
W wieku 96 lat, zmarł major Jerzy Łabętowicz, żołnierz Armii Krajowej. Od 1942 roku służył w plutonie koneckim 3. pp. Legionów AK. Stary wiarus odszedł na wieczną wartę, posługiwać Panu Bogu, wypełniać żołnierską przysięgę. Pogrzeb odbył się 25 lutego 2023 roku.
Smutnej informacji, jaka 24 lutego 2023 roku przemknęła przez Końskie pewnie nikt się nie spodziewał, że Jerzy Łabętowicz, major Wojska Polskiego, wcześniej żołnierz Armii Krajowej odejdzie na wieczną wartę. Zmarł 23 lutego 2023 roku. Pogrzeb z mszą świętą żałobną koncelebrowaną odbył się 25 lutego, w samo południe, w kościele św. Anny w Końskich. Mszę świętą sprawowali ks. Jacek Wieczorek, kapelan Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej w Końskich, ks. Paweł Wlazło, proboszcz parafii św. Anny w Końskich i ks. Sławomir Matyga, proboszcz parafii św. Anny w Bedlnie.
Nim odprowadzimy zmarłego majora Jerzego Łabętowicza na miejsce wiecznego spoczynku, warto przypomnieć niektóre fakty z Jego przebogatego życia.
Jerzy Łabętowicz urodził się w Końskich w 1927 roku. Kiedy wybuchła II wojna światowa, był nastolatkiem. 3 września 1939 roku, wspólnie z najbliższymi i innymi mieszkańcami Końskich, uciekali na Wschód. Podczas podróży zgubił się i do Sarn, do stryja, dotarł sam. Jakiż to musiał być człowiek od młodych lat wierzący w swoje możliwości, gdy na własną rękę przebył pieszo około 30 km od dawnej granicy ze Związkiem Radzieckim. Po kampanii wrześniowej postanowił wrócić do domu. Tęsknił za rodzicami, tym bardziej, że nie wiedział nic o ich losie. Droga do Końskich wiodła przez Luboml, Dubienkę, Chełm i Lublin.
Młodego chłopaka w Końskich kusiła walka. Do okolicy trafili żołnierze Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego mjr Henryka Dobrzańskiego - "Hubala". Ludzie opowiadali o akcjach żołnierzy, radowali się z każdej wiadomości, że polskie wojsko walczy i lada dzień, lada chwila przepędzi wroga. To wieści po części wyolbrzymiane, ocierające się o legendę. Ale podpierały ducha.
Po szczęśliwym powrocie do rodziny, do Końskich Jerzy Łabętowicz rozpoczął działalność konspiracyjną. Wstąpił do Armii Krajowej w październiku 1942 roku. Z bronią w ręku brał udział w wielu akcjach, w jakich z Niemcami zmagali się Jego koledzy z plutonu koneckiego 3. pp. Legionów AK. W 1944 roku uczestniczył w akcji "Burza".
Nie będziemy opisywać jego szlaku bojowego, udziału w bitwach, potyczkach, ścieraniu się ze śmiercią, a więcej miejsca poświęcimy działaniom majora Łabętowicza w kształtowanie młodych ludzi. Swoją młodość poświęcił ojczyźnie. A późniejsze lata młodym ludziom.
Po zakończeniu wojny ukończył szkołę i założył rodzinę. Przez wiele lat pracował w PKS-ie i w Spółdzielni Transportu Wiejskiego. W 1987 roku przeszedł na emeryturę, ale tylko zawodową.
5 marca 1991 roku Jerzy Łabętowicz wstąpił do Koła Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej w Końskich i przez jedną kadencję był jego prezesem. Ówczesny kapitan stał się przyjacielem dzieci i młodzieży Zespołu Szkół w Stadnickiej Woli. To z jego inicjatywy w 2013 roku doszło do symbolicznego przekazania szkole sztandaru Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. Nieco później, ówczesny kapitan Jerzy Łabętowicz zainspirował środowisko, by Zespół Szkół w Stadnickiej Woli otrzymał imię Armii Krajowej.
Od przekazaniu sztandaru szkole, kapitan Jerzy Łabętowicz był z uczniami w każdej ważnej dla nich chwili. Podczas uroczystości o charakterze patriotycznym zawsze zjawiał się w szkole jako gość honorowy. Powtarzał młodym ludziom swoje wierszowane hasło: "Jeżeli zdrowie pozwoli, chciałbym więcej czasu poświęcać uczniom ze Szkoły w Stadnickiej Woli". Podkreślał, że Oni zawsze o mnie pamiętali, więc nie mogę ich zawieść. Tak, jak dotychczas, będę towarzyszył im we wszystkich uroczystościach szkolnych i tych organizowanych przez władze miasta. Myślę tu o "Koneckim Wrześniu", Święcie Niepodległości czy Dniu Patrona Szkoły. I obiecanego słowa dotrzymywał do ostatnich dni.
Ważnym momentem w życiu Jerzego Łabętowicza była nominacja na stopień majora Wojska Polskiego. Treść aktu mianowania kapitanowi wręczył płk. Jarosław Molisak Komendant Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego w Kielcach. Po nominacji major Jerzy Łabętowicz odparł "Ku chwale Ojczyzny". Po czym mający wtedy 93 lata, krzepko trzymający się mężczyzna w wojskowym mundurze z baretkami, odznaczeniami podkreślił: - Nie jest to tylko awans dla mnie, odnosi się on również do moich koleżanek i kolegów, którzy ze mną w 1942 roku złożyli przysięgę na wierność Polsce, a nie dożyli dzisiejszego dnia.
Kończyła się celebra mszy świętej żałobnej w kościele św. Anny. Ksiądz Jacek Wieczorek zaprosił do mikrofonu burmistrza Krzysztofa Obratańskiego, który przytoczył wiele faktów z życia zmarłego majora. Wykazał jego bohaterstwo w czasie II wojny i po jej zakończeniu. Mówił, że pan major Jerzy Łabętowicz świecił przykładem we własnej rodzinie, rodzinie kolegów z konspiracji, wreszcie rodzinie ludzkiej. W imieniu społeczności szkoły zmarłego przyjaciela placówki żegnał dyrektor Czesław Staciwa, a następnie uczennice szkoły w Stadnickiej Woli. Wreszcie krótko, po żołniersku pana majora Jerzego pożegnał pułkownik OS Janusz Stępień. Msza święta i pogrzebowe obrzędy w kościele dobiegły końca. Przed karawanem ustawiły się przewiązane kirem sztandary Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej z Końskich, Kielc, Radoszyc, Szydłowca i ukochanej szkoły zmarłego, ze Stadnickiej Woli. Ciało majora Jerzego Łabętowicza złożono w rodzinnym grobowcu na koneckim cmentarzu. Przykryły go wieńce, kwiaty, zabłysły światła pamięci od setek ludzi, którzy uczestniczyli w pożegnaniu.
MARIAN KLUSEK
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie