Na drogach, które przebiegają przez gminy powiatu koneckiego wydarzyły się kolejne kolizje drogowe. Prawdopodobnie kierujący autami nie zachowywali szczególnej ostrożności na śliskich jezdniach...
Tuż po godzinie 7 do kolizji doszło 13 grudnia, w piątek na drogach między Młotkowicami, Rudą Maleniecką. Kolejna kolizja wydarzyła się na drodze K42, między Dębą i Kazanowem Nowym.
Zderzenie podczas wyprzedzania
Jak nam powiedziała podkomisarz Sylwia Sobczyńska samochody wpadły do przydrożnych rowów. Do zdarzenia między Dębą, a Kazanowem przybył Zespół Ratownictwa Medycznego, gdzie trzeźwa 35 -latka kierująca BMW, podczas wyprzedzania straciła panowanie nad pojazdem i uderzyła w wyprzedzane autko, hyundai, które prowadziła 38-letnia kobieta, a pasażerką była 54-letnia pani. Auta wpadły do rowu. Kierującą BMW ZRM zabrał do szpitala na badanie.
Z pomocą przybyli strażacy
W drodze do zdarzenia w miejscowości Ruda Maleniecka zastęp JRG natknął się na kolizję samochodów na K42. Z rozpoznania sytuacji wynikało, że dwoma samochodami osobowymi podróżowały trzy osoby. BMW jechała jedna osoba, natomiast samochodem hyundai dwie. Samochody były poza jezdnią, znacznie uszkodzone - twierdzili ratownicy dowodzeni przez mł.kpt. Krzysztofa Kolektę. Na miejsce przybył Zespół Ratownictwa Medycznego. Medycy po przebadaniu 2 uczestników zdarzenia nie stwierdzili żadnych obrażeń. Zostali zabrani przez ZRM do szpitala w celu przeprowadzenia dalszych badań. Strażacy odłączyli akumulatory w samochodach od instalacji elektrycznej, czym zakończyli działania. Pojechali dalej do kolejnego zdarzenia - mówi nam st.kpt.Mariusz Czapelski oficer prasowy koneckich strażaków.
Kolejna kolizja
Między Młotkowicami, a Rudą Maleniecką auto dachowało. Trzeźwy 37-latek kierujący suzuki jechał do Rudy Malenieckiej. Na łuku drogi stracił panowanie nad autem, wpadł w poślizg, zjechał do przydrożnego rowu i dachował. Kierowcy nic się nie stało. Zastęp strażaków dowodzony przez dh Dariusza Myśliwego z OSP KSRG Ruda Maleniecka przybył do zdarzenia na drodze ok.7, 50. Samochód osobowy suzuki leżał w rowie na dachu. Kierowca znajdował się poza pojazdem, twierdził że nic mu nie jest i w ocenie ratowników nie wymagał pomocy medycznej. Strażacy używając własnych rąk postawili auto na kołach. Odłączyli instalację gazowa od silnika i i akumulator od instalacji elektrycznej. Zespół Ratownictwa Medycznego zbadał kierowce. Do momentu przybycia patrolu policji, druh strażak kierował ruchem drogowym. MARIAN KLUSEK
Komentarze opinie