To nie pomyłka. Nasz siłacz pojedzie do Szwecji na MŚ, choć z medycznego punktu widzenia jest to nieprawdopodobne. Przypomnijmy; w lutym br. Edward "Herkules" Rożnowski w koneckim szpitalu poddał się operacji lewego kolana, którą przeprowadził dr Marek Figiel. W czerwcu przeszedł operację prawego łokcia przeprowadzoną w klinice w Łodzi przez dr Marka Krochmalskiego. - Skutki dotychczasowych operacji widoczne są gołym okiem. Opuchlizna kolana i łokcia utrudnia mi jakikolwiek normalny trening. Po szwedzkich mistrzostwach czeka mnie operacja prawego barku, który bardzo mi dokucza - dodaje nasz siłacz.
Nieuchronny koniec kariery
Co motywuje "Herkulesa", by w takim stanie zdrowia jeszcze raz stanąć do walki o mistrzowskie medale? - To przede wszystkim świadomość, że nieuchronnie zbliża się koniec mojej strasznie długo trwającej międzynarodowej kariery. To już przeszło 30 lat - mówi nasz reprezentant kraju, który jako jedyny na świecie ma na swoim koncie tytuły oraz medale mistrzostw świata i Europy w dwóch różnych dyscyplinach: w podnoszeniu ciężarów i w trójboju siłowym. W swojej kategorii zmagał się z najsilniejszymi ludźmi na naszej planecie. - Karierę chcę zakończyć stając do walki właśnie z takimi siłaczami. Wolę przegrać z mistrzem, niż wygrać z "kelnerem". Nie chcę rozmieniać się na drobne. Moim zdaniem stwierdzenie "chcę zejść ze sceny jako niepokonany", to pokrętne tłumaczenie. To mydlenie oczu: kończy, bo nie chce przegrać, boi się porażki. Unikanie walki uważam jako objaw tchórzostwa. Mistrz ringu Muhammad Ali powiedział kiedyś, że prawdziwi mistrzowie to ci, co jeżdżą po świecie szukając rywali, a nie ci, co siedzą w domu krzycząc "jestem największy, jestem niepokonany" - twierdzi "Herkules".
Zmierzyć się z najsilniejszymi
Okazja, aby zmierzyć się z najsilniejszymi, nadarzy się właśnie w Szwecji. - W mojej kategorii lekkociężkiej, czyli do 93 kg, w Sundsvall spotkają się aktualnie najlepsi zawodnicy na świecie - mówi Rożnowski. Wystartują wszyscy medaliści ostatnich mistrzostw świata w Tallinie: mistrz świata Jens Aarhus ze Szwecji, srebrny medalista Fin Antero Juntunen oraz "Herkules" jako zdobywca brązowego krążka. - Do tej grupy dołączy były mistrz świata, Europy, rekordzista świata Brytyjczyk Kevin Jane, brązowy medalista mistrzostw Europy Włoch Sandro Rossi, Szwed Erick Backstrom oraz Niemiec Thomas Lutz - wymienia nasz obolały, ale i niezmordowany gladiator. Rożnowskiego nie zraża nawet fakt, że obecnie w światowym rankingu kat. lekkociężkiej zajmuje dopiero 5 miejsce. - Rankingi nie zwyciężają. To tylko statystyka - bagatelizuje "Herkules".
Walka z czasem
Nad zdrowiem naszego eksportowego siłacza czuwa sztab lekarzy. - Oprócz dr Marka Figla i dr Marka Krochmalskiego, serdeczną opieką otoczył mnie mój serdeczny przyjaciel dr Włodzimierz Kącik, który wcześniej dwukrotnie mnie operował w Katowicach. Na co dzień, od wielu lat, jestem pod stałą opieką dr Józefa Gawędy i dr Cezarego Struzika. Z niepokojem czekam na 28 września, kiedy będę miał ostatni medyczny sprawdzian przed wyjazdem na MŚ. Mam nadzieję, że będzie w miarę dobrze i 4 października stanę na pomoście w Sundsvall - kończy Edward "Herkules" Rożnowski. Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, zdobycie jakiegokolwiek medalu w Szwecji, będzie wielkim sukcesem siłacza z Modliszewic, godnie podsumowującym jego wielką, długoletnią karierę.
Komentarze opinie