Rozpoczęły się specjalistyczne roboty przy zabytkowym zespole przemysłowym w Maleńcu. Unikalny zabytek techniki rangi europejskiej będzie do jesieni 2019 roku przywrócony do świetności z przełomu XIX i XX wieku. Powstanie Centrum Starych Technologii Metalurgicznych i Hydroenergetycznych. Koszt inwestycji to ponad 946 tysięcy złotych.
Z inicjatywy Komisji Historycznej PTTK Końskie, w Domu Kultury odbyła się sesja muzealna. Plany odbudowywania zabytków przemysłowych, w tym także Zabytkowego Zakładu Hutniczego w Maleńcu prezentował jego dyrektor, dr Maciej Chłopek.
W Zabytkowym Zakładzie Hutniczym w Maleńcu powstanie Centrum Starych Technologii Metalurgicznych i Hydroenergetycznych, które niejako wznowi produkcję - pokaże pracę w gwoździarni i walcarki. Będzie jedynym tak dużym historycznym działającym obiektem w naszym kraju.
Na poboczu turystycznych traktów
Ta perła przemysłu, techniki obróbki żelaza, jest znakomitym materiałem do przywrócenia go społeczności, ludziom. By wycieczki nieco zjeżdżały z utartych szlaków, zagłębiły się w lasy malenieckie, odwiedziły, otarły się o historię wybitnie polskiego przemysłu żelaznego. Remont maszyn, urządzeń, infrastruktury, hal, terenu o wartości ponad 750 tysięcy złotych zrealizowany zostanie w ramach wspomnianego projektu, dofinansowanego ze pieniędzy Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Świętokrzyskiego na lata 2014-2020. Koszt inwestycji to ponad 946 tysięcy złotych. Zakończenie prac zaplanowano na jesień tego roku.
Specjaliści od konserwacji
Roboty dotyczą odtworzenie koryta południowego doprowadzającego wodę na duże koło wodne, odbudowanie dużego drewnianego koła wodnego, odtworzenie muru oporowego przy korycie południowym, odbudowanie koryta wodnego przechodzącego przez halę gwoździarni. Wymiana konstrukcji nośnej małego koła wodnego. Ponadto wymiana elementów hal: walcowni i gwoździarni, wymianę konstrukcji nośnej napędu walcarki. Będą prowadzone prace przy zabezpieczeniu fundamentów północnej ściany gwoździarni, wymianie instalacji elektrycznej i budowę nowych punktów oświetlenia, itd.
W efekcie, po zakupieniu niezbędnych części, tudzież maszyn można będzie odtworzyć cały cykl produkcyjny. XIX wieczne urządzeniach będą przywracane życiu przez konserwatorów. Będą trwać aż do ich ponownego uruchomienia. Bo przecież celem remontu jest zabezpieczenie i dostosowanie zakładu do działalności edukacyjnej, kulturalnej oraz turystycznej.
Nieco historii
Pewnie obecnie nikt by nie prowadził żadnych prac renowacyjnych gdyby nie ludzie, którzy w ostatnim czasie o tę fabryczkę dbali. Jak wiadomo, w 1782 roku kasztelan Jacek Jezierski kupił od Prażmowskiego dobra malenieckie. Jego celem było zaspokajanie krajowego popytu na narzędzia codziennego użytku, takie jak noże czy kosy, a nawet broń białą, jak choćby szable. 15 lipca 1787 roku na zaproszenie Jezierskiego fabrykę odwiedził król Stanisław August Poniatowski. W 1824 roku dobra malenieckie kupił dawny oficer armii napoleońskiej Tadeusz Bocheński. Około 1837 roku zbudował halę zachowanego zakładu - muzeum.
Dodatkowo wzniósł pudlingarnię. W 1844 roku pracowało 150 ludzi.
Czas II wojny, fabryczka pracowała. W 1945 roku ludzie odbudowywali zakład pod kierunkiem inż. Ciopika z Nieborowa (dzielnica Stąporkowa). W maju 1945 roku pod kierownictwem Władysława Stalmacha uruchomiono produkcję szpadli oraz okuć okiennych. Załoga liczyła 120 ludzi, pracujących na trzy zmiany.
Do roku 1951 zakład produkował wycinane z blachy gwoździe. W listopadzie 1967 roku zakończono produkcję i został ostatecznie zamknięty.
Historia najnowsza
Produkcja ze starej fabryczki przeszła "za kanał wodny" do nowych hal Koneckich Zakładów Przemysłu Terenowego. Przez hale starego zakładu przewijali się złodzieje. Co dało się unieść zabrali. Niemniej nad resztkami fabryki niepisana opiekę sprawowała śp. Karolina Słowik. Pod koniec lat 60.XX wieku w Maleńcu pojawili się studenci Wydziału Metalurgicznego Politechniki Śląskiej. W 1970 roku podpisali porozumienia, na mocy którego zakład przeszedł pod opiekę uczelni. Rozpoczęto ratowanie obiektu. Nieodżałowanej pamięci pani Karolina ogłosiła, że zakład będzie odbudowywany, remontowany. Kto ma w domu rzeczy z fabryczki niech przyniesie, odda. I niedawni złodzieje dźwigali do Maleńca swoje fanty, koła zębate, szajby, zwrotnice, dźwignie, itd.itd. Przerzucali przez płot.
Malenieccy
Naukowcy Politechniki Śląskiej w Gliwicach i studenci z Koła Naukowego "Fryszernia" w zawsze w lipcu przybywali do Maleńca na obozy naukowe, praktyki zawodowe. Nazywano ich "Malenieckimi". Rozbijali namioty za fabryczką na łączce nad brzegiem Czarnej. Odbudowali koła wodne, zaplecze socjalne, uruchomili walcarkę, niemal wszystkie maszyny w gwoździarni. Fabryczne urządzenia były w tak dobrym stanie, że często je uruchamiano. Pokazywano turystom jak pracują. Napęd maszyn stanowiła woda ze stawu, spadająca na duże koło wodne. Niekiedy ten sam pokaz odbywa się przy włączonym silniku elektrycznym, który Niemcy wykorzystali w pracy czasie II wojny, gdy w stawie brakowało wody. Nie brakowało niespodzianek i licznych przeciwności jakie dotykały studentów. W latach dziewięćdziesiątych XX wieku, złodzieje ukradli panewki wału przenoszącego napęd na poszczególne maszyny. Po wielkich zabiegach, zdo9bywaniu mosiądzu zrobiono nowe. Znów woda szemrała płynąc rynną od stawideł. Spadała na koło, szarpnęła i ruszył wał, a z nim maszyny. Demonstrowano pracę, jaką wykonywały przez wieki. Tylko dzięki braci studenckiej, rzeszy naukowców Politechniki Śląskiej, pomocy koneckich zakładów pracy, samorządowców gminnych i powiatowych, w Maleńcu ostała się fabryczka. Gdyby nie oni, do dziś już nic nie byłoby do odtworzenia, naprawienia. Od kilku lat jest własnością koneckiego starostwa.
Komentarze opinie