
14 lipca 2024 roku w siedlisku w Kornicy odbył się finisaż pleneru ceramików. Pierwszy pokaz ceramiki, którą twórcy wykonali przez pięć dni pleneru w Kornicy. W tym spotkaniu twórców uczestniczyło dziesięć osób. Ceramików gościła w siedlisku Elżbieta Piwowarczyk, artystka po ASP.
W Koneckim Centrum Kultury ceramik Paweł Stasiński prowadzi pracownię ceramiczną.
Tu przychodzą ludzie z Końskich i okolicy. Nie wszystkim jednak to jest dane, bowiem odległość od zamieszkania jest znaczna i dojazdy byłyby uciążliwe. Toteż koneccy ceramicy Paweł Stasiński, Bogumiła Nowocień zainspirowani propozycją Elżbiety Piwowarczyk, artystki po Akademii Sztuk Pięknych, zorganizowali plener ceramików. W siedlisku Elżbiety, nie tylko wykształconej ale i artystycznie usposobionej osoby przez kilka dni przebywało i pracowało dziesięć osób.
W plenerze przez pięć dni uczestniczyli: Zosia Lewandowska, Maja Wilk, Jola Wilk, Ela Drozd, Krysia Lecka, Elżbieta Piwowarczyk, Marlena Sztork, Zuzia Malasińsaka, Bogumiła Nowocień, Paweł Stasiński i gościnnie znakomita artystka po ASP Agnieszka Ciszewska. Agnieszka lata temu związana była z nieistniejącym już Klubem Kaesemek i pracownią ceramiki, którą tam powoływał do życia Paweł Stasiński. Na plener przybyły osoby, które chciały sprawdzić swoje możliwości twórcze w tym naturalnym materiale jakim jest glina. Uczestnicy wysłuchiwali sugestii instruktora, Pawła Stasińskiego, który rzetelnie z oddaniem podpowiadał jak urobić glinę, by pozwoliła się na wyczarowanie tego, co akurat dana osoba chciałaby stworzyć. Następnie całymi dniami oddawali się pasji lepienia... garnków. Wiadomo, że to nie święci garnki lepią, a ta sztuka dana ludziom wcale do łatwych nie należy.
Podczas warsztatów plenerowych u artystki Elżbiety Piwowarczyk w jej sadybie, niemal codziennie realizowali wypały alternatywne japońska metodami: raku, obwara i koński włos. Już same nazwy wydają się skomplikowane i dość dziwne. Lecz ceramika poddawana właśnie takim metodom wypalania prezentuje się znakomicie, niepowtarzalnie. Są unikatowe i unikalne. Zupełnie odmiennie niż wypalana według starych metod jakie stosowały i wciąż stosują, pracownie ceramiczne w Polsce. Jak wiemy koneccy ceramicy przygotowani od podstaw do tworzenia w ceramice, w glinie przez wiele lat zajmują się tym tworzywem. Po przerwach wracają do pracowni i doskonalą swój warsztat. Tworzą.
Na plenerze ceramicy zmagali się z gliną na różne sposoby. Pędziło koło garncarskie, prowadzono długie rozmowy, które głównie kręciły się wokół gliny. A cóż takiego wielkiego, takiego magicznego jest w tym bogactwie ziemi wydobytym z ziemi? W tym cała tajemnica, którą od tysięcy, od setek lat próbują twórcy odgadnąć.
