
Alejka od ulicy Partyzantów do Glorietty obsadzona była tujami. Tuje zostały wyrąbane, bo rozpoczyna się renowacja tego historycznego obiektu i przyległego terenu. Powstał plac, który będzie służył ludziom i pamięci o tych "co do piekła skakali" - żołnierzom cichociemnym.
Kilka dni temu rozpoczęła się generalna renowacja i remont terenu przy ul. Partyzantów, a głównie Glorietty, która od 200 lat stoi na tym placu. Czyli przywrócenie jej do dawnej świetności.
Najpierw "pod siekierę" poszły wszystkie tuje, jakie tu w 1961 r. sadzono. W decyzji konserwatora czytamy: "... Istnieją przesłanki natury konserwatorskiej do usunięcia znacznej części drzew, w celu utworzenia dziedzińca przed gloriettą, symetrycznego w stosunku do istniejącego - pałacowego".
Nie wiadomo, czy ludzie, którzy tuje sadzili byli świadomi, że wszystkie części rośliny zawierają tujon. Jest to organiczny związek chemiczny - neurotoskyna, substancja działająca na układ nerwowy. Wywołuje podniecenie, niepokój, drgawki, wymioty, a w przypadku spożycia dużej dawki (liści, kory) - arytmię i bezdech, a także halucynacje. Co prawdopodobnie przyczyniło się do ludowej nazwy tui - diabelskie ziele. Nawet jeżeli ktoś wiedział o wspomnianych właściwościach tej rośliny, wiedzę zachował dla siebie. Nadrzędnym celem była szybkość z jaką rosła. Akurat w tym miejscu alejka wyglądała dostojnie, a może tak się ludziom tylko wydawało. Teraz działce na razie trawiastej, należało przywrócić dawny wygląd. Tu powstanie rosarium, a w nim tablice z biografiami cichociemnych, spadochroniarzy związanych z konecczyzną.
Wiadomo, że w XVIII wieku (choć dokładnej daty nikt nie zweryfikował) wzniesiono neoklasycystyczną budowlę ogrodową, o charakterze dekoracyjnym, zamykająca od południa urbanistyczną oś zespołu pałacowego. Ta budowla parkowa, została wybudowana w XVIII wieku, gdy hr. Jan Małachowski był właścicielem Końskich i tworzono park francuski. Stanęła na końcu alei stanowiącej parkową oś północ - południe. Płytka eksedra została rozczłonkowana trzema ślepymi arkadami. Przykryta hemisferycznie, po bokach ujęta parami jońskich kolumn na tle pilastrów dźwigających belkowanie, na którym umieszczone były wazony i putta. W zwieńczeniu przesklepienia widoczny orzeł na kuli.
Jak utrzymuje Jacek Dopieralski, przewodnik świętokrzyski, Glorietta to samodzielna budowla ogrodowa, parkowa. Wykonana w formie małego, otwartego pawilonu z kolumnami, arkadami, przykryta kopułą lub hełmem. Budowana w najwyższym punkcie barokowego lub klasycystycznego parku. Była miejscem spotkań artystów i karmiła wrażliwe dusze twórczą weną. Na szczycie znajduje się orzeł stanisławowski. W okresie zaborów zachował się jedynie dlatego, że był elementem dekoracyjnym budowli. Stanowił miejsce spotkań patriotów z Końskich i okolic.
Kilka dni temu w Urzędzie Miasta i Gminy podpisano umowę z wykonawcą, który podjął się zarówno remontu Glorietty, jak i uporządkowania całego terenu w jej pobliżu. Z zielenią, wytyczeniem alejek, nasadzeniami między innymi żywopłotów i róż, budowie małej parkowej architektury, ale także wyburzeniem budynków, takich jak garaże czy magazyny, betonowej "sławojki" nieczynnej od wielu lat. W przetargu wyłoniono firmę "Kamieniarka" ze Śmiłowa, która z zadaniem ma uporać się do końca września bieżącego roku.
