Reklama

Dwa razy strażacy jeździli do... niesprawnego czujnika tlenku węgla

15/12/2016 06:44
Mieszkaniec Izabelowa wzywał strażackiej pomocy, bowiem – jak twierdził  oficerowi dyżurnemu stanowiska kierowania PSP - w pomieszczeniu  uruchomił się detektor (czujnik) tlenku węgla. Co według niego oznaczało, że czad jest w domu. Ok. godz. 18.45 strażacy  dotarli na miejsce, jadąc od podobnego zdarzenia w Końskich. Dowodzący akcją asp. sztab.  Rafał Kwapisz polecił funkcjonariuszom sprawdzić własnym detektorem gazów, czy w pomieszczeniach  jest tlenek węgla. Po dokonaniu pomiarów w różnych częściach mieszkania nie stwierdzili podwyższonych wartości CO.  Niemniej pokoje domu przewietrzyli. Orzekli, że prawdopodobną przyczyną było uruchomienia się czujki, bo ciągły sygnał świadczył,  że jest uszkodzona, albo ma rozładowaną baterie.  Właścicielowi zasugerowali, by koniecznie wymienił baterię lub cały detektor. Dwa dni później, znów ten sam mieszkaniec Izabelowa zaalarmował strażaków, że w domu  pojawił się tlenek węgla, który wywąchał  czujnik gazu. O godzinie 14 do Izabelowa dojechali strażacy, którymi dowodził asp. Rafał Kuleta. Przybył również patrol koneckich policjantów.  Znów funkcjonariusze sprawdzali swoim urządzeniem, czy aby w pomieszczeniach nie ma czadu. Czujnik  strażacki nic jednak nie wykrył. Znów strażacy  pomieszczenia przewietrzyli i stwierdzili, że prawdopodobnie czujnik jest uszkodzony i alarmuje o swojej niesprawności. Po raz kolejny podpowiedziano właścicielowi, by czujnik wymienił baterie zasilającą, albo detektor. Kapitan Czapelski podpowiada użytkownikom detektorów wykrywających czad, żeby nim wezwą straż pożarną  wymieniali baterie zasilające te elektroniczne urządzenia. W instrukcjach obsługi czujników wszystko jest doskonale i przystępnie wypisane.

Zaśmierdziało w domu  

Podobne zdarzenie miało miejsce w gminie Stąporków. Właściciel domu w Wielkiej Wsi  zaalarmował strażaków, że w  mieszkaniu snuje się czad.  Kilka minut po ogłoszeniu alarmu, ok. godz. 16.20 przybyła OSP KSRG z Niekłania. Dowodzący strażakami dh Karol Połeć szybko przeprowadził rozpoznanie w mieszkaniu, gdzie  było niewielkie zadymienie, a ogrzewał je piec kaflowy. Przebywający tu właściciel nie odniósł żadnych obrażeń. Kilka minut po później dotarła JRG z Końskich dowodzona przez st.asp. Michała Bukowskiego. Ratownicy sprawdzali pomieszczenia. Strażacki detektor gazów nie stwierdził nawet śladowej ilość tlenku węgla.  Żar w palenisku pieca kaflowego wygasł sam. W czasie oględzin pieca, strażacy stwierdzili, że kafle i elementy żeliwne są popękane. Wywnioskowali, że najbardziej prawdopodobną przyczyną powstania zadymienia mogło być cofnięcie się spalin podczas rozpalania – zrelacjonował nam działania strażaków w Szabelowie i Wielkiej Wsi kapitan Mariusz Czapelski, oficer prasowy KP PSP.

Nie chciał podpisać

Użytkownik domu odmówił podpisania dokumentu strażackiego  - potwierdzenia przekazania mieszkani,a w jakim prowadzili działania. Nie wiedzieć czemu nie pomagały prośby, które powtarzali w obecności policjantów sierż. sztab. Sebastiana Skawińskiego sierż. Krzysztofa Domagały. Mimo wszystko zalecili mu, by  nie korzystał z pieca  do momentu jego  przeglądu i komina przez uprawnionego kominiarza oraz wykonania ewentualnych napraw.
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Konecki24.pl




Reklama
Wróć do