
PKP wyremontuje stacje kolejowe w: Końskich, Stąporkowie i później w Czarnieckiej Górze Za kończenie generalnych remontów przewidziano na rok 2030.
Do 2030 roku program zakłada realizację 150 projektów inwestycyjnych w całej Polsce, a analizami objęto ponad 300 lokalizacji, dla których łączna szacowana wartość nakładów inwestycyjnych to ok. 4,4 mld zł brutto. PKP wyremontuje stacje kolejowe
Zabytkowe stacje
Wśród, stacji, dworców i innych obiektów kolejowych ponad 130 stanowią obiekty zabytkowe. Na liście podstawowej obiektów zakwalifikowanych do remontu znalazły się dworce w Końskich oraz Stąporkowie. Na rezerwową wciągnięto obiekt w Czarnieckiej Górze. I na razie można się z tej inicjatywy cieszyć i cieszyć. Wreszcie te rejony w Końskich i Stąporkowie powrócą do ludzi. Z zapyziałej stacyjki przemieni się w reprezentacyjne miejsce. Zatem wspomnijmy nie tylko wspomniane stacje, ale również ciekawe zdarzenia z historii, jaka rozgrywała się wokół nich.
Końskie centralne
Jak z historii wiadomo, w 1885 roku do użytku oddana została linia kolejowej z Koluszek do Bodzechowa przebiegająca przez Końskie. Jej budowę rozpoczęto na początku lat 80.XIX wieku. Niemal oczywistym było, że linia kolejowa przebiegać będzie przez Końskie i Niekłań. Później na tym odcinku pojawiły się Mysie Górki (Wąsosz Konecki) i Czarniecką Górę. Stację Końskie zaprojektował ten sam architekt co dworce w Ostrowcu Świętokrzyskim, po części w Wierzbniku, Niekłaniu i dalej, w Opocznie. Trudno cokolwiek dowiedzieć się, jak się ów mistrz wyobraźni nazywał. Niemniej z wyglądu budynku można stwierdzić, że wyszły spod tej samej ręki, z tej samej deski kreślarskiej.
Perła kolejowej architektury
W 1885 roku wzniesiono stację kolejową w Końskich. Na tamte czasy był to dworzec więcej niż na miarę metropolii powiatowej. Wyglądał tak samo jak obecnie. Z tym, że okna posiadały szyby, a budowla różne inne dodatkowe elementy. Budynek stacyjny miał na parterze restauracje, poczekalnie, za niewielkimi okienkami kasy biletowe. Na piętrze mieszkali urzędnicy stacyjni jak dyżurny ruchu, zawiadowca stacji, a często pracownicy pomocowi. Obok stacji do dziś stoi drewniany barak, w którym również mieszkali kolejarze. Do, stacji Końskie należała czerpalnia wody, inaczej stacja pomp usytuowana przy rzeczce, jakieś półtora kilometra od stacji, w kierunku Wąsosza. Wodę tłoczono do wieży ciśnień, która wciąż stoi i opiera się koncepcjom rozwalenia, bo nie jest potrzebna. Dopiero z wieży wodę kierowano na krany, jakie stały na końcu peronów. Ocalała po trosze zdewastowana wieża ciśnień, majstersztyk sztuki architektonicznej i budowlanej.
Wojenne znaki
W czasie I wojny światowej, spłonął dach i wyższe piętra stacji Końskie. Zostały stare fotografie, na których ów fakt jest zaznaczony. Podobny obraz przedstawiał dworzec po niemieckim bombardowaniu Końskich w pierwszy dniach września 1939 roku. Na torach stacyjnych stoją wypalone wagony towarowe, budynek ma osmalone ogniem i dymem okna. Budynek wyremontowano. Służył okupantowi i Polakom po części. Do Końskich dojeżdżali ludzie do zakładów pracy pod niemieckim zarządem. Przyjeżdżali na jarmark. Po wojnie wzrosła liczba pociągów osobowych i towarowych. Dostarczano do zakładów surowce, wywożono produkty. Dowożono siłę roboczą. Później część dworca zajęła konecka PKS. I były dwa dworce w jednym. W pewnym momencie wszystko padło. Konecczan buduje sama myśl o tym, że dworzec będzie odbudowany.
