Wszystko to dzięki zaangażowaniu wielu osób, którym przewodził Marek Kozerawski, sołtys Rogowa, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Końskich, z zamiłowania regionalista. - Robiłem to głównie dla rodzin pomordowanych tu osób. Udało nam się dowiedzieć wiele na temat tragedii, jaka miała tu miejsce. Dotarliśmy do dokumentów i relacji osób, które pamiętały o mordzie - opowiada Kozerawski. Budowa obelisku była możliwa dzięki finansowemu wsparciu przez Zofię Adamczyk, Leszka Janusza, Andrzeja Marka Lenarta, Krzysztofa Obratańskiego, Marcina Zielińskiego, Krzysztofa Jasińskiego, Karola Cygankiewicza, Wiesława Malickiego oraz Radę Sołecką Sołectwa Rogów i Wspólnotę Gruntowo-Leśną mieszkańców Wsi Rogów.
Dwie łuski
Miniona sobota była niezwykle ważna dla Pawła Kubiaka, krewny Zygmunta Makucha zamordowanego w Młynku Nieświńskim. - Przychodziliśmy tu palić znicze, składać kwiaty. O wydarzeniach przypominał tylko krzyż w środku leśnego zagajniku. Dziś jest pomnik, który wiele znaczy dla wszystkich rodzin, mimo tego, że nie udało nam się go postawić w samym miejscu mordu i pierwszego pochówku, ale nieco dalej - opowiada pan Paweł. Odsłonięcia wielkiego kamienia z tablicą z nazwiskami i wiekiem pomordowanych dokonali członkowie ich rodzin. Co ciekawe do obelisku przytwierdzono krzyż i dwie łuski i nabój karabinowy Mauzer znalezione w miejscu tragedii. Wartę honorową pełnili członkowie Jednostki Strzeleckiej oraz Koneckiej Grupy Militarnej - Stowarzyszenie im. mjr. Henryka Dobrzańskiego Hubala.
Zadbać nie tylko o pamięć
Bardzo istotne słowa przed obeliskiem wypowiedział burmistrz Krzysztof Obratański, który nie tylko zwrócił uwagę na to, że w całej Polsce miejsc podobnych do tego są tysiące, ale tylko w niektórych dba się o pamięć. Włodarz zaapelował również do okolicznych mieszkańców o szczególną troskę o to miejsce oraz dbanie o utrzymanie porządku wokół niego.
Z kart historii
22 kwietnia 1944 roku Niemcy zamordowali 10 Polaków, mieszkańców powiatu koneckiego. Jednoosobowy Sąd Doraźny Komendanta Policji Bezpieczeństwa dla dystryktu radomskiego skazał ich na śmierć. Był to odwet za zabicie jednego Niemca. Mieszkańców okolicznych domów zmuszono do wykopania grobu, a pluton egzekucyjny wykonał wyrok. Zabitych pochowano w jednym dole na miejscu egzekucji. Dół kazano zakopać mieszkańcom i pracownikom pobliskiego zakładu Firkowskich z Młynka Nieświńskiego. Jeszcze w czasie wojny i tuż po niej zamordowanych ekshumowano i pochowano na cmentarzach w Końskich, Czarnieckiej Górze, Odrowążu i Gowarczowie.
Komentarze opinie