To wręcz nieprawdopodobna historia, która wydarzyła się w gminie Stąporków. Policjanci zostali wezwani do kradzieży samochodu. Chwilę później okazało się, że jej wcale nie było, a właściciela auta kilkadziesiąt minut wcześniej ścigali, kiedy nie zatrzymał się do kontroli drogowej.
Przez Niekłań z nadmierną szybkością jechał opel. Nie zatrzymał się na wezwanie policjantów. Ominął stojący samochód Ogniwa Patrolowo Interwencyjnego z policyjnymi emblematami i dodał gazu. Policjanci pojechali za nim. Opel obrał drogę w kierunku Przysuchy. Policjant z radiowozu skontaktował się z oficerem dyżurnym KPP Końskie. Poinformował o tej sytuacji. Dyżurny komendy powiatowej powiadomił KPP Przysucha, że na ich teren wjeżdża opel, którego ścigają policjanci. Tamtejsi funkcjonariusze wysłali swój radiowóz w podanym kierunku, z poleceniem zatrzymania opla.
Przepadł w lesie
Ścigane auto zawróciło i pojawiło się na drodze Przysucha - Końskie. Akurat tą drogą wracał od granicy z powiatem przysuskim radiowóz koneckich policjantów. Gdy kierujący oplem zobaczył, że za nim jedzie auto "na kogutach", skręcił w kierunku wsi Paruchy. Policjanci pojechali za nim. Jednak w nocy opel im się urwał. Przypuszczali, że wpadł w jedną z wielu leśnych dróg. I kierowca gdzieś czatuje, aż zaprzestaną poszukiwania. I przetrwał.
Wirtualny złodziej
Dalszy ciąg zdarzeń był niespotykanym zbiegiem okoliczności. Policjanci wrócili do KP Stąporków. Wówczas zatelefonowała kobieta z informacją, że około godziny drugiej po północy z podwórka ktoś ukradł opla. Kiedy dotarli na miejsce, zobaczyli mężczyznę przypominającego im kierowcę, który kierował oplem uciekającym przed radiowozem. Teraz na podwórku słaniał się na nogach od spożytego alkoholu. Najpierw policjanci przebadali go czy jest trzeźwy. Okazało się, że w organizmie 33 –letniego kierowcy jest 1,5promila alkoholu.
Sam sobie ukradł opla
Jak wynika z przebiegu wydarzeń niedługo po interwencji OPI u poszkodowanego policjanci znaleźli opla, ale już na terenie gminy Stąporków. Stał w lesie, na dróżce w pobliżu Starej Góry. Żona 33 –lata stwierdziła, że to ona powiadomiła policję o kradzieży opla. A mąż wyznał szczerze, że to – jak twierdza policjanci – on gnał oplem i nie pozwalał się zatrzymać. Był pijany więc nie pozwalał się zatrzymać. By jednak od siebie odwrócić uwagę, uznał, ze można będzie zwalić winę na złodzieja. A że takiego nie było, sam zostawił opla pod Starą Górą.
Sąd rozstrzygnie
Sprawa pewnie będzie miała epilog w sądzie o prowadzenie pojazdu z art. 178a. § 1 kk – "kto, znajdując się w stanie nietrzeźwości prowadzi pojazd mechaniczny w ruchu lądowym, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności" - oraz z art. 92. § 1 k.w. -kto nie stosuje się do znaku lub sygnału drogowego albo do sygnału lub polecenia osoby uprawnionej do kierowania ruchem lub do kontroli ruchu drogowego, podlega karze grzywny. Niewykluczone, że do tych zarzutów dojdzie kwestia wprowadzenia policjantów w błąd.
Komentarze opinie