Ks. kanonik Wiesław Koseła był jedynym z najbardziej lubianych i rozpoznawalnych kapłanów w powiecie koneckim. Na Konecczyźnie spędził ponad 30 z 75 lat swojego życia. Do Końskich przyjechał powołany na wikariusza kościoła św. Mikołaja. Od 1983 roku objął probostwo w kościele Matki NMP Królowej Świata w Węgrzynie w gminie Radoszyce, gdzie posługiwał przez 15 lat. W 1999 roku został mianowany proboszczem parafii Chrystusa Odkupiciela w Końskich, obejmując jednocześnie funkcję kapelana Szpitala św. Łukasza. W czerwcu 2013 roku obchodził jubileusz 50.lecia kapłaństwa. Latem 2014 roku biskup Henryk Tomasik przyjął rezygnację ks. Koseły, który odszedł na emeryturę. Zamieszkał w Końskich. Przez ostatnie miesiące swojego życia zmagał się z ciężką chorobą. Zmarł w miniony poniedziałek 8 grudnia w swoim domu.
Ponad 70 księży
Uroczystości pogrzebowe trwały dwa dni. W środę trumna z ciałem kapłana została wystawiona w przykościelnej kaplicy. Wieczorem po eksportacji do kościoła Chrystusa Odkupiciela odprawiono mszę świętą. Po jej zakończeniu parafianie czuwali przy trumnie przez całą noc. W czwartkowe południe rozpoczęła się msza święta żałobna, którą koncelebrowało ośmiu kapłanów. Liturgii przewodniczyli biskup ordynariusz Henryk Tomasik i biskup pomocniczy Adam Odzimek. Do Końskich przyjechało ponad 70 kapłanów, zarówno pochodzących i posługujących przed laty w parafii Chrystusa Odkupiciela, jak i takich, którzy na swojej drodze spotkali ks. Kosełę. Pogrzebową homilię wygłosił ks. Władysław Stępniewski - proboszcz parafii Matki Boskiej Częstochowskiej w Miedzierzy. - Był kapłanem cichym, skromnym, wielkiego serca. Trzy lata pracowaliśmy razem u św. Mikołaja. Kochał dzieci i młodzież. Pochylał się nad biednymi. Troszczył się bardzo o ludzi chorych - wspominał ks. Stępniewski. - Kochałeś Maryję. Odszedłeś do wieczności w święto jej Niepokalanego Poczęcia - mówił. O oprawę mszy świętej zadbał chór parafialny. Wartę przy trumnie pełnili strażacy z OSP Proćwin, uczniowie z wojskowej klasy koneckiego Zakładu Doskonalenia Zawodowego oraz Rycerze Kolumba.
Odejście do Pana
Zmarłego poruszająco żegnał i wspominał ks. prałat Jerzy Siara - przyjaciel ks. Koseły z seminarium. Podkreślał szczególnie cechę zmarłego kapłana, którą była chęć niesienia pomocy zarówno potrzebującym parafianom jak i księżom. Wspierał ich finansowo, fundował stypendia. To właśnie ks. prałat Siara był przy ks. Kosele w jego ostatnich chwilach. - Bardzo cierpiał. Czuliśmy wszyscy, że czas spotkania z Panem się zbliża. Trzymałem jego ręce w swoich dłoniach, ucałowałem go i powiedziałem tylko "do widzenia". Niech Bogu będą dzięki, że odchodził w takich godnych warunkach. W domu było imponująco czysto - mówił przyjaciel kapłana.
Służył radą i pomocą
W imieniu wikariuszy zmarłego żegnał ks. Wojciech Dobczyński - -proboszcz parafii Matki NMP Królowej Świata w Węgrzynie. Podkreślał związki z miejscem, w którym ks. Koseła spędził 15 lat jako proboszcz. - Zawsze pytał, co w Węgrzynie. Nawet wtedy, kiedy wymawianie przynosiło mu trudności - mówił ks. Dobczyński. Jako reprezentant księży z dekanatu przemawiał ks. dziekan Andrzej Zapart - proboszcz parafii św. Mikołaja w Końskich.- Spędził w naszym dekanacie 20 lat. Wiele rzeczy wspólnie omawialiśmy, zawsze służył radą i pomocą. Ksiądz Wiesław właśnie przeszedł z życia do życia - mówił ks. dziekan Zapart. Jako przedstawiciel parafian głos zabrał radny powiatowy Michał Cichocki. - Do dziś widzę twoją lekko pochyloną sylwetkę i słyszę głos, komu można pomóc - mówił. Zaznaczał, że kapłan zawsze był otwarty dla swoich parafian. Za posługę w kaplicy w Nałęczowie dziękowali również mieszkańcy okolicznych miejscowości.
