Na cmentarzu w Baryczy spoczywa około 15 tysięcy jeńców radzieckich i norweskich, którzy zmarli w obozie w Końskich. Dziś historia bywa niewygodna, by pamiętać o tych wydarzeniach, o czym świadczy choćby stan, w jakim znajduje zarówno droga dojazdowa jak i sam cmentarz. Sprawdzamy, dlaczego.
Cmentarz żołnierzy radzieckich znajduje się tuż przy drodze Barycz - Gowarczów. Mimo że pozornie łatwo do niego dojechać w praktyce nie okazuje się to już takie proste. Znak drogowy - miejsce pamięci narodowej zasłonięty jest częściowo przez gałęzie, a droga dojazdowa to istne rodeo. Na licznych dołach i wzniesieniach nie sposób jechać samochodem.
Nie tylko Rosjanie
W 90 kwaterach ułożonych w 12 rzędach spoczywa 244 żołnierzy Armii Czerwonej. To oficjalna wersja, bo to miejsce wiecznego odpoczynku jeńców z obozu, który działał w Końskich w latach 1941 - 1943. W obozie Stalagu XIIC i Stalagu 267 Niemcy umieszczali jeńców radzieckich, ale również norweskich. Na jego terenie przebywali również Ukraińcy, Białorusini,Gruzini i Żydzi. Wiadomo, że przewinęło się przez niego ponad 26 tysiące jeńców, którzy mieszkali w 100 drewnianych barakach umieszczonych na 8 hektarach w 5 rzędach po 20 baraków.
Obóz śmierci
Umieralność była ogromna. Zmarło tam ok. 22 tysiące osób, z których większość pochowana jest właśnie na cmentarzu w Baryczy. - Dokładnie nie wiemy, ile osób zostało tu pogrzebanych. Znane są relacje świadków, którzy pamiętają, że ciała jeńców były tu zwożone furmankami, wrzucane do dołów i zasypywane ziemią. Myślę, że spokojnie możemy mówić o około 15 tysięcy osób, które zostały tu pogrzebane - mówi Bogdan Faworski, regionalista. Co ważne mogiły są bezimienne. - Często bywa tak, że rodziny poszukujące grobów swoich bliskich trafiają właśnie tu, bo ostatni ślad to właśnie obóz w Końskich - zaznacza Andrzej Nieszpaur, który od lat przyjeżdża na cmentarz w Baryczy.
Słaba pamięć
W dniu zakończenia II wojny światowej w Baryczy spotykały się delegacje przeróżnych organizacji, ale również samorządowców. W tym roku kwiaty pod pomnikiem składały tylko cztery osoby, a wśród nich Stanisław Pacocha, wójt gminy Gowarczów, na terenie której znajduje się nekropolia. Jak przyznaje wójt, to właśnie gmina zobowiązała się do opieki nad cmentarzem. - Wykonujemy tu drobne prace, na które otrzymujemy pieniądze z Urzędu Marszałkowskiego. Niedawno zamontowaliśmy bramę wjazdową, bo stara pozostawiała wiele do życzenia, odnowiliśmy cokół. Uzupełniamy też na bieżąco braki w ogrodzeniu, które też już wymaga wymiany w kilku miejscach - mówi wójt. - Nie są to jednak duże pieniądze i staramy się o kolejne dofinansowanie. Chcielibyśmy odnowić kwatery, położyć nową kostkę - zaznacza. W dniu spotkania wykoszona, z wysokiej trawy, była tylko część cmentarza. - Wszystko to zależy od naszych możliwości, tyle zdążyliśmy zrobić, ale zapewniam, że w najbliższych dniach skoszona zostanie następna część - deklaruje. Przy cmentarzu na pewno przydałaby się również tablica informująca o tym miejscu, bo jego historia znana jest już coraz bardziej wąskiej grupie osób.
Czekamy na drogę
O pomoc w przywróceniu do użyteczności drogi dojazdowej zwróciliśmy się do Wojciecha Bomby, nadleśniczego Nadleśnictwa Barycz. - Nie przypominam sobie, żeby gmina występowała do nas w tej sprawie. Zapewniam jednak, że w najbliższych dwóch, trzech miesiącach zajmiemy się tym i poprawimy tę drogę, tak by można było dojechać do cmentarza - zapewnia Wojciech Bomba. Do tematu wrócimy.
Komentarze opinie