Reklama

W powiecie koneckim na wszelkie kłopoty strażacy

Słychać włączone sygnały dźwiękowe powiadamiające kierowców, że strażacy jadą na interwencję. Ale kierowcy, którym sygnalizator zapalił zielone światło bez żadnych przeszkód, w tym moralnych, wjeżdżają na skrzyżowanie. Nie ustąpili pierwszeństwa strażakom, którzy są w tym momencie uprzywilejowani i nawet na czerwonym świetle mogą pokonać skrzyżowanie.

Akurat w tym przypadku strażacy poczekali, a właściwie zmuszeni byli poczekać, aż samochody cywilne pojadą w swoich kierunkach i dopiero mogli wjechać na skrzyżowanie i podążyć w wyznaczonym kierunku.

Pewnie wszyscy użytkownicy ruchu drogowego, nawet na tym skrzyżowaniu to swoje zachowanie zaliczyli do nieodpowiednich. Strażacki wóz traci czas, a może akurat te kilkanaście sekund, kilka minut decyduje o losie ludzi oczekujących pomocy?

Brakuje korytarza

Mł. bryg. Ryszard Stańczak, komendant powiatowy PSP w Końskich mówi nam, że czasami strażackie wozy mają trudności z przejechaniem ulicy, bo jest dosłownie zablokowana autami. Ten specyficznie brzmiący sygnał dźwiękowy wozu PSP jakoś nie zmusza kierowców do zrobienia korytarza ratunkowego. A powinno być inaczej, sprawniej.

Wiadomo, że w miastach samochodów prywatnych przed każdym blokiem parkuje bez liku. Ich kierowcy powinni nie zastawiali dojazdów pod każdą klatkę. Bo tak się zdarza, że ciężki wóz strażacki musi pod drzwi klatki dotrzeć, bo się pali na piętrze i ludzie potrzebują pomocy. A tu akurat na chodniku przed blokiem, zatrzęsienie aut. Parking? Żadną miarą wóz bojowy się nie wciśnie. Strażacy sobie poradzą, ale olbrzymim wysiłkiem fizyczny każdego funkcjonariusza. Samochód gaśniczy ustawią obok szczytu bloku, a sami rozwiną linię gaśniczą 20, 40, 60 metrów długości.

Manewry kierowców

Sytuacja na ul. Strażackiej zwłaszcza przed bramami wyjazdowymi z garaży PSP, niekiedy woła o pomstę. Z siedziby PSP wyjeżdżają wozy strażackie. Te olbrzymie samochody mają mały promień skrętu. Po drugiej stronie Strażackiej stoją samochodziki osobowe. Żeby na tej dość wąskiej ulicy skręcić w lewą lub prawą stronę kierowca musi nim precyzyjnie manewrować. A to zajmuje dość dużo czasu by ominąć, nie zdrapać auta. Przecież po tamtej stronie stoją znaki zakazu zatrzymywania się i postoju. Jakby tego było mało takie same namalowano na jezdni. A ludzie stawiają auta i... po kłopocie?

Czasami policjanci pouczają mandatami tych kierowców, który zostawiają "tylko na chwilę" swój samochód naprzeciw wyjazdów z budynku straży pożarnej oddaje st. kpt. Robert Pałosz w KP PSP Końskie.

O bezpieczeństwie

Koneccy strażacy ratownicy z JRG nigdy nie mają spokojnej służby. Zawsze się coś przytrafi. Jak na razie w tym roku zdążali do dojechać do potrzebujących. Nawet nie opuszczają wezwań, gdzie głównymi bohaterami są zwierzęta. Pisaliśmy o przypadku, gdy krowa spacerująca po podwórku, weszła do budynku gospodarczego i wpadła do piwnicy. Gospodarz miał zamiar zburzyć piwnicę, by wydostać zwierzę. Strażacy odkuli kawałek stropu i krówkę wydostali.

Innym razem wezwani zostali do Piekła, bowiem od dwóch tygodni kot siedział na wysokim, na ponad 20 metrów drzewie. Rozstawili podnośnik, dotarli do góry, zabrali kota. Na dole kot prysnął i tyle go widziano. Albo też taki przypadek, gdzie babcia wyszła na balkon, a mały wnuk zatrzasnął drzwi. Strażacy dotarli podnośnikiem hydraulicznym, dostali się na balkon i otworzyli drzwi. Babcię wpuścili do domu.

Wiele razy strażacy są wzywani do pomocy załogom pogotowia. A to medycy nie potrafią otworzyć drzwi do mieszkania chorego, to znów chcą pomocy w przetransportowaniu chorego z piętra bloku do karetki. Podczas akcji na drogach, strażacy pomagają lądować helikopterom Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Pożary w lasach

Wiosną, latem, jesienią nasilają się pożary na nieużytkach rolnych, w lasach. Większość tych pożarów jest efektem działania podpalaczy. Bo żadnej burzy z piorunami nie było, linia energetyczna tamtędy nie przechodzi, a las się pali. Nadleśnictwa posiadają tzw. dostrzegalnie, wysokie maszty, wieże, na które kiedyś wspinali się ludzie i obserwowali teren. Teraz ludzi na górze zastępują kamery, a na stanowisku obserwacyjnym na dole dyżurują leśnicy. Mają łączność ze strażakami, samolotami gaśniczymi, itd.

Pierwsze uderzenie

W każdej miejscowości, gdzie jest wodociąg znajdują się hydranty, a na pewno miejsca na magistrali, do których przybywający do akcji mogą sobie hydrant zamontować. Władze gmin są zobowiązane do kontrolowania i utrzymywania hydrantów lub sprawnych zaworów w tych miejscach. Każda miejscowość jest przez funkcjonariuszy PSP kontrolowana. Hydranty muszą być sprawne, by samochody mogły ją zatankować, a potem autopompą podać do węży gaśniczych. Woda, jaką strażacy posiadają w samochodzie wystarcza na pięć minut gaszenia, czyli na pierwsze uderzenie.

MARIAN KLUSEK

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Konecki24.pl




Reklama
Wróć do