
Kilkanaście minut po godz. 13 pod blokiem przy ul. Armii Krajowej pojawił się zastęp JRG dowodzony przez asp. sztab. Norberta Trelę. Lokatorka podejrzewała, że z piecyka ulatnia się tlenek węgla. Około godz. 16 ten sam zastęp pojechał na ul. 1 Maja, gdzie lokatorzy uznali, że z piecyka gazowego ulatnia się tlenek węgla.
W obu przypadkach w mieszkaniach kwarantanna ani zarażenie koronawirusem nie występowało. Niemniej ratownicy biorący udział w zdarzeniu stosowali rękawiczki nitrylowe oraz maseczki chirurgiczne. Czekała na strażaków Przed budynkiem stała kobieta. Powiedziała, że w użytkowanym przez nią mieszkaniu na parterze uruchomił się czujnik tlenku węgla. Sama czuje się dobrze i nie potrzebuje pomocy medycznej.Czujnik był w łazience gdzie znajdował się gazowy przepływowy ogrzewacz wody. Ratownicy zabezpieczeni w sprzęt ochrony dróg oddechowych, wyposażeni w detektor wielogazowy weszli do mieszkania. W mieszkaniu były pootwierane okna. Urządzenie nie wykryło obecności gazów w tym tlenku węgla. Przy zamkniętych oknach Strażacy zamknęli okna, uruchomili przepływowy gazowy ogrzewacz wody cały czas monitorując atmosferę na obecność tlenku węgla. Urządzenie pomiarowe zaczęło wskazywać obecność tlenku węgla. Przewietrzyli mieszkanie i ponownie uruchomiono przepływowy gazowy ogrzewacz wody. Miernik wielogazowy ponownie wykrył obecność tlenek węgla. Następnie mieszkanie dokładnie przewietrzyli i jeszcze raz kontrolowali obecność tlenku. - O godzinie 13.35 miejsce zdarzenia przekazali właścicielce mieszkania. Zalecili nie korzystać z przepływowego ogrzewacza wody do czasu sprawdzenia go przez osobę ze stosownymi uprawnieniami. Dodatkowo zalecili kontrolę poprawności działania wentylacji grawitacyjnej oraz drożności przewodu odprowadzającego spaliny z przepływowego gazowego ogrzewacza wody - podsumował st. kpt. Mariusz Czapelski, oficer prasowy koneckich strażaków i dodał, że tuz przed godziną 16 strażaków wzywano na ul. 1 Maja, bo w jednym z mieszkań pojawił się tlenek węgla. Skontrolować piecyk i wentylację Po przybyciu na ul. 1 Maja, przed budynkiem mieszkalnym na ratowników czekała kobieta. Mówiła, że w mieszkaniu na parterze uruchomił się czujnik tlenku węgla. Jej nic nie dolega, pomocy medycznej nie potrzebuje. I w tym mieszkaniu, czujnik znajdował się w łazience gdzie był przepływowy ogrzewacz wody. Strażacy ratownicy weszli do mieszkania, by dokonać pomiarów.Urządzenie nie wykrył żadnych gazów w tym tlenku węgla. Zamknęli okna uruchomili przepływowy gazowy ogrzewacz wody cały czas monitorując atmosferę na obecność tlenku węgla. Urządzenie pomiarowe nie wykazało jego obecności. Niemniej strażacy zalecili by nie korzystano z przepływowego ogrzewacza wody do czasu sprawdzenia go przez osoby uprawnione. Dodatkowo zalecili kontrolę poprawności działania wentylacji grawitacyjnej.Łazienka z czujnikiem Ostatnio Konecka Spółdzielnia Mieszkaniowa zakupiła, a specjalistyczna firma montowała czujniki tlenku węgla. W łazienkach, w odległości ok. metra od gazowego piecyka do grzania wody. Czujnik tlenku węgla zasilany jest trzema "paluszkami" 1,5 V. Alarmuje, gdy "wyczuje" tlenek węgla i gdy baterie są na wyczerpaniu. Szkoda, że ludzie nie zapoznają się z instrukcją obsługi czujnika, gdzie wszystko jest napisane - w jakich okolicznościach i dlaczego czujnik wszczyna alarm. W niektórych przypadkach wystarczyłoby wymienić baterie, a nie od razu wzywać straż pożarną. Ważne że są czujni, a strażacy sprawę prawidłowo załatwią. MARIAN KLUSEK |
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie