Do Końskich przyjechał beniaminek rozgrywek. Mecze Neptuna z GKS-em Nowiny zawsze były zacięte. I tym razem tak było, jednak swoje trzy grosze wtrącili sędziowie. - W 25 minucie sędzia podyktował bardzo wątpliwego karnego dla gości. Z prezentu skorzystali przyjezdni. Natomiast w polu karnym przyjezdnych ewidentnie faulowani byli Piotr Gardynik oraz Marcin Taler i... nic. Trzeba jednak przyznać, że w pierwszej części gry nasz zespół prezentował się niemrawo, ospale. Mnożyły się proste błędy i niedokładne podania. Nowiny zagrały agresywnie. To zmieniło się po przerwie - mówi Jan Wojna, kierownik drużyny Neptuna.
Zmiana po przerwie
Na rezultaty naszej lepszej gry nie trzeba było długo czekać. W 48 minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego wyrównującego gola strzałem głową zdobył Adam Kamont. Dwie minuty potem, również po rzucie rożnym z pięciu metrów do bramki GKS-u trafił Karol Armata. Potem kwestię zwycięstwa w meczu mogli zamknąć Piotr Zieliński, który w sytuacji sam na sam trafił w bramkarza i Taler, który również przegrał pojedynek z golkiperem Nowin. Goście wyrównali w ostatniej akcji meczu po... rzucie rożnym. - Szkoda, kilkadziesiąt sekund i mielibyśmy komplet punktów - podsumował Jan Wojna.
Małe derby we Włoszczowie
Ostatnio w meczach Hetmana z Partyzantem padał remis. W minioną sobotę oba zespoły również podzieliły się punktami. - Byliśmy lepsi piłkarsko. Odstawaliśmy jedynie pod względem fizycznym, stąd też miejscowi nastawili się na stałe fragmenty gry. Jedno zagapienie, chwila nieuwagi i w 25 minucie straciliśmy bramkę po kontrze. Od 40 minuty Hetman grał w dziesiątkę po drugiej żółtej kartce dla jednego z ich graczy. Wyrównaliśmy w 60 minucie. Po dośrodkowaniu Pawła Markowicza do bramki gospodarzy strzałem głową trafił Bartosz Sosiński. Wprowadziłem do gry Huberta Laskowskiego, aby zagrać na dwóch napastników. Po 7-8 minutach Laskowski zachował się jednak bardzo nieodpowiedzialnie. Otrzymał bezpośrednią czerwoną kartkę za ostre krytykowanie orzeczeń sędziego. Siły się wyrównały. Jeszcze Michał Grudzień miał sytuację bramkową, ale trafił w słupek i zakończyło się remisem. Pozostaje lekki niedosyty, bo pojechaliśmy po komplet, ale we Włoszczowie zawsze się ciężko gra - relacjonuje Jarosław Komisarski, trener Partyzanta.
Komentarze opinie