Prawdą jest, że sadze w kominie paliły się zawsze, ale w tym sezonie grzewczym stały się dla strażaków istną plagą. Od początku sezonu grzewczego gasili je 16 razy. Zawsze przybyli w porę. W żadnym przypadku pożar sadzy nie spowodował rozerwania komina i trudnych do przewidzenia nieszczęśliwych wydarzeń.
W tym sezonie grzewczym, który rozpoczął się 30 października 2015 r. strażacy gasili sadze w kominach w miejscowościach: - trzy razy w Końskich, Odrowążu, Niekłaniu, dwa razy w Gustawowie, Kornicy, Wincentowie, Stąporkowie, Pokoradzu, Fałkowie, Pardołowie, Hucisku, Krasnej i Błaszkowie.
Znów płoną sadze
Kapitan Mariusz Czapelski, rzecznik prasowy komendanta powiatowego PSP w Końskich opowiada nam o ostatnich tego typu wydarzeniach: - Tuż przed godziną 9, w domku jednorodzinnym w Końskich przy ul.Granicznej zapaliły się sadze. Do akcji gaszenia przystąpili strażacy JRG, którymi kierował asp.sztab. Krzysztof Kolekta. Jak niemal zawsze w takich przypadkach strażacy wygasili pieca, a potem - niczym kominiarze - oraz drucianą szczotką usunęli sadze nagromadzone w kominie. Kontrolowali temperaturę przewodu kominowego. Wszystkie pomieszczenia zostały oddymione i przewietrzone. Dodatkowo budynek został sprawdzony przy pomocy detektora - miernika gazów. Nie stwierdzili podwyższonych stężeń gazów. Kwadrans po godzinie 20 sadze zapaliły się w Krasnej, w gminie Stąporków. Do akcji wkroczyła miejscowa jednostka OSP KSRG dowodzona przez dh SebastianaPurtaka. Druhowie strażacy wygasili piec i piaskiem sypanym w komin zagasili pożar sadzy. Akcja gaśnicza trwała pół godziny.
Nowa metoda palenia
Powodów tych zjawisk można doszukiwać się w złym wsadzie do paleniska, czyli różnych rzeczach, których ludzie pozbywają się tym sposobem. W ogniu domowego pieca lądują tworzywa sztuczne, wszelkie inne odpadki, drewno i oczywiście węgiel kamienny. Każde z tych elementów po podgrzaniu osadza sadzę (czysty chemicznie węgiel – C), parę wodną, tworzywa w stanie lotnym. Nowoczesne piece do centralnego ogrzewania domu wymagają palenia "od góry", a nie "od dołu". Na palenisku układa się opał i podpala na samej górze. Wtedy wszystkie gazy, wszystkie lotne substancje będą spalone i nie wyfruną do komina. Tradycyjne palenie od dołu, czyli ułożenie podpałki, potem drewna i węgla powoduje, że lotne substancje, wędrują do komina, ochładzają się i osadzają na ścianach. I tym sposobem komin zarasta, a potem owe "zarosty" palą się razem z sadzami.
By nie doszło do wybuchu
Podczas pożaru sadzy, komin bardzo się nagrzewa. Gdyby ktoś pożar gasił wodą doszłoby do wybuchu i rozerwania komina. O nieszczęście bardzo łatwo. Toteż strażacy gaszą komin piaskiem. Żeby jednak nie doprowadzać do skrajnej sytuacji, zapłony sadzy, przed sezonem komin powinien być dokładnie wyczyszczony. I należałoby zmienić system palenia w piecu. Nawet najstarszego typu.
Komentarze opinie