W Gabrielni z drogi wypadł opel i przewrócił się na bok. Strażacy opla postawili na koła i pojechali do Garbkowa, bo na łuku drogi wyleciał do rowu suzuki i dachował. W obu zdarzeniach nikomu nic się nie stało.
Ok. godz. 10.50 dwa zastępy JRG dowodzone przez asp. sztab. Arkadiusza Wnukowskiego i zastęp druhów OSP KSRG Modliszewice, który kierował dh Łukasz Kowalski pojechały do zdarzenia drogowego, które rozegrało się w Gabrielni, w gminie Końskie. Na miejscu okazało się, że opel antara wypadł z drogi i przewrócił się na prawy bok. Kierowca i pasażerka o własnych siłach pojazd opuścili. Po przebadaniu pasażerki i kierowcy opla przez Zespół Ratownictwa Medycznego, osoby pozostały na miejscu. Strażacy postawili opla na koła, odłączyli baterię akumulatora od instalacji elektrycznej. Nie stwierdzili wycieku płynów eksploatacyjnych. Nim zakończyli swoje działania stanowisko kierowania PSP dysponowało ich do kolejnej kolizji, jaka wydarzyła się na tej samej drodze W 746, w Grabkowie, gdzie w rowie przy drodze leżał samochód osobowy suzuki splash mówił kpt. Mariusz Czapelski, oficer prasowy koneckich strażaków.
W Grabkowie
- Kierująca suzuki nie dostosowała prędkości do warunków drogowych i na zakręcie zjechała do rowu, po czym przewróciła się. Nikomu nic się nie stało – mówi st.sierż. Piotr Przygodzki, oficer prasowy koneckich stróżów prawa. Policjanci, którzy przybyli na miejsce zdarzenia, ukarali kierującą autem 43 –letnią kobietę mandatem w wysokości 100 złotych. Strażacy JRG przybyli do Grabkowa. Ich oczom ukazał się taki widok – samochód suzuki splash był poza jezdnią, w przydrożnym rowie. W dodatku leżał na dachu. Jak twierdzili policjanci, kierująca autem o własnych siłach wyszła z wraku. Na nic się nie uskarżała, ale do czasu przybycia Zespołu Ratownictwa Medycznego, udzielili jej wsparcia psychologicznego oraz zabezpieczyli przed utartą ciepła. W tym czasie, ratownicy własnym sprzętem technicznym wyciągnęli z rowu auto, które miało zniszczoną karoserię.