Reklama

Podpalacz puścił z dymem 40 hektarów lasu i nieużytków

10/04/2020 17:00
9 kwietnia 2020 roku około godziny 16.25 na miejsce pożar poszycia leśnego oraz młodnika docierał zastęp OSP KSRG Gowarczów. W czasie dojazdu ugrzązł na jednej z dróg leśnych. Z uwagi na brak dróg dojazdowych zastęp JRG Końskie pieszo poszedł na rozpoznanie pożaru. Prawdopodobną przyczyną było podpalenie ! Według ostatnich wyliczeń z dymem poszło 40 hektarów lasów i nieużytków.


W pierwszej fazie gaszenia pożaru strażacy i druhowie używali wyłącznie tłumic i łopat. Pojawił się wiatr, który rozwijał pożar. Zwiększała się jego powierzchnia.

Dowozili wodę z hydrantów


Kierujący działaniami ratowniczymi asp. Marcin Jędrasik, z JRG Końskie zażądał dodatkowych jednostek. W miarę przybywania kolejnych zastępów rozpoczęto udrażnianie dróg dojazdowych do ogniska pożaru. Druhowie i strażacy wycinali pojedyncze drzewa i krzewy. Po dotarciu na front pożaru zastępy strażaków i druhów strażaków trzema strumieniami wody nacierali na palący się teren. Wodę dowozili z hydrantu w Rudzie Białaczowskiej. Duże i zmienne zadymienie utrudniało określenie powierzchni pożaru. Przybywały dodatkowe zastępy strażaków, które wykonywały kolejne drogi dojazdowe oraz podawały strumienie gaśnicze.

Dromadery gaszą 

O godzinie 17.25 na miejsce akcji przybył bryg. Adam Zieliński, d-ca JRG Końskie, który po zapoznaniu się z sytuacją przejął dowodzenie. Przybyli przedstawiciele Lasów Państwowych, którzy zadysponowali do akcji samoloty gaśnicze. Jak nam powiedział Kamil Kulbicki z Nadleśnictwa Barycz, jeden samolot startował w Masłowa, drugi z Radomia. Obie maszyny 17 razy zrzucały wodę na płonący las. Radomski dromader tankował wodę w Komaszycach, a ten z Masłowa na swoim lądowisku. Dodać trzeba, że jeden kurs samolotu i jeden zrzut wody kosztuje 2700 złotych. Według naszych wyliczeń spaliło się 40 arów lasów należących do państwa, a pozostałe 36 hektarów to były lasy prywatne i nieużytki rolne.

W lesie nie ma wody


W celu sprawnej koordynacji działań dowodzący akcją, bryg. Adam Zieliński podzielił teren akcji ratowniczej na odcinki bojowe. Pierwszy organizował działania od drogi dojazdowej z Morzywołu, natomiast II odcinek bojowy lokalizował pożar od Rudy Białaczowskiej. St. kpt. Michał Krzeszowski objął po asp. Marcinie Jędrasiku dowodzenie II odcinkiem bojowym. Z uwagi na rozmiar zdarzenia kierujący działaniami zażądał dodatkowych sił i sprzętu. Wodę nadal dostarczano z hydrantów w Morzywole i Rudzie Bałaczowskiej. W leśnych strumykach, rozlewiskach było tak niewiele wody, że węże sięgały dna. Nie dało się zassać wody przez motopompy.

Kulminacja 


W kulminacyjnej fazie prowadzenia działań na palącą się powierzchnię podawano łącznie 12 strumieni wody - opowiadał nam st. kpt.Mariusz Czapelski, oficer prasowy koneckich strażaków PSP. -. Przybył st. kpt. Ryszard Stańczak p.o. komendanta powiatowego PSP w Końskich. Zapoznał się z sytuacją i o godzinie 19.12 przejął dowodzenie. W tym momencie należy pochwalić władze samorządowe Gowarczowa. Około godziny 21, Stanisław Pacocha, wójt Gowarczowa zorganizował i dostarczył na miejsce akcji posiłki dla ratowników. Dogaszanie

Po ugaszeniu ognika, strażacy przystąpili do przelewania wodą pożarzyska, by ewentualnie zgasić zarzewia ognia. Ponadto z ręczne, szpadlami przekopywali spaloną powierzchnię. Na terenie objętym pożarem dominowały gleby próchniczne, co mogło mieć wpływ na obecność ukrytych iskier ognia. Kierujący akcją w porozumieniu z wójtem Gowarczowa zdecydował – by w celu odpowiedniego zabezpieczenia pożarzyska było ono dozorowane przez zastęp z OSP KSRG Gowarczów do godziny 12, 10.04.2020 roku. Ustalono, iż obsada zastępu OSP Gowarczów zostanie wymieniona na druhów, którzy nie brali udział w zdarzeniu.

Strażackie straty


Mechanicy strażaccy po oględzinach sprzętu dostrzegli szkody: JRG Końskie - zagięcie karoserii nad prawym tylnym nadkolem w wyniku uderzenia gałęzi; OSP Bębnów - uszkodzeniu uległo sprzęgło; OSP Końskie – uszkodzona, rozcięta została opona; OSP Giełzów - uszkodzona autpompa - przy zachowanej możliwości podawania wody na jedną nasadę tłoczną. W akcji gaśniczej, która trwała ponad 12 godzin udział wzięło 85 strażaków i druhów strażaków z jednostek OSP i jednostek KSRG: Wąglany, Parczówek, Nieświń, Gowarczów, Bębnów, Korytków, Kazanów, Kozia Wola, Proćwin, Giełzów, Petrykozy, Końskie, JRG Końskie.

MARIAN KLUSEK

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    - niezalogowany 2020-04-11 20:04:44

    Kawalek zimnej kielbasy jak na 12 godzinną akcje to naprawde powod do pochwaly dla wójta.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Konecki24.pl




Reklama
Wróć do