Na inaugurację rundy rewanżowej KSSPR Końskie uległ we własnej hali Ostrovii Ostrów Wlkp. 29:32.
Nasza drużyna źle weszła w to spotkanie. Pasywną grę w obronie podopiecznych Michała Przybylskiego bez skrupułów wykorzystali goście obdarzeni lepszymi warunkami fizycznymi i wysforowali się na 3-bramkowe prowadzenie (5 minuta - 0:3). Nasi jednak nie odpuszczali i w 15 minucie po raz pierwszy i ostatni wyszli na prowadzenie 8:7 po trafieniu Michała Bąka. Wcześniej swoje cegiełki dołożyli głównie Przemysław Matyjasik i Ernest Pilarski.
Brylował Łyżwa
Potem jednak do głosu znów doszli przyjezdni poprowadzeni przez mającego za sobą przeszłość w Superlidze Krzysztofa Łyżwę. - W ważnych momentach, kiedy tylko próbowaliśmy dochodzić przeciwnika, zawodnik ten rzucał bez względu na pozycję, jaką w danej chwili zajmował na boisku i trafiał do naszej bramki - mówi trener konecczan. Łyżwę wsparli Mariusz Kuśmierczyk i Damian Krzywda. Na nic zdała się obrona karnego egzekwowanego przez Jakuba Tomczaka przez Daniela Szota. Grający efektywnie ostrowczanie zeszli na przerwę z 4-bramkową zaliczką (12:16).
Wyższa obrona
W drugiej połowie gracze Ostrovii kontynuowali marsz po zwycięstwo. Nasz trener próbował zmienić system gry z 6-0 na 5-1. To nie poprawiło naszej gry. W 43 minucie było już 16:23, a w 48 - 20:26. Dopiero system gry w obronie 3-3, a szczególnie w ostatnich 10 minutach 4-2 dał pożądane rezultaty. - Doszliśmy przeciwnika, ale znowu zabrakło doświadczenia. Mieliśmy bowiem dogodne pozycje rzutowe, ale nie wykorzystaliśmy tych kilku 100-procentowych okazji. Zabrakło również odwagi, gdyż graliśmy z przeciwnikiem, który przeciwko nam zaprezentował agresywną obronę 3-3, momentami 3-2-1, a my od tej obrony odbijaliśmy się jak od ściany i punkty pojechały do Ostrowa - dodaje trener Michał Przybylski.
Po meczu powiedział
Michał Przybylski, trener KSSPR: Szkoda tych punktów, gdyż publiczność dopisała i hala była wypełniona niemal do ostatniego miejsca. Na pewno wstydu nie przynieśliśmy, walczyliśmy do końca, ale brakło argumentów, przede wszystkim w ataku. Kulała nam głównie prawa strona, ale tam grają młodzi gracze i przy agresywnej obronie gości zabrakło im zdecydowania w grze. Zbyt wolno poruszali się na boisko, co rywal skrzętnie wykorzystał zdobywając bramki z kontry. Na pewno trzeba wyróżnić Przemka Matyjasika i Ernesta Pilarskiego, którzy praktycznie nie mylili się. W drugiej połowie Patryk Wnuk odbił kilka piłek w 100-procentowych sytuacjach. Niestety, z drugiej linii nam powpadało niemal wszystko i to był jeden z elementów decydujących o naszej porażce.
KSSPR - Ostrovia
29:32 (12:16)
KSSPR: Szot, Wnuk - Pilarski 7, Matyjasik Przemysław 6, Bąk 3, T. Napierała 3/1, Jamioł 2, Mastalerz 2, Szczepanik 2, Smołuch 1, M. Napierała 1, Słonicki 1, Rurarz 1. Trener Michał Przybylski. Kary: 4 minuty. Karne: 1/1.
Ostrovia: Adamczyk, Foluszny - Kuśmierczyk 7, Staniek 6, Krzywda 5, Łyżwa 5/1, Piosik 3, Gajek 3, Klara 2, Wojciechowski 1, Tomczak, Bielec. Trener Krzysztof Przybylski. Kary: 12 minut. Karne 1/2.
Sędziowali: Adam Świostek i Paweł Podsiadło (Radom). Widzów: 400.
Przebieg gry: 0:3, 5:5, 8:7, 9:10, 11:13, 12:16; 15:19, 16:22, 18:23, 22:27, 26:30, 29:32.
Komentarze opinie