Na polanie siedliska Elżbiety zgromadzili się uczestnicy pleneru. Wokół porozstawiane rzeźby, tudzież inne przedmioty z gliny jakie powstały w ciągu tych kilku dni. Zuzia Malasińska, w tym roku szkolnym będzie zdawać maturę w I LO w Końskich. Polubiła glinę. To jedno z jej artystycznych elementów jakie hołubi. Uczestniczyła w plenerze i jest wielce zadowolona z wyboru zagospodarowania części wakacji. Gdy zanurzam ręce w glinie, czuję się odprężona - opowiada. - Siadam do koła garncarskiego i ulegam czarowi temu, co to spod moich rąk wychodzi. Zrobiłam kubki, misy, bo od tego się nie ucieknie. Ale też wykonałam ośmiornicę, głowę Buddy i inne artystyczne elementy. Po wypaleniu nadawaliśmy im polichromię przez obwarze w... barszczu, dodatkiem końskiego włosa, raku w trocinach. Powstają niepowtarzalne, trudne do przewidzenia barwy. To tajemnica tej dziedziny sztuki. I to mnie frapuje, zniewala.
Maja Wilk pokazuje nam wystawę ze swoimi dokonania w glinie. Wszelkie naczynia, w artystycznym ujęciu. Od kilku miesięcy przychodzi do pracowni ceramicznej jaka jest w KCK. Tajniki tworzenia poznała. Zaś uczestnictwo w plenerze nobilituje, bo wszyscy są sobie bliscy. Tu rankiem robiliśmy jakieś postaci, przedmioty,a po południu były wypalanie. Surowe od wypalonych różni wiele. Sama radość.
Na finisaż przybyło wielu ludzi, znajomych i rodziny niektórych twórców. Przybył Wiesław Turno, artysta fotografik, niegdyś ojciec chrzestny pracowni ceramicznej i Piotr Salata, dyrektor KCK. Podziwiali i oklaskiwali twórców, inspiratorów, a nade wszystko gospodynię siedliska, gdzie ceramicy znaleźli przytulisko. Kwiaty otrzymały panie Elżbieta Piwowarczyk i Bogusia Nowocień, a fartuch mistrza Paweł Stasiński.
Gospodyni siedliska Elżbieta Piwowarczyk pokazuje nam zakamarki swojej posiadłości, tej unikatowej sadyby. Wszystko wykonała własnymi rękami, według własnego projektu. Przy bramie wjazdowej w wydrążonym pniu na półkach ułożone są książki. Można je wypożycza, zamieniać, przynosić swoje, by służyły innym. Przez zamoknięciem zamyka się drzwi tej książnicy. Idziemy alejką do lasku. Po lewej stronie z patyków pani Ela zrobiła olbrzymią pajęczynę. Znakomicie wkomponowuje się w teren. Na drugim planie stadko gęsi z wypalonej gliny.
Dalej duchy bab leśnych. Duchy zrobione z cienkiej siatki stalowej. Widoczne są gdy obserwuje się pod pewnym kątem. Kilkunastometrowej długości trakt z wyschniętych prostych dość długich patyków wiedzie na sosnę. Niektórzy porównują ten dywan do skoczni narciarskiej inni do drogi w niebo.
Dalej wchodzimy w tunel wiodący na polankę. Między drzewami wisi gobelin zrobiony z drutów nawojowych jakie są w cewkach samochodowych, transformatorach. Są sznury różnych kolorów. Wszystkie połączone ze sobą tworzą gobelin w świętokrzyskich barwach. Elżbieta mówi, że kolory nieco zbladły, bo ptaki wyskubały większość. Będę musiała naprawić – zobowiązuje się. Nieco dalej pięknie kwitnące pnącze jakim jest glicynia, inaczej zwana wisterią zdobi jeden z zakamarków, zasłania licznymi pędami i liśćmi inne elementy.
- Znany twórca Jacek Dobkowski uznawał, że do galerii można wprowadzić ulicę. Ja natomiast galerię wyprowadziłam na ulicę. Nad nami wisi rzeźba wykonana z puszek po napojach, koncentratach. Olbrzymi "żyrandol" bez świec. Błyszczący jasnym metalem puszki, mruczący, gdy wiatr nim porusza. Stoją totemy i inne ważne dekoracyjne elementy. Na krańcu siedliska płynie rzeczka Czysta, stoją ule, wysokie schody kamienne prowadzą do domu.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie