Reklama

O krok o tragedii na sielpiańskiej plaży

24/08/2015 11:45
Niewiele brakowało, a w Sielpi wydarzyłby się dwie tragedie.

Około godz. 11 przypadkowi wczasowicze, którzy pływali rowerkiem zauważyli tonącego mężczyznę. Szybko wskoczyli do wody, wydobyli go i ułożyli na rowerze. Rozpoczęli resuscytację i płynęli do brzegu.  - Nieprzytomnego mężczyznę przeniesiono z roweru na plażę. Tu nadal prowadzone była działanio przywracające życie do momentu przybycia karetki. Potem 36 letniego mężczyznę – przejął Zespół Ratownictwa Medycznego i przetransportował do szpitala do Końskich - - Maciej Kiełbowski - mówi ratownik RWR. Wszyscy, który udzielali mu pomocy czuli od 36 –latka woń alkoholu.

Wstrząs anafilaktyczny

Około godziny 13 do ratowników wodnych RWR przybiegła matka z 10 –letnim chłopczykiem, którego użądliła osa, co wywołało dużą opuchliznę nogi. Ratownicy RWR: Maciej Kiełbowski, Mariusz Mączka i Maciej Fołtyn opowiadają nam, że pierwszej fachowej pomocy chłopczykowi, udzielała ratownik wodny i medyczny Anna Siemieniec. Zachodziła obawa, że lada moment u chłopca mogą wystąpić trudności z oddychaniem, spadnie ciśnienie krwi, zaburzy się praca serca, a być może dojść do utraty przytomności. Ratownicy wezwali pogotowie i przygotowali lądowisko dla helikoptera Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Helikopter na plaży

Helikopter wylądował na plaży, zabrał chłopca i odleciał do Szpitala Specjalistycznego do Końskich. W takim przypadku liczyła się szybkość działania. Helikopter, który wystartował z lotniska w Masłowie, przeleciał niewiele ponad 30 km do Sielpi, a potem kolejne 6 km do szpitala w Końskich. Karetka pogotowia mogłaby trasę pokonać w dłuższym czasie, a nie wolno było z chorym dzieciakiem zmarnować nawet minuty. Ważne, że chłopiec wraca do zdrowia.
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Konecki24.pl




Reklama
Wróć do