Magda Jaworska szła chodnikiem do domu ze szkoły, kiedy z impetem wjechał w nią samochód. Dziewczynka zapadła w śpiączkę, a życie jej rodziny wywróciło się do góry nogami. Niedawno sprawca wypadku został skazany nieprawomocnym wyrokiem sądu na dwa lata więzienia. Po raz pierwszy o życiu po wypadku opowiada Adam Jaworski - tata Magdy.
Tu wszystko czeka na Magdę. Jej pokój nie zmienił się od chwili, gdy zostawiła w nim swojej ulubione rzeczy, kiedy 20 listopada 2014 roku rankiem wychodziła na lekcje do szkoły w Rogowie. Obok biurka wciąż wisi kalendarz na 2014 rok, tuż obok papierowa tablica z kilkoma karteczkami. 15.00, sobota, korki z matmy. Na segmencie zdjęcie małych lwów, kilka maskotek. Na ścianie obrazek - pamiątka z przyjęcia I komunii świętej. Normalny pokój normalnej 13-latki. Magda nie wróciła tego dnia do domu. Była całkiem blisko. Skończyła lekcje i tak jak codziennie szła do domu chodnikiem w stronę Starego Młyna. Było tuż po godz. 15.20, kiedy od strony Końskich jechało rozpędzone audi.Kierowca gwałtownie zjechał na przeciwny pas ruchu i wjechał na chodnik. To była chwila. Magda nie zdążyła uciec, choć później biegły sądowy stwierdzi, że na pewno widziała nadjeżdżający samochód i próbowała się odwrócić od uderzenia. Upadła. Jej serce przestało pracować.
Ciężkie obrażenia
- Kiedy przyjechałem na miejsce, karetka zabrała już Magdę do szpitala. To co działo się wcześniej wiem z opowiadania ludzi. Kierowca samochodu nie udzielił jej pierwszej pomocy, nie wezwał też pogotowia. Życie mojej córce uratował strażak z Końskich. Paweł Bobiński przeprowadził prawidłowo reanimację, dzięki czemu wróciła akcja serca. Jestem mu za to bardzo wdzięczny. Nikt nie wie, ile trwała ta chwila, spowodowała ona niedotlenienie mózgu - opowiada Adam Jaworski, tata Magdy. Dziewczynka prosto z miejsca wypadku została przewieziona do koneckiego szpitala. Jej transport do innego miejsca był wykluczony ze względu na bardzo poważne obrażenia. - Usłyszeliśmy z żoną, że musimy się przygotować na wszystko. Nasza córka zapadła w śpiączkę. W jednej chwili wszystko runęło. Nie ma spokojnej chwili. To jest nie do pojęcia, zrozumie to tylko ten, kto to przeżył - mówi. Magda miała m.in. złamaną nogę i miednicę, podejrzenie pęknięcia śledziony i wiele krwiaków w głowie. Ich odbarczanie czyli odciąganie krwi nie przyniosło jednak efektów i konieczna była późniejsza operacja. Jeszcze podczas leczenia w Końskich Magda przeszła zespolenie miednicy. - Doktor Tomek Zięba sprowadził lekarzy z Otwocka, którzy się tym zajęli - opowiada pan Adam. Kiedy stan dziewczynki na to pozwolił została przewieziona do szpitalika dziecięcego do Kielc. Skąd po tygodniu przeniesiono ją do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. - Wtedy nasza znajoma powiedziała nam o Klinice Budzik założonej przez Ewę Błaszczyk. Wypełniliśmy wszystkie dokumenty. Magda trafiła tam pod koniec stycznia tego roku. Takie Budziki powinny być w każdym szpitalu w Polsce. Córka ma tam bardzo dobrą opiekę i rehabilitację - opowiada.
Obudzi się
Życie państwa Jaworskich kompletnie podporządkowało się szpitalowi. Żona pana Adama zrezygnowała z pracy. Niemal zamieszkała w Budziku i czuwa przy łóżku córki, opiekuje się nią, dba. Czyta jej książki, słuchają razem muzyki poważnej. - Magda bardzo lubiła zwierzęta. Odchowała sobie pieska pinczerka - Perełkę. Zawsze się z nią bawiła. Teraz Perełka jeździ ze mną do Warszawy. Bardzo tęskni za Magdą. Kładzie się z nią w łóżku i tak sobie leżą - wspomina. Przez niemal rok w Budziku stan nastolatki się poprawił. - To są takie małe kroczki. Magda jest w śpiączce, ale nie można tego mylić ze śpiączką farmakologiczną. Ma otwarte oczy, niedawno zaczęła nimi wodzić. Wcześniej patrzyła tylko w jeden punkt. To efekt rehabilitacji - mówi. Jak przyznaje nawet przez chwilę wraz z żoną nie zwątpili, że Magda się obudzi. - W Budziku obudziło się już wiele dzieci. Nikt nie daje nam pewności, że się obudzi, ale lekarze mówią, że to młody organizm, a mózg i wątroba to organy, które mogą się szybko regenerować - dodaje.
