Reklama

Pikantna historia zalewu w Sielpi na wodzie pisana

02/08/2015 08:19
Wybudowanie fabryki w Sielpi Wielkiej przypisuje się wybitnym ludziom XIX wieku księciu Druckiemu-Lubeckiemu i ks. Stanisławowi Staszicowi. Fabryka była wyposażona w piece pudlingarskie, walcownię z piecem zgrzewczym, walcownię dużą i małą oraz fabrykę kos. Potrzebna była energia do poruszania maszyn. W XIX wieku do napędzania maszyn wykorzystywano wodę. Zatem po przeciwnej stronie drogi do Końskich, wybudowano zbiornik wodny. Pod drogą kanał doprowadzający wodę do koła, które było głównym silnikiem napędu maszyn, dmuchaw.

Pierwsze jezioro


Zbiornik wodny miał około 10, może trochę więcej hektarów powierzchni. Oddzielono go groblą od rzeki Czarnej Koneckiej. W grobli, która była również lokalną drogą, stal mostek ze stawidłami. Nadal można podziwiać jego fragmenty na zachodniej części dawnej grobli. Nad drogą wiodącą z Końskich do Radoszyc, wybudowano most, a pod nim zastawki, które spiętrzały wodę na rzece. Po lewej stronie - z biegiem rzeki - tuż przed tamą powstawały rozlewiska. Nikomu niepotrzebne. Doskonale widać na mapie z tamtego czasu. Gdy poziom spiętrzonej wody na tamie pod mostem drogi osiągnął poziom zaplanowany przez techników fabryki, przez stawidła wpływała do zbiornika. Reszta swobodnie odpływała w dół rzeki.

Ówcześni inżynierowie tak skonstruowali to hydrotechniczne przedsięwzięcie, że nigdy nie doszło do zamulenia fabrycznego zalewu. Woda była czysta i w takiej ilości by poruszała główny motor fabryki - koło nadsiębierne. I tak było do 1921 roku. Wtedy Walcownia i Pudlingarnia w Sielpi Wielkiej zaprzestały produkcji. Zalew nie był już potrzebny. Podczas powodzi w latach 30. XX wieku pękła grobla i już nikt jej nie naprawiał. Powstało rozlewisko. Tylko grupa ówczesnych miłośników techniki zorganizowała w 1934 roku Muzeum Techniki i Przemysłu Hutniczego.

Wysadzili most z pociągiem pancernym


W latach 60. XX wieku nad rzeką pojawili się harcerze. Karczowali las, tam gdzie dziś Czarna wpływa do jeziora. Wtedy u harcerzy pojawił się ówczesny wiceminister straw wewnętrznych, były dowódca ludowej partyzantki generał Mieczysław Moczar. Przyjechał do Sielpi by naprawić wojenne szkody, jakie wyrządzili jego partyzanci. Literatura oficjalnie ujmuje, że partyzanci Armii Ludowej zaminowali most w Sielpi i wysadzili w powietrze w momencie, gdy nadjechał hitlerowski pociąg pancerny. Potem wyszło na jaw, że partyzantka most wysadziła, ale nie z pociągiem pancernym, bo tu nigdy nie było torów kolejowych. Ten przykry fakt należało zapomnieć, a szkodę naprawić. Zapadła decyzja o odbudowie mostu, bo od wojny jeszcze w latach 60. XX wieku przez rzekę Czarną przejeżdżało się brodem. A przy okazji wybudować zbiornik, żeby ludzie mogli nad wodą wypoczywać.

Wczasowisko


I tak budowa kurortu z własnym jeziorem przeznaczonym głównie dla miejscowej klasy robotniczej rozpoczyna się. Inspiratorem - jak już wspomnieliśmy - byli posłowie Sejmu PRL: Mieczysław Moczar wiceminister spraw wewnętrznych i Stanisław Klusek z Końskich. Prace prowadzili żołnierze Wojsk Ochrony Pogranicza i harcerze z powiatu koneckiego. W większej części zlikwidowano dawną groblę z lokalną drogą oddzielającą rzekę od pierwotnego zbiornika. Dołączono również tereny zalewowe lewej strony rzeki.

Nim woda wypełniła zalew powstawała Stanica ZHP. Harcerze z całego powiatu koneckiego ciężko fizycznie pracowali, by mieć swój ośrodek. Podczas wydobywania błota z bagiennego terenu jakie było przy wpływie rzeki Czarnej do zalewu, utknął w nim wojskowy spychacz. Operator maszyny się uratował. A spychacz do dziś siedzi głęboko w błocie.

Kawałek harcerskiej ziemi


Jak wspominał nieżyjący już dh Michał Fornal, które całe życie był wychowawcą i harcerzem oddanym młodzieży - budujący w wakacje stanicę harcerze spali w namiotach. - Nie było łóżek, materacy. Nanosiliśmy gałęzi z lasu, nakryliśmy brezentem. I to był wielogwiazdkowy hotel. Pod daszkiem urządziliśmy kuchnię. Takie przedsięwzięcia przynosiły ówczesnym nastolatkom ogrom radości.

