Zaalarmowano PSP, że w domku kempingowym czuć gaz. Do akcji ratowniczej pojechał zastęp JRG kierowany przez asp. Wojciecha Wrzeszcza. Strażacy znaleźli przyczynę smrodu – właściciel opróżniał butlę LPG przed domkiem, a wiatr zapach wcisnął do wnętrza.
Około godziny 10,30 strażacy dotarli do ośrodka wypoczynkowego gdzie śmierdziało gazem. Okazało się, że to był zapach nawaniacza gazu. Snuł się między domkami letniskowymi obok kompleksu wypoczynkowego. Strażacy ratownicy JRG sprawdzili miernikami wielogazowymi pojedyncze domki letniskowych, na całym terenie gdzie wyczuwano zapach nawaniacza. Stwierdzili podwyższone wartości gazów wybuchowych przy jednym z domków. Właściciela nie było na miejscu, więc w obecności policjantów, strażacy wyjęli szybę i otworzyli drzwi od wewnątrz. Teraz sprawdzili gaz w domku. Mierniki pokazały podwyższone stężenie gazu wybuchowego.
Pomieszczenie przewietrzyli, przeszukali, skąd ulatnia się zapach i gaz wybuchowy. Nie znaleźli źródła ulatniania się gazu. Dokonali powtórnego pomiaru. Teraz miernik nie wskazał podwyższonych wartości gazów wybuchowych. Jak się okazało po rozmowie z użytkownikami sąsiednich domków, rano właściciel opróżniał butle 11 kg na zewnątrz budynku. I prawdopodobnie gaz z zewnątrz napłynął do środka. Nie było w nim wentylacji, więc zapach pozostał. Strażacy działania zakończyli.
Komentarze opinie