Załączenie się czujki dymu podczas prac porządkowych w koneckim szpitalu zaalarmowało strażaków. Było to także sygnałem wzywającym ich do akcji gaśniczej.
Strażacy stwierdzili alarm pożarowy w koneckim szpitalu. Sygnał został wygenerowany z centrali (alarmowej) zlokalizowanej na parterze. Czujka dymowa, z której został uruchomiony, znajdowała się na Oddziale Kardiologicznym, na czwartym piętrze budynku, na korytarzu obok łazienki. Systemy automatycznej transmisji elektronicznej informacji powiadomiły stanowisko kierowania Komendy Powiatowej PSP w Końskich. Po zadziałaniu alarmu pożarowego, w szpitalu uruchomił się dźwiękowy system oraz otwarły klapy dymowe.
Z informacji uzyskanych od pracownika ochrony szpitala wynikało, iż nie wystąpiło żadne zagrożenie. Nic nie dymiło, nie było ognia, acz czujka coś wykryła i alarmowała. Do szpitala przybyły dwa zastępy JRG dowodzone przez asp. sztab. Krzysztofa Kolektę. W budynku zabezpieczali miejsca prowadzonych działań. Ratownicy strażaccy używając detektorów wielogazowych sprawdzili piętro budynku, na którym uruchomiła się czujka. Nie stwierdzili podwyższonych wartości monitorowanej atmosfery.
Jak wynikało z rozpoznania sytuacji przez strażaków, czujka włączyła się gdy "wywąchała" nie dym lecz parę wodną, którą wytworzyła parowa myjka ciśnieniowa podczas prac porządkowych w łazience – wyjaśniła nam problem st.kpt.Mariusz Czapelski, oficer prasowy koneckich strażaków PSP.
Takich i podobnych przyczyn alarmowania strażaków o pożarach w szpitalu było wiele. Niektóre elementy instalacji wykrywania zagrożeń są tak czułe, że "wywąchiwały" przypieczone kromki chleba w opiekaczu. I wtedy również włączał się alarm i strażacy jechali gasić pożar.
Komentarze opinie