Reklama

Nowe fakty po tragedii w Sielpi

17/07/2015 12:08
W zalewie w Sielpi tonął 24 -latek. Nikt nie słyszał, by wzywał pomocy. W akcji ratowniczej uczestniczyło dwóch ratowników wodnych, trzyosobowa załoga Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, 25 strażaków JRG i OSP, trzech policjantów. Znaleźli go ratownicy RWR. Mimo reanimacji zmarł.

- Po południu grupa młodych ludzi z okolicy Opoczna pływała rowerami wodnymi po zalewie w Sielpi. W pewnym momencie 24 -latek wskoczył z roweru do wody. Sięgała mu szyi. Zanurzył się i nie wypłynął - powiedziała nam Izabela Supernat oficer prasowy KPP Końskie. - Gdy koledzy zorientowali się, że 24-latek  za długo znajduje się pod wodą, wszczęli alarm. Zadzwonili do dyżurnego PSP w Końskich.

Poszukiwania

Prześledźmy jak przebiegała akcja ratowania 24 -letniego mężczyzny – stwierdził  kpt.Mariusz Czapelski rzecznik prasowy KP PSP w Końskich.  -  W pierwszym rzucie oficer dyżurny zadysponował JRG Końskie, OSP KSRG Ruda Maleniecka i  OSP Krasna, które mają sprzęt ratownictwa wodnego. Wodniakami dowodził asp.sztab.Arkadiusz Wnukowski. Do akcji wysłano też OSP KSRG Dziebałtów i SGR Wodno-Nurkowego Starachowice. Tę ostatnią jednostkę  zawrócono do Starachowic, gdy odnaleziono mężczyznę. Plac przy rondzie za nowym mostem w Sielpi służby ratunkowe wybrały na miejsce koncentracji.  Strażacy zwodowali łodzie. Pływali i bosakami, kotwicami przeszukiwali zalew w miejscu, gdzie prawdopodobnie zanurkował  zaginął  24 -latek. Prowadzili  obserwację z brzegu.  Wylądował też helikopter LPR.

 Odnaleziony

Akwen przeszukiwali ratownicy z koneckiego oddziału Ratownictwa Wodnego Rzeczypospolitej kierowani przez Mariusza Mączkę. Głębokość zbiornika nie była większa niż  1,2 -  1,4 metra.  Dno piaszczysto-muliste, a w części  wyłożone płytami betonowymi. Ratownicy wodni dotarli  w  pobliże zanurkowania mężczyzny.  Około 12-15 metrów  od wskazanego wcześniej miejsca zaginięcia, niedaleko wyspy. Brodząc w wodzie odnaleźli poszukiwanego. Nieprzytomny mężczyzna został wyciągnięty na łódź JRG Końskie. Rozpoczęto resuscytację krążeniowo - oddechową. Po dopłynięciu do brzegu, w miejsce koncentracji,  poszkodowanego przekazano załodze Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Medycy kontynuowali reanimację. Kilka minut po godzinie 20, dr Leszek Orliński z Lotniczego Pogotowia Ratunkowego stwierdził zgon mężczyzny.  Prokurator rejonowy, który przybył na miejsce tragedii postanowił, by ciało 24 -latka przetransportować do prosektorium koneckiego szpitala, gdzie  będzie przeprowadzona autopsja.

Tonie w milczeniu ?

W takiej sytuacji ważne staje się pytanie, dlaczego tonący nie wzywa pomocy?  Jak się to dzieje, że  blisko niego  jest dużo pływających, a człowiek idzie na dno. Potem  wszyscy wyrzucają sobie, że gdyby wiedzieli, słyszeli wołanie  pewnie by go ratowali. Nic nie wołał, nic nie krzyczał! Mariusz Mączka - prezes koneckiego oddziału Ratownictwa Wodnego Rzeczpospolitej mówi, że tonący jest sparaliżowany strachem, nie ma chwili na wzywanie pomocy. A nawet gdy ją wzywa, to krzycząc wydycha powietrze z płuc, ale wdech następuje  pod wodą. Haust wody  do płuc i to jest początek końca. Postronnym ludziom musi wystarczyć, że tonący rozpaczliwie walczy z wodą, która go pochłania i wtedy należy go ratować. To powinniśmy mieć w centrum uwagi.

 

 

 
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Konecki24.pl




Reklama
Wróć do