Reklama

Gminny Program Rewitalizacji Miasta i Gminy Końskie na lata 2024-2030 - kluczowe obszary i znaczenie dla pozyskiwania funduszy zewnętrznych

Koneccy radni przyjęli program rewitalizacji miasta i gminy Końskie na lata 2024-2030. To dokument, ma ułatwić pozyskiwanie dofinansowań unijnych na inwestycje związane z Sielpią, Końskimi i Starą Kuźnicą. A potem tylko stawidła w górę, woda na koło i młot uderzy w babę.

 Na sesji Rady Miasta 29 lipca br., radni głosowali w sprawie przyjęcia Gminnego Programu Rewitalizacji Miasta i Gminy Końskie na lata 2024-2030. Program może mieć kluczowe znaczenie przy pozyskiwaniu finansów zewnętrznych, w tym dotacji z Unii Europejskiej. Są trzy obszary strategiczne ujęte w programie: centrum Końskich, Sielpię oraz Starą Kuźnicę. Radni obecni na sesji przyjęli Gminny Program Rewitalizacji Miasta i Gminy, a jego skład będą tworzyć przedstawiciele różnych środowisk.

 Kuźnica będzie  nasza

Niegdyś pisaliśmy o Starej Kuźnicy i jej historii sięgającej zamierzchłych czasów. Kuźnia w Starej Kuźnicy, jak wynika z historycznych zapisków, zwana była Starą już w 1662 roku. Powstała wcześniej niż kuźnice w Piasku, Witkowie, Chełbie, Morzywole oraz innych miejscowościach położonych nad rzekami Czarną i Krasną. Na rzeczce Młynówce zbudowano stawidła. Wystarczyło je podnieść, aby woda drewnianym korytem popłynęła na koło wodne, które napędzało mechanizm młota. W 1796 roku zaczęto wprowadzać nowości techniczne. Wybudowano wielki piec i osiedle robotnicze. W 1838 roku w tej hucie przebudowano piec miechowy, a po 1860 roku jej urządzenia. Działały do 1893 roku. Zaś sama kuźnia w Starej Kuźnicy czynna była do 1957 roku. Odrestaurowana, została przemianowana w jedną z placówek terenowych Muzeum Techniki NOT w Warszawie. I udostępniona zwiedzającym. W Starej Kuźnicy gmina zabiegać będzie o przejęcie budynku dawnej kuźni. Obecnie nie ma prawnego właściciela, wcześniej należała do NOT-u. Przejęcie nieruchomości umożliwi pozyskiwanie pieniędzy na remonty. Stara Kuźnica ma pozostać miejscem komercyjnych wycieczek turystycznych.

  "Żaba" nadawała rytm 

W pewnym momencie historii Starej Kuźnicy, naczelną rolę spełniał olbrzymi młot naciskowy. Ważący kilkadziesiąt kilogramów zamontowany na drewnianym trzonku, napędzany kołem wodnym, rytmicznie raz na sekundę uderzał w kowadło. Według zamontowanych na wale pędnym koła wodnego "żaby" - pierścienia na nim osadzonego – rytmicznie napędzał mechanizm młota. Jest to najstarsze urządzenie hydrotechniczne zachowane w Polsce. Niemniej podobne, w stanie chyba już daleko posuniętego rozpadu znajduje się na terenie muzeum w Sielpi. W Starej Kuźnicy w drewnianej szopie oprócz pieca grzewczego, młota napędzanego kołem wodnym wraz z mechanizmami zachowały się, m.in. tzw. baba młota (kowadło), ręczne nożyce do cięcia blachy, kamienny toczak do ostrzenia wyprodukowanych narzędzi (szlifierka), obcęgi, szczypce i inne drobne narzędzia. Produkowano tu lemiesze, siekiery, klamry, okucia, kosy i haki.

  Młot sygnalizował, że Niemiec we wsi stoi

Świętej pamięci Feliks Przyborowski, były prezes PTTK Końskie, żołnierz Armii Krajowej o pseudonimie "Smyk", wspominał nam, że w 1942 roku jako 13-letni chłopiec zaczynał edukację, a właściwie terminowanie u kowala Adama Niewęgłowskiego w Starej Kuźnicy. Pierwszym wyrobem, jaki odkułem według procesu technologicznego, panującego w tym warsztacie, był pogrzebacz. W kuźni pracę rozpoczynano od świtu. Należało rozpalić ogień w kotlinie, ułożyć w niej kęsy żelaza. By rozgrzały się do "miękkości". Poszczano wodę ze stawu na miechy drewniane, by podsycały ogień. Potem otworzono stawidła i woda płynęła na koło, które poruszało młotem naciskowym. Duży młot poruszany wodą ze stawu walił w babę-kowadło, aż dudniło na okolicę. Te niskie dźwięki niosła ziemia i powietrze. Z partyzantami, którzy przebywali i działali w okolicy była umowa: gdy od wczesnego rano młot w Starej Kuźnicy pracuje, było wiadomo, że Niemców w okolicy nie ma. Gdy młot cichł ludzie wiedzieli, że coś niedobrego nadejdzie.

