W zalewie w Sielpi tonął 24 -latek. Nikt nie słyszał, by wzywał pomocy. W akcji ratowniczej uczestniczyło dwóch ratowników wodnych, trzyosobowa załoga Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, 25 strażaków JRG i OSP, trzech policjantów. Znaleźli go ratownicy RWR. Mimo reanimacji zmarł.
- Po południu grupa młodych ludzi z okolicy Opoczna pływała rowerami wodnymi po zalewie w Sielpi. W pewnym momencie 24 -latek wskoczył z roweru do wody. Sięgała mu szyi. Zanurzył się i nie wypłynął - powiedziała nam Izabela Supernat oficer prasowy KPP Końskie. - Gdy koledzy zorientowali się, że 24-latek za długo znajduje się pod wodą, wszczęli alarm. Zadzwonili do dyżurnego PSP w Końskich.
Poszukiwania
Prześledźmy jak przebiegała akcja ratowania 24 -letniego mężczyzny – stwierdził kpt.Mariusz Czapelski rzecznik prasowy KP PSP w Końskich. - W pierwszym rzucie oficer dyżurny zadysponował JRG Końskie, OSP KSRG Ruda Maleniecka i OSP Krasna, które mają sprzęt ratownictwa wodnego. Wodniakami dowodził asp.sztab.Arkadiusz Wnukowski. Do akcji wysłano też OSP KSRG Dziebałtów i SGR Wodno-Nurkowego Starachowice. Tę ostatnią jednostkę zawrócono do Starachowic, gdy odnaleziono mężczyznę. Plac przy rondzie za nowym mostem w Sielpi służby ratunkowe wybrały na miejsce koncentracji. Strażacy zwodowali łodzie. Pływali i bosakami, kotwicami przeszukiwali zalew w miejscu, gdzie prawdopodobnie zanurkował zaginął 24 -latek. Prowadzili obserwację z brzegu. Wylądował też helikopter LPR.
Odnaleziony
Akwen przeszukiwali ratownicy z koneckiego oddziału Ratownictwa Wodnego Rzeczypospolitej kierowani przez Mariusza Mączkę. Głębokość zbiornika nie była większa niż 1,2 - 1,4 metra. Dno piaszczysto-muliste, a w części wyłożone płytami betonowymi. Ratownicy wodni dotarli w pobliże zanurkowania mężczyzny. Około 12-15 metrów od wskazanego wcześniej miejsca zaginięcia, niedaleko wyspy. Brodząc w wodzie odnaleźli poszukiwanego. Nieprzytomny mężczyzna został wyciągnięty na łódź JRG Końskie. Rozpoczęto resuscytację krążeniowo - oddechową. Po dopłynięciu do brzegu, w miejsce koncentracji, poszkodowanego przekazano załodze Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Medycy kontynuowali reanimację. Kilka minut po godzinie 20, dr Leszek Orliński z Lotniczego Pogotowia Ratunkowego stwierdził zgon mężczyzny. Prokurator rejonowy, który przybył na miejsce tragedii postanowił, by ciało 24 -latka przetransportować do prosektorium koneckiego szpitala, gdzie będzie przeprowadzona autopsja.
Tonie w milczeniu ?
W takiej sytuacji ważne staje się pytanie, dlaczego tonący nie wzywa pomocy? Jak się to dzieje, że blisko niego jest dużo pływających, a człowiek idzie na dno. Potem wszyscy wyrzucają sobie, że gdyby wiedzieli, słyszeli wołanie pewnie by go ratowali. Nic nie wołał, nic nie krzyczał! Mariusz Mączka - prezes koneckiego oddziału Ratownictwa Wodnego Rzeczpospolitej mówi, że tonący jest sparaliżowany strachem, nie ma chwili na wzywanie pomocy. A nawet gdy ją wzywa, to krzycząc wydycha powietrze z płuc, ale wdech następuje pod wodą. Haust wody do płuc i to jest początek końca. Postronnym ludziom musi wystarczyć, że tonący rozpaczliwie walczy z wodą, która go pochłania i wtedy należy go ratować. To powinniśmy mieć w centrum uwagi.
Komentarze opinie