Około sto metrów od drogi wiodącej z Końskich do Proćwinia, w lesie znaleziono pocisk artyleryjski kalibru 100 mm. Niewybuchy przez noc pilnowali funkcjonariusze z Komendy Powiatowej Policji w Końskich. Następnego dnia pocisk został zabrany przez patrol saperski z Kielc.
Około godziny 14 do Komendy Powiatowej Policji w Końskich przyszedł mężczyzna, który poinformował, że w lesie koło Proćwinia znalazł pocisk artyleryjski będący pewnie pozostałością po II wojnie światowej. Wskazał funkcjonariuszom miejsce znaleziska. Powiadomiono o nim saperów w Kielcach. - Przez noc niewybuchu pilnowali koneccy policjanci. Chodziło o to, by nikt nie chciał się bawić tym śmiertelnym kawałem żelaza – opowiada nam sierżant Piotr Przygodzki, oficer prasowy koneckich policjantów.
Więcej wiosną
Przypomnijmy, że niewybuch to pocisk, który został wystrzelony z armatniej lufy, przeleciał jakiś odcinek drogi, upadł i nie eksplodował. Jest bardziej groźny dla ludzi niż niewypał. Jak to ujmują specjaliści, pocisk podczas wystrzelenia uzbraja, przygotowuje swój zapalnik do wybuchu. Przy zetknięciu z ziemią następuje eksplozja. A w tym przypadku nie zadziałał zapalnik. Dla niewtajemniczonej osoby, wystarczy nieodpowiednie poruszeniu pociskiem, zapalnik może pokonać zacięcie i eksplodować. Wiosną takich znalezisk w naszym powiecie jest coraz więcej. Pocisk znaleziony w lesie koło Proćwinia jest tego przykładem, bo po opadach deszczu, na wierzch "wychodzą" niewybuchy, które utkwiły w ziemi.
Na poligon
Następnego dnia do lasu koło Proćwinia przybył patrol saperski Centrum Przygotowań do Misji Zagranicznych Kielce Bukówka. Żołnierz znalezisko zabrał, ułożył na samochodzie w skrzyni wypełnionej piaskiem. Saperzy z Bukówki mówią, że pocisk, jak wiele innych wybuchowych elementów znalezionych w koneckich lasach, zostanie zdetonowany na poligonie w Nowej Dębie.
Komentarze opinie