Na placu "pod orłem", jak też nazywano w latach międzywojnia Gloriettę, chrzczono pierwszy w Końskich motorowy wóz strażacki w części fundowany przez hrabiego Juliusza Tarnowskiego. I nadano mu imię Juliusz. Tu odbywały się uroczyste zbiórki strażaków koneckich i druhów z powiatu koneckiego. Był miejscem uroczystości patriotycznych i religijnych. Organizowano uroczyste zbiórki organizacji PCK, ZHP, POW.
Był to stały element i miejsce dumy konecczan. Spotkania różnych służb emanowały potężna dawką patriotyzmu. Ludzie fotografowali się na tle "ołtarza narodu", jakim po 1918 r. okrzyknęli gloriettę konecczanie. Sprawowano msze święte o patriotyczny wydźwięku. Świętowano rocznice Konstytucji 3 Maja i Odzyskania Niepodległości.
Tu ciekawostka: znajdujący się na niej orzeł nie został zdjęty, pomimo panującej wówczas administracji rosyjskiej.
Musimy wspominać, przypominać te epizody historii, jaka działa się w Końskich. Powtarzamy, żeby młodzi ludzie zapamiętali, jeżeli nie w całości, to w elementach. By byli dumni, że pochodzą z Końskich. Władze miasta od kilku lat nagradzają "Gloriettami" mieszkańców, którzy w różnych dziedzinach kultury i gospodarki czynią coś ważnego, unikatowego, niepowtarzalnego i to nie tylko w Końskich.
Po II wojnie Glorietta jawiła się jako zapominany element zdobiący park. Nie burzono jej, ale też mało dbano o wygląd. Wspomniana aleja tui i rabatki lichych róż, tudzież żywopłoty niemal zniknęły. Na ścianach zabytkowej budowli, pseudoartyści wymazali farbami swoje przesłania o bardzo marnym wydźwięku. Glorietta, porastała mchem, brudem.
Tu należy dodać, że ok. 30 lat temu, niektóre elementy zdobiące zwieńczenie kopuły spadły na ziemię. Rozbiły się, albo poszły w... świat. Byliśmy świadkami, jak z cokolików szczytowych spadały rzeźby amorków. Ich małe skrzydła nie uchroniły sprzed upadkiem. Poruszone siłą "męskich" mięśni mknęły te kilka metrów do kamiennej posadzki i rozwalały się w kawałki. Ponoć - jak nas zapewniano - wszystkie zostały zebrane i miały czekać na odnowienie.I na odnawianie się zanosi.
Ciekawe, czy amorki w szczątkowej formie się odnajdą. Przepadły albo też potłukły się wazony jakie zdobyły słupki ogrodzeniowe. Przetrwały nie tylko zawieruchy wojenne, ale i czas pokoju, spokoju, w którym jedynie ludzie mający wstręt do kultury i historii obrażali je na kamiennych rzeźbach.
Wykuty w kamieniu orzeł jakby zgubił pióra. Glorietta sprawia wrażenie zaniedbanej, ograbionej, upapranej farbami. Być może dlatego, że do orła z ziemi jest dość wysoko, kamienny ptak uratował się od dewastacji. Niemniej dzieło odnowienia zwiąże utworzenie różanego ogrodu, który otoczy plac. Ma on spełniać podwójną funkcję: rekreacyjną, bo każdy będzie mógł w nim odpocząć i podziwiać piękne rośliny, ale i historyczną. Róże mają bowiem stworzyć ścieżkę edukacyjną poświęconą Cichociemnym z naszego regionu. Każdy krzew będzie oznaczony tabliczką z nazwiskiem bohatera i opisem jego osiągnięć.
Krzysztof Obratański, burmistrz Końskich informuje, że plany i dokumentacja przewidują, że po dwóch stronach Glorietty staną pomniki żołnierzy Armii Krajowej i ich powojennych kontynuatorów, czyli żołnierzy niezłomnych. W pobliżu utworzony zostanie ogród różany poświęcony "cichociemnym". W rosarium umieszczone zostaną tablice z biografiami cichociemnych spadochroniarzy Armii Krajowej związanych z konecczyzną. Krzewy róż poświęcimy żołnierzom. Przy każdym będzie imię nazwisko i biografia, co będzie pięknym uzupełnieniem tego miejsca.
***
Na to przedsięwzięcie gmina otrzymała ponad milion złotych dofinansowania z Polskiego Ładu.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie