Około południa do drzwi mieszkania w bloku przy ul.Wojska Polskiego zapukał mężczyzna. Przedstawił się, ze jest inkasentem Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji, sprawdza liczniki i odczytuje ilość zużytej wody. Kobieta wpuściła inkasenta. Ten zaczął się snuć po pokojach, w kuchni i łazience sprawdzał rury wodne, uderzał w nie kombinerkami, nadstawiał ucho. Wreszcie zobaczył miejsce licznika wody i wyszedł. Po pewnym czasie mieszkanka sięgnęła do szafki, gdzie zawsze kładła pieniądze. Niestety, półeczka była pusta. Inkasent zniknął, a z nim 350 złotych. Kobieta poinformowała o tym policjantów. - Mówiła, że nigdy wcześniej go nie widziała. Teraz z całą pewnością twierdzi, że inkasent ją zagadał i ukradł pieniądze – mówi asp.Paweł Wardzichowski z Wydziału Prewencji KPP Końskie. Funkcjonariusze wszczęli postępowanie w tej sprawie.
Prezes ostrzega
Jerzy Rąbalski - prezes Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Końskich informuje, że w blokach należących do Koneckiej Spółdzielni Mieszkaniowej inkasenci jego zakładu nie wchodzą do mieszkań, by odczytać zużycie wody. Ponadto, w tych rejonach, gdzie sprawdzają liczniki wszyscy mieszkańcy ich znają. Nie tylko z wyglądu, ale personalnie. Gdyby tego było za mało, w każdym momencie i na każde żądanie lokatora przedstawiają legitymację służbową.
Komentarze opinie