Reklama

Pacjent zmarł na SOR. Rodzina powiadomiła policję i prokuraturę

29/07/2019 10:59
W nocy z wtorku na środę (23/24 lipca) w wyjaśnianych własnie, niejasnych okolicznościach w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym zmarł mężczyzna. Jedna z osób najbliższych zmarłemu, kilka godzin później złożyła w sprawie oficjalne zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez personel medyczny szpitala.

Nieumyślne spowodowanie śmierci?

- W Prokuraturze Rejonowej w Starachowicach, zostało złożone zawiadomienie w sprawie śmierci na SOR w starachowickim szpitalu. Przyjęto je i wydano postanowienie o wszczęciu postępowania – stwierdził Daniel Prokopowicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Kielcach. Jak podkreślił, przyjęło ono formę śledztwa. - Na obecnym etapie prowadzone będzie w związku z art. 160 Kodeksu Karnego, a zatem narażenia pacjenta na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Związane jest również z art. 155 KK, czyli nieumyślne spowodowanie śmierci – dodał rzecznik Prokopowicz.

W minionym tygodniu, przez śledczych zabezpieczona została dokumentacja medyczna, a także przebieg leczenia osoby zmarłej. - To wstępny etap postępowania. Zwłoki mężczyzny zostały zabezpieczone do badania. Sekcja odbyła się w czwartek, w Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Czekamy na wyniki – mówił prok. Prokopowicz. Po tej czynności prokuratura ma podjąć dalsze decyzje. - Materiał dowodowy zostanie przekazany prokuratorowi-referentowi – uzupełnił rzecznik. W związku ze zdarzeniem, śledczy nie przedstawili zarzutów nikomu z personelu medycznego. W najbliższym czasie zostaną przesłuchane występujące w zdarzeniu osoby.

"Po chwili wyszedł lekarz i ..."

A tak przebieg ostatnich godzin życia zmarłego przedstawia TYGODNIKOWI jeden z członków rodziny zmarłego.                           - Mój dziadek miał skierowanie od lekarza, żeby zgłosił się do szpitala na oddział chirurgii. Więc się zgłosił. Lekarz stwierdził, że nie wymaga on leczenia na oddziale chirurgii, lecz na oddziale wewnętrznym i polecił mu, by udał się do lekarza rodzinnego po następne skierowanie. Wieczorem stwierdziliśmy, że nie będziemy chodzić od lekarza do lekarza. Wezwaliśmy pogotowie – relacjonował wnuczek.

Jak dodał, mężczyzna w podeszłym wieku w szpitalu czekał  2 godziny na badania. - Gdy się źle poczuł, to nagle lekarze się nim zainteresowali. Zawieźli go na USG, a potem  na oddział resuscytacji na SORze. Wyszedł do nas lekarz i powiedział, że pacjent umiera i zostawili go tam samego. Interweniowaliśmy, by coś z nim zrobili, skoro nie ma dla niego chirurga na oddziale, to niech przewiozą go karetką do Kielc. Po uproszeniu przez nas, lekarz zadzwonił po karetkę i powiedział, że przewiozą dziadka do Kielc – dodał.

Co działo się później? - Weszli do niego, zamknęli drzwi. Po chwili wyszedł lekarz i powiedział że pacjent zmarł - relacjonował wnuczek zmarłego.

A komentarz szpitala?

- Zgony zdarzają się na terenie naszej placówki. Pytania w tej sprawie proszę skierować w wersji elektronicznej na adres sekretariatu – powiedziała w miniony czwartek (25 lipca), w rozmowie z TYGODNIK-iem Katarzyna Arent, dyrektor Powiatowego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Starachowicach. Niezwłocznie, w formie elektronicznej zwróciliśmy się do dyrekcji POZZ, z prośbą o komentarz do zaistniałej sytuacji. Do końca minionego tygodnia,  nie udało nam się jej uzyskać. Małgorzata Kałuża, specjalista ds. komunikacji poinformowała nas, że komentarz ma być gotowy w... najbliższych dniach.                   Rafał Roman
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Konecki24.pl




Reklama
Wróć do