 Kowal chirurgiem się ostał

Wiosna-lato 1944 roku obfitowało w Starej Kuźnicy w różne zdarzenia. W kuźni ukrywał się żołnierz Armii Krajowej, Jacek Wilczur, późniejszy historyk znany z badania podziemi kompleksu "Riese". Medycznej pomocy udzielił mu kowal Adam Niewęgłowski - "Dziadek", który zmuszony sytuacją jako chirurg amator zoperował rannego. Operacja się udała. Ten mistrz kowalski ratował od zagłady Polaków, Żydów i innych, którzy uciekli Niemcom. Kryjówka mieściła się w kuźni pod drugim kołem, które napędzało drewniane miechy. Prawdę powiedziawszy, kuźnia w Starej Kuźnicy zachowała się dzięki staraniom rodziny Niewęgłowskich, a szczególnie kowala Adama Niewęgłowskiego, którego wnuk również Adam Niewęgłowski oprowadzali po warsztacie rzesze turystów. Dopóki nie ma właściciela, na remontowanie kuźni nie ma pieniędzy. Nawet najpiękniejsza historia tego stanu nie zmieni. Kuźnię z duszą, jak mawiano o warsztacie kowalskim w Starej Kuźnicy można oglądać z zewnątrz. Drewniana szopa, coraz bardziej popadająca w niełaskę. Do niedawna była znakomitym, warsztatem mistrzów obróbki.

  Zabytki w Sielpi

W Sielpi remontowi poddane zostanie Muzeum Zagłębia Staropolskiego i teren pofabrycznej wsi na wschodzie Sielpi – utrzymuje Rajmund Ryś współautor projektu. - Próbujemy znaleźć rozwiązanie dla części wsi Sielpia Wielka, która jest chroniona przez konserwatora i utrudnia mieszkańcom funkcjonowanie we współczesnych realiach. Teren przy dawnej pudlingarni jest ściśle chroniony i mieszkańcy mają duże problemy w uzyskaniu zgody na remont swoich domów czy zmiany infrastruktury przydomowej np. oświetlenia ulicznego. Jak wiadomo, stanowi jeden z najcenniejszych, pod względem historycznym, zabytków przemysłowych w kraju i Europie. Zespół walcowni i pudlingarnii wraz z osiedlem fabrycznym wybudowano z inicjatywy Stanisława Staszica i Ksawerego Druckiego-Lubeckiego. Do roku 1830 wykonano spiętrzenie rzeki Czarnej Koneckiej, kanał o długości ośmiu kilometrów odprowadzający wodę roboczą, budynek administracyjny oraz kilka budynków gospodarczych. W roku 1835 budowę przejął Bank Polski i do 1841 roku wzniósł zakład walcowni i pudlingarni wraz z osiedlem na 29 domków dla robotników fabrycznych, prawdopodobnie według planów budowniczego Karola Knake. Zaś na placu fabrycznym znajduje się hala produkcyjna oraz dwa budynki suszarni drewna usytuowane na osi kanału ulgi. Na placu dziedzińca wewnętrznego pomiędzy budynkami suszarni znajduje się wejście do kanału. Plac osiedla okalają budynki, niektóre częściowo w ruinie: administracyjny, szkoły i mieszkalny dla urzędników zakładu.

  Zielony kwartał i willa

Z kolei w centrum Końskich projekt rewitalizacji zakłada utworzenie zielonego kwartału, czyli fragmentu miasta przy rynku, gdzie może powstać miejsce spotkań pełne kwiatów i drzew. Ponadto mogłyby nastąpić zmiany przed dworcem PKP. Zagospodarowany ma zostać też budynek po dawnej szkole muzycznej mieszczący się przy ulicy Hubala, który byłby przeorganizowany na "wielopokoleniową willę", W tym budynku o unikatowym charakterze i architekturze powstałoby centrum społecznych działań. Chodzi o miejsce biur, spotkań organizacji pozarządowych z terenu Końskich.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Konecki24.pl




Reklama
Wróć do