Będzie apelacja
Równocześnie z leczeniem Magdy przed koneckim Sądem Rejonowym toczył się proces kierowcy, który spowodował tragiczny w skutkach wypadek. Jak się okazało 26-latek kierujący audi nigdy nie powinien siadać za kierownicą, bo nie posiadał prawa jazdy. - Zarówno jego matka jak i konkubina potwierdziły przed sądem, że wiedziały o tym. Jak mogły na to pozwalać? Kierowca potwierdził, że tego dnia pokłócił się ze swoją dziewczyną i wsiadał za kierownicę - relacjonuje pan Adam. Przed wydaniem wyroku sąd zapoznał się z wieloma zeznaniami i dokumentami. Ostatecznie 25 listopada wydał wyrok, w którym uznał winnym mężczyznę spowodowania wypadku i skazał go na dwa lata pozbawienie wolności oraz zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na okres pięciu lat. - To wyrok zdecydowanie za mały i nieadekwatny do tego, co on zrobił mojej córce. Razem z moją adwokatką odwołujemy się od wyroku i złożyliśmy już apelację. Ubiegaliśmy się o sześć lat więzienia. Nasz sąd ładnie wygląda tylko z zewnątrz. Nie wierzę, że apelacja coś da, kiedy patrzę w telewizor, co teraz się dzieje w Polsce, to wątpię - mówi rozgoryczony. W wyroku sądu czytamy, że kierujący "zaprzestał kierowania pojazdem i nie reagował na zmianę pozycji jadącego samochodu względem osi i krawędzi jezdni, w wyniku czego samochód zjechał na przeciwny pas ruchu i chodnik". Co ważne kierujący był trzeźwy.
Konieczny remont
Magda była bardzo dobrą uczennicą. Szczególnie lubiła historię i biologię. Po lekcjach wracała do domu i siadała do książek. Bardzo cieszyła się z pucharu, jaki zdobyła za pierwsze miejsce w wieloboju w rzucie ringo w turnieju rozgrywanym pośród szkół podstawowych. Tata zawiózł jej go do Warszawy. Stoi w sali. Wszystko wskazuje na to, że już wkrótce wraz z Magdą przyjedzie do Rogowa. - Zasada Budzika jest taka, że dzieci mogą przebywać w nim rok. U nas wypada to pod koniec stycznia. Istnieje jednak szansa przedłużenia leczenia o trzy miesiące. Nie mniej jednak wiosną lub już w styczniu Magda wróci do domu - mówi tata. Przyjazd będzie oznaczać konieczne zmiany i remont, tak by dom był przystosowany do potrzeb Magdy. Konieczne będzie kupienie specjalistycznego łóżka, materaca czy wózka, na którym będzie mogła siedzieć. Wszystko to wiązać się będzie z dużymi wydatkami. Już wkrótce ruszy kolejna odsłona pomocy dla Magdy. Tuż po wypadku zorganizowali ją m.in. uczniowie i nauczyciele Zespołu Szkół w Rogowie, były również specjalne koncerty w Końskich. Z pomocą pospieszyli również mieszkańcy gminy Białaczów i rodzinnej wsi pana Adama - Sobień. Pieniądze wpłacali również nieznane rodzinie osoby na podawane m.in. w TYGODNIKU konto oraz przekazywali 1 procent podatku. Teraz zbiórkę w całym powiecie zapowiada Elżbieta Misztal ze swoim Stowarzyszeniem Hojne Serca im. św. Jana Pawła II. Wciąż można dokonywać dowolnych, nawet najmniejszych wpłat lub pomyśleć już o przeznaczeniu swojego jednego procenta podatku.
Wróci do domu
- Tatuniu, zamówimy sobie dziś pizzę o smaku kebaba? - tak zwykle raz w tygodniu Magda prosiła swojego tatę. Zawsze spełniał jej prośbę. Dziś na stole, przy którym zwykle ją razem jedli stoi zdjęcie Magdy, które 21 dni przed wypadkiem ustawiła sobie jako profilowe na Facebooku. Obok niego obrazek z Aniołem Stróżem i porcelanowy słonik z podniesioną trąbą. W pokoju Magdy czeka na nią wielki biały miś, którego po wypadku kupiły dla niej koleżanki ze szkoły. Tak. Wszyscy tu już czekają na Magdę. Szczególnie babcia, która mieszka po drugiej stronie ulicy, u której bardzo lubiła spędzać wolny czas. Tak. Magda tu wróci. I nikt nie wątpi, że przyjdzie taki dzień, że się obudzi i wróci. Po prostu wróci.
Liczy się każda złotówka:
- 1 % podatku:
KRS 0000037904 ( w rubryce informacje uzupełniające) - cel szczegółowy 1 proc. podaj 26493 Jaworska Magda, i w zeznaniu podatkowym zaznaczyć \"wyrażam zgodę\"
- wpłaty pieniężne:
Fundacja Dzieciom \"Zdążyć z pomocą\" Bank BPH S.A. 15 1060 0076 0000 3310 0018 2615 TYTUŁEM Jaworska Magdalena -darowizna na pomoc i ochronę zdrowia
Komentarze opinie