Reklama

Owacje dla Teatru Lustro za sztukę "Coś zmalujemy" [zdjęcia]

06/04/2019 10:08
Teatr Lustro z II Liceum Ogólnokształcącego im. Marii Skłodowskiej-Curie w Końskich wystąpił w Leliwie. Pokazał spektakl-musical zatytułowany "Coś zmalujemy", który opowiada o tym, że to, czego szukamy, jest bardzo blisko nas, a szczera rozmowa zmienia bieg wydarzeń.


W piątek, 5 kwietnia br. już na godzinę przed rozpoczęciem spektaklu, sala bankietowa Restauracji Leliwa zapełniała się widzami. Za przyczyną Miejsko–Gminnego  Dom Kultury, Teatr Lustro z II LO w Końskich mógł pokazać swoje najnowsze dokonanie artystyczne. Nim aktorzy pojawili się na scenie, Marzena Kądziela, wicedyrektor MGDK wprowadziła publiczność w sekretne zakątki Teatru Lustro. Mówiła, że istnieje już od 20 lat. Twórczyniami, były  Barbara Styś, Krystyna Okoń i Elżbieta Duda. Po tym komunikacie zaprosiła wspomniane  "matki chrzestne" na scenę. Zabrakło niestety pani Elżbiety. Publiczność nagradzała je brawami i kwiatami, które wręczył Piotr Salata, dyrektor MGDK. Panie z gorącym sercem wspominały o początkach grypy teatralnej. O uczniach, którzy w nim pracowali, a potem wielu z nich  zawodowo przystało do  kultury. Za tę działalność dziękowała dyrektor Beata Salata.



 

Rozpoczął się spektakl. Scena przypominała dworzec kolejowy. Przybywali ludzie, którzy chcieli z tego miasta gdzieś wyjechać. Przychodzili parami i indywidualnie. Niektórzy spóźnili się na ...ostatni pociąg. Siadali, rozmawiali, kłócili się, wojowali na słowa i gesty. Pojawiła się ekipa malarzy, którzy mieli dworzec wysprzątać, pomalować. Grupa wystąpiła jak chór antycznego teatru, powtarzając komendy – do roboty! Jak też słowa refrenów piosenek. W kącie poczekalni siadł stary muzyk, którego grał Marek Werens. Usnął czekając na pociąg, a obudził się w finale spektaklu.

Malarze pojawiają się i znikają. Wchodzą na scenę i widownię. Próbują coś malować, odnowić. Ale ich czas na pracę umyka. Znika w zakrętach życia. Niebawem już nikt nie będzie pamiętał, czy malarze swoją prace wykonali? Może powrócą?

 

Ewa Paszyńska w scenariuszu  "Coś zmalujemy"  wykorzystała fragmenty "Ferdydurke" Witolda Gombrowicza oraz felieton "Mówże waszmość trochę ciszej!" Olgi Lipińskiej. Powieść  Gombrowicza dotyczy najogólniej mówiąc funkcjonowania jednostki w społeczeństwie. Główny bohater powieści - Józio Kowalski, trzydziestoletni mężczyzna - zostaje zaprowadzony do szkoły, która  wpaja  dobre obyczaje i wychowywanie w ...  "nieświadomości".

W spektaklu "Coś zmalujemy", przerośnięty uczniak  Józio jest prowadzony przez matkę na dworzec.  Bo takimi sytuacjami często układa się życie. Nie wszystkich, ale wielu. Na przestrzeni lat, miesięcy, dni, chwil ciągle jest to samo.

Na scenie pojawia się pani, która opowiada o tym, że wszystko w mieście jej przeszkadza. Kosiarki ścinające trawniki, warkot samochodów. Przeniosła się na Mazury, nad spokojne jezioro. A tam z jednej strony jeziora  dyskoteka, z drugiej festiwal  ryczącej  piosenki. Kogut pieje za głośnio,  kaczki kwaczą, że uszy bolą.  Zło pojawia się w nadmiarze. Podobnie jak rozmowa dwóch pań oczekujących na pociąg. Jedna namolna opowiada drugiej  swoje życie. Ta nie ma ochoty słuchać, ale musi. Młodzi ludzie  wykłócają  się o różne sprawy, a w podtekście o  swoje życie.  Pojawia się kolejna para. Znów wylewają złą  energię.  Pięknymi słowami, ale zło!



 

Spektakl muzycznie oprawił  Marek Werens, kompozytor i solista wielu zespołów muzyczno wokalnych. Dzielnie mu sekundował  Wojciech Potocki, uczeń II LO. Nagraniami podkładów muzycznych zajął się Maciej Lisowski, muzyk z MGDK.

Trzeba przyznać, że  Ewa Paszyńska błysnęła talentem scenopisarskim i reżyserskim. Aktorzy znakomicie  realizowali ruch sceniczny, należycie posługiwali się językiem polskim, artykułowali słowa tak, że byky zrozumiałe przez publiczność. Swoje kwestie dopełniali mimiką i gestami. Przesłanie musicalu było wspaniale odczytane przez widzów. Okazuje się, że to, czego szukamy, jest bardzo blisko nas. Wystarczy chwila szczerej rozmowy i zmienia  się bieg wydarzeń. W finale musicalu uwagę postaci scenicznych zwróci kupka kamieni, co znika wnet, bo z naturą człowieka tak już jest.

Po zakończeniu spektaklu, publiczność na stojąco zgotowała artystom owację.  W Końskich są  ludzie, których obchodzi teatr, nawet w amatorskim wydaniu.



 

W role malarzy wcielili się: Natalia Milcarz, Sara Włodarczyk, Jakub Zbróg, Magdalena Wrzeszcz, Julia Gunerka, Aleksandra Zmieniecka, Natalia Rybak, Julia Tarasińska, Malwina Stępień, Sandra Obiedzińska, Anna Lesiak, Agata Ciołkiewicz, Kamila Góral; podróżni: Joanna Szocińska, Filip Cieślik, Karolina Antos, Wiktoria Dobosz, Katarzyna Prasał, Natalia Krakowiak, Wojciech Kwintal, Wojciech Potocki; matka – Michalina Duda.

 

Teatr "Lustro" działa w II Liceum Ogólnokształcącym imienia Marii Skłodowskiej – Curie od końca lat 90. minionego wieku. Stworzyły go nauczycielki: Krystyna Okoń i Barbara Styś. Pierwszy spektakl przygotowywany przez Krystynę Okoń, Barbarę Styś i Katarzynę Kordel wystawiono w roku 1998 z okazji 250. rocznicy otrzymania przez Końskie praw miejskich. W roku 2003 opiekę nad teatrem przejęła polonistka Ewa Paszyńska, która nie tylko reżyseruje spektakle, ale także pisze ich scenariusze. Teatr otrzymał wiele nagród, a jego sztuki doceniane są przez publiczność i krytyków.

MARIAN KLUSEK




Fot. Marian Klusek
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    - niezalogowany 2019-04-07 10:46:24

    Błysnęła talentem? Pani Ewa błyszczy nim od lat .Sama działałam w tym teatrze będąc w liceum i to smutne że dopiero po tylu latach media zaczynają zauważać taką pracę.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    - niezalogowany 2019-04-06 18:25:03

    A gdzie pisze, że pan Marek nagrywał podkłady ?

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    - niezalogowany 2019-04-06 12:23:45

    Ale to Wojciech Potocki nagrywał podkłady, a nie Pan Marek Werens

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Konecki24.pl




Reklama
Wróć do