W 15 kolejce gier I ligi szczypiornistów KSSPR Końskie uległ faworytowi do awansu Piotrkowianinowi Piotrków Tryb. aż 26:41. Podopieczni związanego z Końskimi Rafała Przybylskiego "przejechali" po naszej drużynie jak walec.
Początek spotkania nie zapowiadał takiego obrotu sprawy. Na trafienia miejscowych dwa razy odpowiedział Tomasz Napierała i po kilku minutach był remis 2:2. Niestety, był to łabędzi i krótki śpiew koneckiej ekipy. Dość powiedzieć, że po 20 minutach gry było 14:3 dla gospodarzy... - Początkowo wychodziła nam agresywna i wysoka obrona. Natomiast w ataku odbijaliśmy się, jak od ściany. Byliśmy mało agresywni i przeciwnik to wykorzystał. Rywale wyprowadzili kilka kontr z rzędu, wyszli na 6-bramkowe prowadzenie i to ustawiło mecz. Tak jak w meczu z Ostrowem, byliśmy słabsi fizycznie. Brak tego dnia Sebastiana Smołucha spowodował, że nasza siła ognia z drugiej linii była praktycznie żadna. Rywal natomiast zagrał bardzo agresywnie w obronie i ciężko było nam w ogóle dojść do pozycji rzutowej. Z pozycji koła nie zdobyliśmy żadnej bramki. Ponadto trafiliśmy na doskonale usposobionego Artura Banisza, który szczególnie w pierwszej połowie bardzo dobrze strzegł dostępu do bramki Piotrkowianina - relacjonuje Michał Przybylski, trener KSSPR.
Sprowadzili nas do parteru
Gospodarze zeszli na przerwę z 9-bramkową przewagą, a po zmianie stron ani myśleli rezygnować z ofensywnej walki. Z minuty na minutę powiększali swoją przewagę. Po kwadransie walki w tej części gry było już 33:16 i związany z Końskimi Rafał Przybylski, trener Piotrkowianina dał pograć zmiennikom. Przepaść pomiędzy drużynami już się nie zwiększała. W ostatnich pięciu minutach naszym graczom udało się nieco zniwelować przewagę i zakończyło się 15-bramkowym zwycięstwem miejscowych. - Sprowadzili nas do parteru - krótko i obrazowo podsumował mecz trener Michał Przybylski.
Komentarze opinie