Jacek Major, ornitolog, pasjonat przyrody, od trzech lat bierze udział w „wilczej misji” na terenie województwa świętokrzyskiego. Bierze udział w projekcie, dzięki któremu będziemy mogli się dowiedzieć jak sobie radzą w naszych warunkach i ile jest tych chronionych zwierząt w regionie.
- Ponoć trzy lata temu pożarł Pana wilk, to prawda?
- Można tak powiedzieć dosłownie. A że urodziłem się z zespołem Aspergera, który bez skrupułów mówi, to co myśli, powiem, że sam jestem wilkiem. Kiedy znalazłem pierwsze ślady bytowania wilka w naszym regionie, zacząłem zgłębiać to zagadnienie. Zacząłem walkę z wilkiem, a że była to nierówna walka, bo miałem zbyt mało wiedzy na ten temat, nawiązałem współpracę. Wspólnie z dr Romanem Górą i Arturem Malinowskim bierzemy udział w „wilczej misji”. Razem biegamy za wilkiem. Po co? Żeby można było odpowiedzieć na pytania, ile go jest, jak wilk daje sobie radę w naszych warunkach i jak to się ma do tego, co się wypisuje o wilkach do tej pory.
- Jak Pana dotychczasowe doświadczenia w tropieniu wilków mają się do tego, co już wiemy na temat tych dzikich zwierząt?
- Wilk to bez wątpienia zwierzę drapieżne, ale stwierdzenie, że to bestie, które żyją w Bieszczadach i czekają na pożarcie dzieci, jest daleko naciągane. To raczej wilk jest prześladowany przez człowieka, a nie odwrotnie. Jeśli człowiek nie wejdzie mu w drogę, to raczej nie będzie odwrotnie. To jest skryty zwierz, stroni od osad ludzkich. Chociaż zauważa się, pewną prawidłowość, że żyją coraz bliżej ludzi. Wataha tych zwierząt bez wątpienia żyje i bytuje np. na pograniczu Starachowic i Iłży.
- To liczna wataha?
- Kilkanaście sztuk. Rodzina wilcza pojawiła się u nas kilka lat wstecz. Jeden z wilków prawdopodobnie został postrzelony, dysponujemy nagraniem, gdzie widoczny jest ślad po kuli. Wataha wykluczyła tego osobnika ze stada (bo słabszy, mniej przydatny). Ale jak wiadomo trudno być samotnym wilkiem, dlatego mamy podejrzenia, że on w dalszym ciągu przemieszcza się za tą watahą. Idzie za stadem.
- Jak rozpoznać ślady wilka?
- Wilka tropi się po śladach. To jest bardzo trudne zadanie, bo są one bardzo podobne do śladów psa. Ale bystre oko dostrzeże różnicę. Najlepiej to robić w okresie zimowym, kiedy zostawia ślady na śniegu. Łatwiej tropić wilka po odchodach. Wilk przemieszcza się bardzo szybko, przez noc jest w stanie zrobić nawet sto kilometrów.
- Należy obawiać się tych zwierząt?
Zawsze trzeba mieć dystans do każdego zwierzęcia dziko żyjącego, nawet do zająca. Po pierwsze ze względu na to, że dziko żyjące zwierzę przenosi różne choroby, w szczególności, wściekliznę. Jeśli takie zwierzę nas się nie boi, to my powinniśmy zacząć się bać. Zwierzęta różnie się zachowują, w różnych stanach chorobowych. Mogą nas zaatakować w najmniej niespodziewanym momencie. Może nas drapnąć, zostawić na ciele ślinę a w ten sposób przenosi się wiele chorób. Zwierzęta rządzą się swoimi prawami i ich terytorium powinno być uszanowane. Pewnych granic nie należy przekraczać.
Podpis foto na tropie:
Jacek Major od trzech lat tropi wilki w regionie świętokrzyskim