Reklama

Tragiczna eksplozja rozerwała taksówkę w Żarnowie w 1972 roku. Zamachowiec z sąsiedztwa zabił niewinnych pasażerów. Pamięć o taksówkarzu Leona Milaku trwa obok mostu w Maleńcu.

20 listopada 1972 roku, czerwona Warszawa z napisem taxi wyruszyła z Żarnowa. Właściciel i kierowca Warszawy, Leon Milak zabrał mężczyznę. Ponoć miał z nim odbyć zamówiony kurs. Po drodze dosiadła się kobieta. W ciszy, spokoju, bez rozmów jechali w kierunku Maleńca. Ani kierowca, ani pasażerka nie wiedzieli, że będzie to ich ostatnia droga na tym ziemskim padole.

Czerwoną Warszawę pana Leona znali wszyscy nie tylko w Żarnowie ale i całej okolicy. Prowadził ją drogami i bezdrożami, woził ludzi dokąd tylko zechcieli. Był na każde zawołanie, wezwanie. Bo też w tamtym czasie w Żarnowie wiele taksówek na wynajem nie było.

Eksplozja rozerwała taksówkę

Tak było i 20 listopada 1972 roku. Mężczyzna z sąsiedztwa, Tadeusz W., zamówił go na kurs do Końskich. Pojawił się o umówionej godzinie. Mężczyzna wsiadł. Jechali, być może rozmawiali o różnych sprawach. Niestety nie dowiemy się nic z tego co się w taksówce działo. Po trasie zabrali kobietę, Danutę K. Dotarli do Maleńca. Pasażer poprosił by zatrzymali na drewnianym moście obok - obecnie – Zabytkowego Zakładu Hutniczego, a wtedy fabryki gwoździ. Zatrzymał się. I wtedy stała się rzecz straszna. Pasażer zdetonował ładunek wybuchowy jaki ze sobą przewoził. Siła wybuchu rozszarpała taksówkę. Zginęli, niewinna kobieta, zamachowiec, a Leon Milak, właściciel taksówki zmarł w drodze do szpitala w Opocznie.

W wycinku z lokalnej gazety (21 listopada 1972 roku) autor pisał, że... "Tajemniczy i tragiczny wypadek miał miejsce na trasie z Końskich do Żarnowa. Szosą jechała taksówka, w której byli mężczyzna i kobieta. W pewnym momencie n w samochodzie nastąpiła eksplozja...Z pierwszych ustaleń wynika, iż pasażer Tadeusz W., wiózł w samochodzie bliżej nie określony ładunek wybuchowy. Zarówno on jak i pasażerka Danuta K., ponieśli śmierć na miejscu. Kierowca na skutek odniesionych ran zmarł w drodze do szpitala".

Zamachowiec z sąsiedztwa

Jak nam opowiadał wnuk Leona Milaka, Łukasz okazało się, że samobójcą i zabójcą niewinnych ludzi był mieszkańcem Żarnowa, sąsiad i dobry znajomy mojego dziadka. Wszyscy zadawali sobie pytanie, dlaczego popełnił taki potworny czyn ? Prawdopodobnie powodem była nieodwzajemniona miłość do kobiety, którą dziadek poznał z zamachowcem. Potem chyba ich drogi się rozeszły. A zresztą, któż to wie jak było, naprawdę? Eksplozja zniszczyła przyszłość i marzenia taksówkarza i jego bliskich. Konsekwencje tego wydarzenia odcisnęły piętno na rodzinie, która zmaga się z tą traumą do dziś. Osierocił dwoje dzieci 10-letnią córkę i 8-letniego syna. Choć nie poznałem dziadka, który w chwili śmierci miał 38 lat, przeglądając stare zdjęcia i słuchając opowieści wyobrażam sobie jakby to było fajnie, gdyby żył – podkreśla Łukasz.

Pamięć obok mostu

- Zawsze gdy przechodzę obok mostu w Maleńcu wspominam tamte wydarzenia, bo jestem w sposób emocjonalny związany z człowiekiem, który zupełnie niepotrzebnie poniósł śmierć – mówi nam Łukasz Milak. - Przez wiele lat próbowałem ustalić szczegóły, związany tamta tragedią. Rodzina, znajomi, sąsiedzi dopowiadali różne jej elementy. Prawda wychodziła na jaw.

W listopadzie 2022 roku, moim staraniem, z pomocą dr Krzysztofa Nawrockiego, wójta Gminy Żarnów, obok mostu i ogrodzenia Zakładu Hutniczego w Maleńcu ustawiliśmy kamienny głaz z płytą, na której napisano informację o tym tragicznym wydarzeniu. Z różnych zakątków Polski przybyła rodzina Milaków i Millaków. To drugie nazwisko zmieniło pisownię przez urzędniczy błąd. Przodkiem był Władysław Millak z Żarnowa.

Planował długie życie

Leon Milak miał szczęśliwą rodzinę i ambitne plany na przyszłość. Gdy lata wcześniej opuszczał rodzinny dom z przysłowiowym tobołkiem, postanowił, że dokona czegoś znaczącego. Pragnął wybudować cegielnię na ziemi po swoim ojcu Władysławie. Przez lata stał się jednym z majętniejszych ludzi w Żarnowie. I pamiętnego 20 listopada wszystko przepadło. Eksplozja zniszczyła życie, a z nim marzenia, rodzinę, pracę i plany na przyszłość.

MARIAN KLUSEK

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Patrycja - niezalogowany 2024-08-03 21:03:38

    Nie znałam tej historii

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Lupka - niezalogowany 2024-08-20 17:20:47

    Tadeusz Wegenko podobnie jak jego ofiara Leon Milak leżą na cm w Żarnowie.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Ktoś - niezalogowany 2024-11-15 19:13:38

    Od kiedy to można pisać nazwiska? Rodo chyba mamy!

    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Dariusz - niezalogowany 2024-09-02 20:24:08

    Pamiętam to wydarzenie. Mój dziadek pracował wtedy w fabryce w Maleńcu. Znane mi jest też nazwisko kobiety, która mieszkała w Żarnowie i postanowiła się rozstać z zamachowcem. Ponoć jechali do Końskich, gdzie kobieta miała przesiąść się do pociągu i odjechać do Skarżyska. Jadąc z Żarnowa do Maleńca zatrzymali się koło cmentarza w Żarnowie. Zamachowiec ponoć w jednym z grobowców ukryty miał ładunek wybuchowy i zabrał go ze sobą do samochodu. Mówiono, że w czasie okupacji był w partyzantce. Oczywiście znam tą historię z opowieści, bo w czasie zdarzenia miałem dwa lata. Dziadek przyniósł mi klamkę od tego samochodu do zabawy, ale babcia, go skrzyczała i kazała ją odnieść z powrotem.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Konecki24.pl




Reklama
Wróć do