich relacjonuje nam przebieg strażackich działań: - Nim strażacy dotarli do stacji paliw, pracownicy zamknęli ją. Zastęp ratowników wyznaczył bezpieczną strefę, którą postronni musieli opuścić, a inni jej nie przekraczać. Następnie odepchnęli audi od dystrybutora w bezpieczne miejsce. Kolejnym działaniem strażaków było odcięcie akumulatora od instalacji elektrycznej samochodu, zamknięcie zaworu butli-zbiornika gazu samochodu i ciągłym mierzeniu stężenia LPG przy pomocy miernika gazowego. Po kilku minutach przestał się ulatniać. Ale kilka minut później gaz znów zaczął wyciekać. Również z tego samego zaworu tankowania. Powiało grozą. Byle iskra spowodowałaby eksplozję. Strażacy ratownicy stwierdzili, że prawdopodobną przyczyną zaistniałej sytuacji jest zamarznięty zawór przy butli. Próbowali rozmrozić najprostsza metodą – polewali go gorącą wodą. Zawór został odmrożony. Akcja trwała prawie dwie godziny. Sytuacja na stacji paliw wróciła do normy.
Komentarze opinie