Budynek dawnego dworca PKP chyba już skazany jest na zagładę. Praktycznie nikogo nie interesuje, co się z nim dzieje. Sypią się szyby, wylatują okna. Właściciel zabija dziury blachami i czeka. Tylko nie wiadomo na co. Czyżby to był system ratowania budynku przed gruntownym zdewastowaniem? Przecież ponoć po 2023 roku linia 25 ma być odnawiana, elektryfikowana.
Na peronie pierwszym, który jeszcze taką nazwę nosi, tuż przed wyjściem z dworca leżą kamienie. Bardzo dużo kamieni. Ekipy "społecznych" dewastatorów budynku biorą je z pobliskiego torowiska i rzucają w okna. A że nie wszyscy potrafią celnie trafić w szybę, kamienie odbijają się od ściany i padają na trotuar. Większość szyb, nawet z najwyższych kondygnacji jest wybita. Dziurawe okna parteru, pierwszego piętra osłonięto blachami, żeby nikt do środka nie wchodził i czegoś nie ukradł. Raczej w środku do ukradzenia już nic nie ma. Na drugie piętro nikt się bez drabiny nie wdrapie.
Warto dodać, że w pierwszych dniach września 1939 roku Końskie były bombardowane. Zniszczona został bocznica kolejowa, część infrastruktury. Ale wówczas takich szkód w budynku dworca bomby nie zrobiły, jak teraz ludzie. A swoją drogą ciekawe, że właścicielowi PKP Dworce, jakoś na tej budowli wcale nie zależy. Należy wspomnieć, że według ostrożnych planów, linia kolejowa nr 25, w tym przypadku ze Skarżyska-Kamiennej do Tomaszowa Mazowieckiego ma być modernizowana. Planowana jest jej elektryfikacja na odcinku od Opoczna do Tomaszowa Maz. Na liście rezerwowej znajduje się plan rewitalizacji i elektryfikacji linii między Skarżyskiem a Opocznem, ale dopiero w 2023 roku.
Zatem nie pozostaje nic innego do zrobienia, tylko obronić przed zniszczeniem budynek dworca PKP w Końskich. By dotrwał do rewitalizacji. Tym sposobem, jak to się odbywa w momencie odnowienia linii, pozostaną trwałe ruiny, które będą mogły odwiedzać wycieczki.
Komentarze opinie