Również nieżyjący dh Alfred Wiktorowski, motor tworzenia harcerskiego miejsca na Ziemi Koneckiej, nie szczędził sił by ideę doprowadzić do finału. Wspólnie z harcerzami wybudowali ośrodek harcerski. Z przystanią, kajakami. W 1963 r. druhowie otrzymali od WOP prezent, łódź motorową. WOP z wybrzeża zarekwirował ją duńskim rybakom, albo - jak mówili inni - przemytnikom. "Mewa", bo takie imię jej nadano, w rejsach po zalewie zabierała na pokład 30 osób. Atrakcja jakiej w innych rejonach Kielecczyzny nie było.

Dh Mirosław Salata z rozrzewnieniem wspomina tamte czasy gdy ośrodek harcerski był atrakcją dla dzieci i młodzieży. Pracowali wszyscy. O tych faktach mogą zaświadczyć druhny i druhowie, którzy liczą sobie po 60 i więcej lat. Dziś o ośrodku ZHP lepiej nie wspominać. Przepadła idea i reszta. To zupełnie oddzielny rozdział historii wczasowiska.

Otwarcie


Jednak większość prac ziemnych wykonywali żołnierze Wojsk Obrony Kraju, którzy należeli do resortu prowadzonego przez Mieczysława Moczara. Codziennie ciężkimi maszynami wybierali piasek z niecki przyszłego zalewu. Usypali też dwie wyspy. W 1962 r. w drodze Końskie - Kielce zakończyli budowę mostu z jazem. Ludzie się cieszyli - będzie kurort niedaleko własnego domu! Dostępny dla wszystkich.

Uroczyste otwarcie nastąpiło 24 czerwca 1962 r. Wstęgę przecinali generał Mieczysław Moczar oraz konecki poseł Stanisław Klusek. Tablicę poświęconą temu wydarzeniu ustawiono przy chodniku w drodze W-728.

Często Sielpia była używana przez miernych, biernych, ale wiernych ludzi partii. W Boże Ciało przywożono "na rozrywkę" uczniów koneckich szkół średnich. Żeby tylko nie uczestniczyli w procesji. Plany i działania przepadły, od kościoła ludzi nie odwiedli.

Przebudowa


W latach 60. i 70. XX wieku, różne firmy z Polski budowały swoje ośrodki wypoczynkowe. I na tym praktycznie inwestycje w Sielpi kończyły się. Chyba mniemano, że zalew jest niezniszczalny. Woda wpływa, wypływa. Część dawnej grobli, od strony ulicy Spacerowej, niejako oddzielającej ośrodki wypoczynkowe od zalewu, stała się promenadą. Druga jej część z mostkiem i zastawką, jest koło nowego mostu dla rowerzystów i pieszych. Tam doskonale widać cypel wybiegający w zalew.

Ale wody rzeki Czarnej wcale nie chciały dostosować swojego biegu do partyzanckich założeń projektantów i budowniczych jeziora. Nurt miał własną drogę. I wcale nie podążał prosto od wpłynięcia do zalewu do wpływu z tamy pod mostem. Woda wiruje, skręca w stronę obecnej plaży. Niesie muły i piasek. I osadza na dnie. Zbiornik z każdym dniem staje się płytszy. W miejscach gdzie było 250-300 cm głębi, teraz jest co najwyżej 150 cm.

Zaniedbania


Żeby wyczyścić dno zalewu należy opróżnić go z wody. Przecież to takie proste, a jednak w tym przypadku bardzo skomplikowane. W czasie przebudowy tamy, zastawki stoją na takim poziomie, że wody ze zbiornika nie da się całkowicie opróżnić. To chyba zemsta budowniczych, by przy tej okazji często ich wspominać i przeklinać. Za zaniedbania, za pośpiech. Ale to takie były czasy.

Niemniej w latach 80. XX wieku opróżniono zbiornik z wody na tyle ile było możliwe. Z dna wybrano około 8.000 metrów sześciennych namułów, błota jakie naniosła woda. W to miejsce nawieziono piasek. Dla ochrony tamy na moście, ok. kilometr dalej z biegiem rzeki zbudowano stopień wodny.

- W 1997 r. po ulewnych deszczach, wody rzeki Czarnej tak wezbrały, że ich napór rozwalił groblę z drogą i most z zastawkami na zbiorniku w Janowie w gminie Stąporków. Olbrzymia ilość ziemi, mułów, śmieci i różnych rzeczy płynęły z biegiem rzeki. Według wyliczeń do zbiornika w Sielpi wdarło się ok. 700.000 metrów sześciennych różnych mułów, śmieci, piasku, wszelakich brudów - informuje Krzysztof Obratański - burmistrz Końskich. - Tym sposobem zbiornik stał się jako wielki osadnik. Powierzchnia lustra wody zmalała do 44 ha.

Nareszcie gminny


Po ponad 20 latach starań, w 2012 r. gmina przejęła zbiornik od skarbu państwa. Teraz będzie można rozpocząć jego rewitalizację. Pogłębić, przebudować. I tak skierować nurt rzeki Czarnej by ewentualne brudy omijały część wyznaczona na kąpielisko. Według planów rewitalizacja rozpocznie się w 2016 r. I miejmy nadzieję, że już nic nie zakłóci. No, chyba że kolejna powódź pokrzyżuje plany.
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Konecki24.pl




Reklama
Wróć do