W Klubie "Kaesemek" spotykają się artyści różnych proweniencji. Tym razem pojawił się uznany, nie tylko w Polsce, twórca projektujący i tworzący graffiti. Sebastian Szyszka namalował dla klubu wielkoformatowy obraz z napisem Końskie, który został zakodowany liniami, barwnymi wypełnieniami płaszczyzn. Pracował nad dziełem kilka godzin.
Piotr Salata tym razem do Klubu "Kaesemek" zaprosił Sebastiana Szyszkę, plastyka, tworzącego graffiti. Sebastian przyjechał do Kornicy, gdzie ma swoje korzenie. Często odwiedza teren młodości, którą spędzał w gospodarstwie dziadków.
Czasu nie liczył
Wspólnie przygotowali płótna na ramach, które tworzyły płaszczyznę o wymiarach 3 x 7,5 metra. Dlaczego graffiti miało być malowane na płótnach? Odpowiedź jest prosta. W Kaesemku, ani pobliżu nie ma gładkiej ściany, która można by przyozdobić tak wspaniałym dziełem.
Zatem ramy zespolono, płótna zagruntowano. Sebastian Szyszka przygotował projekt. Na papierze narysował to, co ma być na dużym obrazie. Potem przeniósł, naszkicował na płótnie swoje myśli i farbami w sprayu, zapełniał wyznaczone miejsca. Malowanie ponad 22 metrów kwadratowych powierzchni płótna Sebastianowi zajęło ponad cztery godziny.
Komu posłuży graffiti?
Odpowiedź jest bardzo prosta. Klub Kaesemek organizuje rożnego rodzaju koncerty, imprezy kulturalne. Graffiti w całości lub częściach będzie elementami scenografii. Każdy element z osobna też wyraża przesłanie. I dlatego rozebrane na części, a złożone nawet w innym niż artysta zaplanował kolejności, stworzą kolejny, zupełnie nowy element scenografii.
Początek dał rap
Sebastian Szyszka opowiada jak powstał ten rodzaj plastycznego wyrazu. To jeden z elementów rapu, twórczości czarnych ludzi. Kurierzy, którzy dostarczali przesyłki, na różnych malowidłach, różnych obrazach wiszących na ulicach dopisywali swoje "pseudonimy". Każdy kilkoma kreskami, zawijasem zaznaczał, że tu już był. I to wszystko zaczęło się właśnie od podpisywania, niepowtarzalnego sygnowania, znaku zupełnie obojętnego dla niewtajemniczonych.
Sebastian Szyszka mówi: - Malowaniem w technice airbrush zajmuję się od 1996 roku. Wcześniej swoje zainteresowanie sztuką rozwijałem współtworząc jako jeden z pierwszych polską scenę graffiti – xMAN. Gwoli wyjaśnienia dodać należy, że malował płomieniste ozdoby na bakach motorów, kaskach motocyklistów, maskach samochodów, itd. Swoje usługi świadczę na rynku polskim, niemieckim, holenderskim, czeskim i słowackim. Od projektu po wykonanie i zabezpieczenie gotowej pracy. Maluję na każdej powierzchni, jaką ludzie mi powierzą. Może to być elewacja budynku, karoseria samochodu, baner, itd. Wykonuję również portrety oraz reprodukcje znanych obrazów.
Komentarze opinie