Strażacy ratownicy z JRG Końskie, druhowie z różnych jednostek Ochotniczej Straży Pożarnej pomagają różnym służbom w ratowaniu ludzi. Otwierają zaryglowane drzwi domów, pomagają ratownikom pogotowia, sprawdzają alarmujące ludzie czujki tlenku węgla, eliminują skutki działania tego trującego gazu.
W 2018 roku strażacy ratownicy odnotowali 38 akcji, podczas których wchodzili do mieszkań forsując zamki w drzwiach. Często udawało się im wejść niemal w ostatnim momencie i uratować człowieka. W wielu przypadkach na ratunek było za późno. Aż 21 razy wyjeżdżali do ulatniającego się w mieszkaniach tlenku węgla.
Pomagali ratownikom medycznym transportować chorych. Poszukiwali zaginionych – mówi nam st.kpt.Mariusz Czapelski, oficer prasowy koneckich strażaków PSP.
Ostatnia akcja w 2018 roku
Ostatnio, do akcji w Gosaniu pojechał zastęp tamtejszej ochotniczej straży Pożarnej kierowany przez dh Adriana Kowalczyka i zastęp Jednostki Ratowniczo Gaśniczej z Końskich, którym kierował kpt. Adrian Kowalik. W Gosaniu zastali dom zamknięty. Pukali w okna, łomotali w drzwi, wołali. Nikt się nie odzywał. Przybył patrol policyjny z KP Stąporków i Zespół Ratownictwa Medycznego.
Z uwagi na potencjalny stan zagrożenia życia osoby zamkniętej w domu, strażacy sforsowali drzwi wejściowe. Błyskawicznie pokonali zamki wyważarką. Do mieszkania weszli ratownicy. W łóżku zobaczyli leżąca kobietę. Medycy odstąpili od czynności ratunkowych z uwagi na brak tętna, oddechu. Uznali, że starsza pani zmarła.
Wyważarka zamiast klucza
Przypadków, gdzie wezwani w akcji ratowniczej strażacy otwierali drzwi domów i mieszkań, jak wspomnieliśmy było 38. Wyłamywali zamki, drzwi, czasami okna by tylko dostać się do ludzi oczekujących pomocy. Niekiedy udało się dotrzeć do potrzebujących niemal w ostatniej chwili i ludziom życie uratowali. Trafiają również na tych, dla których pomoc przyszła za późno. Wchodzili do zamkniętych domów m.in. w Wąsoszu, Słupi Koneckiej, kilkanaście razy w Końskich, Czarnieckiej Górze, Adamowie, Niekłaniu Małym, Bukowiu Gm.Słupia, Fidorze, Stąporkowie, Radoszycach, Czermnie, Mninie, Fałkowie, Błaszkowie, Gowarczowie i wielu innych miejscowościach.
Tlenek węgla
Ludzie coraz częściej instalują w domach czujki tlenku węgla, czujniki dymu. Gdy urządzenia wszczynają alarm, o tych faktach informują strażaków. Po każdym wezwaniu ratownicy sprawdzają co było przyczyną. Niekiedy należy w czujce wymienić baterię, bo się wyczerpała i zanim całkowicie "padła" wszczyna alarm.
Podczas sprawdzania pomieszczeń miernikami wielogazowymi, wykrywają tlenek, jaki emituje gazowy piecyk do podgrzewania wody, piec grzewczy centralnego ogrzewania, a nawet palenisko w trzonie kuchennym, itp. Dwadzieścia wezwań do tlenku węgla było w Końskich i jeden raz w Stąporkowie.
Ciężkie nosze
Strażacy wzywani są, by Zespołowi Ratownictwa Medycznego pomóc w przeniesieniu chorego z domu do karetki pogotowia. Załoga ambulansu nie może sobie poradzić ze znoszeniem klatką schodową leżącego na noszach człowiek po udarze. Czasami chory o nadmiernej tuszy przekracza fizyczne możliwości ratowników medycznych, którzy nie udźwigną dużego ciężaru.
Kilka dodatkowych osób radzi sobie z tym problemem. Strażacy przenosili chorych gdy karetka nie może wjechać na posesje. Droga błotnista, ambulans więźnie po osie. Zastęp JRG niesie chorego nawet kilkaset metrów. W takich przypadkach pomagali ratownikom medycznym, w Rudzie Malenieckiej, Wielkiej Wsi, kilka razy w Końskich, Stąporkowie.
Poza pożarami i wypadkami
Nie piszemy tu o pożarach, akcjach ratownictwa drogowego, ratownictwa technicznego, a o mniejszych lecz bardzo ważnych dla zdrowia i życia ludzi codziennych działaniach strażaków zawodowych i druhów ochotników. Warto dodać, że cztery razy uczestniczyli w poszukiwaniu zaginionych osób. Wielkie akcje gaśnicze, ratownictwa drogowego trafiają do obserwatorów. Natomiast opisane tu otwieranie drzwi, eliminowanie tlenku węgla, transportowanie chorych są jakby na marginesie, lecz dla ludzi bardzo ważne.
Komentarze opinie