Najprawdopodobniej nocą z 10 na 11 sierpnia br., nieznany sprawca zakradł się na zaplecze kuchenne, do boksu, gdzie stoją lodówki i chłodziarki. Przypuszczać należy, że dokładnie plądrował wszystkie. W jednej z nich znalazł pojemnik i nim go otworzył ukradł i zniknął. W pojemniku znajdowała się automatyczna strzykawka do podawania ważnego dla dziecka leku – hormonu wzrostu. Brak lub niedobór hormonu wzrostu u dzieci prowadzi do karłowatości. Skradziony lek kosztuje 1300 złotych, kupienie jego kolejnej dawki to kwestia kilku dni, a dziecko bez systematycznego dawkowania może mieć kłopoty ze zdrowiem. Policjanci prowadzą postępowanie w tej sprawie.
Komentarze opinie