Wyjechałeś daleko
Duchownego żegnał również starosta Bogdan Soboń wspominając wiele spotkań w czasie różnych okazji i rozmowy na samorządowe tematy. - Zawsze pytał, czy da się coś zrobić z koleją. Mówił: "Ja tak lubię jeździć nad morze pociągiem". Teraz wyjechałeś daleko - mówił Soboń. Spotkania na szpitalnych korytarzach wspominał Jarosław Lasota - lekarz i zastępca przewodniczącego Rady Powiatu. - Dziś chcemy podziękować w imieniu pracowników szpitala za te wszystkie spotkania. Ufamy, że w czasie tegorocznego spotkania opłatkowego będziesz śpiewać kolędy będąc zbawiony w Niebie - mówił Lasota. W imieniu mieszkańców Końskich kapłana żegnał burmistrz Krzysztof Obratański. Podkreślał, że zmarły łączył skromność z poczuciem odpowiedzialności. Zaznaczył jego bardzo dużą rolę w tym, by obwodnica Końskich mogła przebiegać w ustalonym miejscu, w bezpośrednim sąsiedztwie kościoła. Na zakończenie za pomoc i zaangażowanie w ostatnich dniach, bardzo ważnych dla wspólnoty parafialnej dziękował ks. Artur Kowalczyk - proboszcz parafii Chrystusa Odkupiciela.
W grobowcu kapłanów
Po zakończeniu mszy świętej uroczystości przeniosły się na konecki cmentarz. Żałobny kondukt prowadzony przez poczty sztandarowe przeszedł ulicą Browarną pod grobowiec koneckich kapłanów. Ostatnie słowa nad trumną wygłosili biskupi Henryk Tomasik, Adam Odzimek. Zwrócili uwagę na wielkie zaangażowanie parafian, którzy swojemu proboszczowi towarzyszyli do końca jego ziemskiej wędrówki. Trumna z ciałem ks. Wiesława Koseły została złożona do grobu przy dźwiękach trąbki oraz strażackich syren.
Ks. kanonik Wiesław KosełaUrodził się 14 kwietnia 1939 roku w Ostrowcu Świętokrzyskim. Decyzję o wstąpieniu do Seminarium Duchownego podjął będąc w ostatniej klasie I Liceum Ogólnokształcącego w rodzinnym mieście. Jak wspominał z okazji swojego kapłańskiego jubileuszu 50-lecia posługi kapłańskiej nigdy tej decyzji nie żałował. Święcenia kapłańskie przyjął 8 czerwca 1963 r. z rąk biskupa Piotra Gołębiewskiego. Pierwszą parafią młodego kapłana były Baćkowice. Później posługiwał w Górze Puławskiej, Odrzywole, Słupi Nowej, Radoszycach, Starachowicach i w Końskich u św. Mikołaja. W 1983 roku mając 44 lata rozpoczął pracę jako proboszcz parafii w Węgrzynie w gminie Radoszyce. Początki posługi nie były łatwe, ale dzięki wsparciu parafian ks. Koseła posługiwał tam 15 lat. W 1999 roku powrócił do Końskich i został mianowany proboszczem parafii Chrystusa Odkupiciela. Jednocześnie został również kapelanem Szpitala Specjalistycznego św. Łukasza pełniąc codzienną posługę przy chorych. Opiekował się też szpitalną kaplicą. W parafii tworzył i wspierał wiele inicjatyw m.in. rodzinne festyny czy akcje pomocy najbardziej potrzebującym. W wakacje 2014 roku biskup Henryk Tomasik przyjął jego rezygnację ze stanowiska. Nie zdecydował się jednak na wyjazd z Końskich. To właśnie tu postanowił zostać na emeryturze. Ostatnie miesiące życia kapłana były walką z ciężką chorobą. Zmarł w swoim domu 8 grudnia w Święto Niepokalanego Poczęcia Matki Bożej. Został pochowany w grobie koneckich księży na cmentarzu w Końskich.
Komentarze opinie