Mecz nie był porywającym widowiskiem. Goście przyjechali do Końskich z nożem na gardle, gdyż wisi nad nimi widmo degradacji. Z kolei podopieczni Michała Przybylskiego chcieli sobie zapewnić utrzymanie w I lidze zdobyciem kompletu punktów.
Walczyli o życie
Zespół z Zawiercia przyjechał do Końskich mocno zdeterminowany, a by urwać tu przynajmniej 1 punkt. Z tego względu trener Przybylski przestrzegał swoich podopiecznych, że będzie to trudny pojedynek. Mecz był brutalny, było dużo fauli. Goście aż 6-krotnie przebywali z tego względu na ławce kar. Taka agresywna gra przynosiła gościom pożądany efekt, ale tylko do 11 minuty, kiedy prowadzili 4:3. Jak się później okazało, było to ostatnie prowadzenie gości w tym meczu. Po kwadransie było już 6:4 dla KSSPR-u i pierwsza odsłona zakończył się korzystnym wynikiem dla naszej ekipy.
Kontrolowali grę
W drugiej odsłonie, pomimo świetnej postawy wychowanka drużyny z Końskich Rafała Ratuszniaka w bramce Viretu, gospodarze kontynuowali zwycięski marsz. Jeszcze w 37 minucie różnica wynosiła tylko dwie bramki (14:12), ale z minuty na minutę miejscowi powiększali przewagę, która w 58 minucie wynosiła siedem "oczek" (23:16). Ostatecznie konecczanie pokonali Viret 23:17 i na trzy kolejki przed końcem sezonu wykonali plan minimum, czyli zapewnili sobie ligowy byt. Najlepszym graczem meczu został Przemysław Matyjasik.
W 24 kolejce, już w najbliższy czwartek 28 kwietnia o godz. 20 nasza drużyna zagra na wyjeździe z broniącym się przed spadkiem Olimpem Grodków. - Obiecałem drużynie z Zawiercia, że w Grodkowie powalczymy o pełną pulę - kończy trener Michał Przybylski.
Komentarze opinie