Stacja Niekłań
Ta sama droga żelazna, która przechodziła przez Końskie trafiła do Niekłania. Bo tak od momentu wybudowania do 1968 roku nazywała się stacja kolejowa. Skąd Niekłań w Stąporkowie? Otóż podczas budowy traktu kolejowego z Bodzechowa do Koluszek, trzeba było wielkich nakładów finansowych, na całe przedsięwzięcie. Każda ulga, każdy upust był na wagę złota. Zatem zaczęło się licytowanie. Niekłański hrabia Ludwik Broel Plater postanowił, że kolej może przebiegać po jego gruntach, ale na samej granicy z dobrami Tarnowskich, wcześniej Małachowskich. Stacja kolejowa stanęła na gruntach należących do Platera, zatem nosiła nazwę Niekłań. Wtedy jeszcze nikt nie myślał o mieście Stąporków.
Wyrok
Budynek stacyjny również jak w Końskich, był podobny architektonicznie. Na parterze była restauracja, poczekalnia. W zmniejszonej formie, ale można było skonsumować posiłek, napić się wódki, piwa. I nikt nie rozrabiał, nie awanturował się. No, tak to było. W pierwszych latach II wojny, restauracją zarządzało małżeństwo. Nikt nie widział skąd przybyli. Potem wyszło, że wszelkie informacje jakie zasłyszeli od klientów donosili Niemcom. Jak we wspomnieniach pisał śp. mjr. Franciszek Telecki, ówczesny pracownik kolei w Niekłaniu, trzeba było wykonać na restauratorach wyrok za zdradę. Zastanawiano się, kto jest najbardziej ostrzelany, kto mógłby wyrok wykonać. Padło na Władysława Staromłyńskiego "Żbika" z ludowej partyzantki.
Piekło na stacji
Niedaleko stacji Niekłań, w lesie, gdzie później działał Gaspol, Niemcy wybudowali magazyny amunicji. Na bocznicy stał transport składający się z 70 wagonów wypełnionych paliwem i amunicją. 29 sierpnia 1944 roku, nad stację nadleciały dwa samoloty sowieckie. Zbombardowały pociąg towarowy. Zrobiło się piekło. Trafiona w wagonach amunicja eksplodowała, inicjowała do wybuchu kolejne bomby i pociski. Te, które nie wybuchły siłą detonacji innych, fruwały po okolicy. Bocznica była wielką plątanina stali i żelastwa, kamieni, drewna z podkładów. Z powierzchni ziemi zniknęły budynki, wagony, lokomotywy i ciężarówki. W budynku stacyjnym powypadały wszystkie szyby w oknach i drzwi. Porozrywane obok stały lub leżały lokomotywy. Przez wiele dni trwały naprawy. Wiele lat po wojnie, gdy stacja stała pusta i dewastowana, jej pomieszczenia od północy wykorzystali filmowcy. Wejście z kolumnami do stacji grało Urząd Bezpieczeństwa w filmie Konrada Łęckiego.
W baraku
Jak wiadomo, od początku XX wieku w Czarnieckiej Górze sprawnie działało i rozwijało się uzdrowisko. Kuracjusze dojeżdżali do stacji Niekłań, zamawiali dorożkę i docierali do kurortu. W pewnym momencie, ktoś zdecydował, żeby tuż przy kolejowym przejeździe przez drogę do Koziej Woli ustawić prowizoryczną stację. Postawiono zabudowę wagonu towarowego. I taka prowizorka trwała kilkanaście lat. Aż w 1938 roku, po przeciwnej stronie wybudowano stację Czarniecka Góra, mimo, że był to teren wsi Czarna. Ale czegóż to się nie robiło i nie robi dla reklamy? W tym przypadku uzdrowiska. Stąd też dorożki zabierały ludzi, wiozły do centrum uzdrowiska. Stacja padła na fali zwijania torów kolejowych, przesiadania się ludzi do własnych aut. A, że nie wszyscy aut chcą używać, stąd pomysł, rozwijać tory, odnawiać perły sztuki.
MARIAN KLUSEK
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie